Nigdy nie byłem 2/3 Dezintegracja

O dawnych koleżankach i kolegach z podstawówki samiec Beta pewnie wiedział mniej, niż sugerowały niektóre jego wypowiedzi na portalu służącym szkolnym spotkaniom po latach, bowiem w przeciwnym razie nie byłby aż tak zaskoczony późniejszymi informacjami na temat klasowego kolegi, którego nazywamy tutaj samcem Alfa. Gdyby Beta wcześniej wiedział to, co wiedziały Omega, Eta oraz kilka innych osób, pewnie nie wyznałby Alfie na szkolnym forum internetowym - ani w żadnym innym miejscu - swojej miłości. Podobnie, gdyby Beta znał zdecydowany charakter szkolnej koleżanki, w imię którego Omega zdolna była do twardej bezwzględności, pewnie powstrzymałby się od tych kilku słów wspomnień, którymi powitał ją po czterdziestu latach, pisząc, że Omega zawsze kojarzyła mu się z jakimś jasnym, nieosiągalnym ideałem.


WIZUALIZACJA

Omega - wraz z innymi uczestnikami internetowych pogawędek - entuzjastycznie podchwyciła pomysł stworzenia elektronicznej wizualizacji budyneczku ich nieistniejącej szkoły rzucony przez samca Alfę, który jednak nie wykazywał zainteresowania osobistym zaangażowaniem się w praktyczną realizację projektu. Wsparcie w jego przeprowadzeniu zadeklarował natomiast samiec Beta, oznajmiając, że z pomocą syna może spróbować wykonać taką wizualizację ich dawnej szkoły.

Uczestnicy internetowych dyskusji zaczęli z pietyzmem liczyć w pamięci drzewka wokół boiska sadzone rękoma kolejnych powojennych roczników rozpoczynających naukę w malutkiej szkole nad rzeką. Sprzeczali się zajadle, czy były to lipy, czy topole. Liczyli w pamięci okna w budynku szkolnym, odtwarzali wygląd korytarzy i klas. Niewielki rozmiar tamtej szkółki stanowił duże ułatwienie: było w niej zaledwie siedem lub osiem sal lekcyjnych, pokoik nauczycielski wykrojony z części korytarza na pierwszym piętrze, kancelaria pani kierowniczki na piętrze drugim, tamże biblioteka, w której po wprowadzeniu do programu podstawówek kolejnej - ósmej - klasy rozłożył się kątem gabinet lekarski, zwalniając w ten sposób dodatkowe pomieszczenie potrzebne do celów dydaktycznych.

Stary poniemiecki budynek ocalał wśród morza powojennych zgliszczy starówki, przez której rozległe rumowisko przynajmniej dziesięć kolejnych powojennych roczników maszerowało do szkoły. Wybudowany w połowie dziewiętnastego wieku, w połowie następnego stulecia groził zawaleniem, o czym regularnie przypominano uczniom, zabraniając im skakać, wychylać się przez okna, czy nawet opierać o ściany. Właściwie od samego początku szkoła w tym miejscu i w tej formie była skazana na śmierć. Rok po zakończeniu nauki przez klasę Alfy, Bety, Ety i Omegi zlikwidowano najlepszą w województwie podstawówkę, uczniów przeniesiono do zwykłych szkół podstawowych, budynek zrównano z ziemią, a na jego miejscu utworzono nad rzeką mały skwerek.

Większość uczniów, którzy czterdzieści lat później odnaleźli się w internecie, lubiła nazywać swoją szkołę elitarną: istniała samodzielnie, ponad podziałem miasta na szkolne rejony, uczyła w niej wyborowa przedwojenna kadra nauczycielska, nabór do niej odbywał się na specjalnych zasadach, a jej zadaniem było nie tylko nauczenie garsteczki uczniów podstaw wiedzy, ale również – podczas obserwowanych lekcji – pokazanie zastępom młodzieży przygotowującej się do zawodu nauczyciela, w jaki sposób należy uczyć.


CZEGO POSZUKUJEMY?

Projekt stworzenia wirtualnego modelu budynku szkoły nie został doprowadzony do końca. Syn samca Beta wycofał się ze współpracy ze względu na - jak ten poinformował - zmianę planów życiowych. W tej sytuacji pomysłodawca projektu, samiec Alfa, w prywatnej korespondencji z Omegą rozważał pokrycie kosztów zlecenia prac profesjonalnej firmie, ale Omega, widząc co się dzieje, zaproponowała uznać sprawę za zamkniętą. Samiec Beta wśród ogólnych zachwytów przedstawił na szkolnym forum króciutki wzruszający filmik z ich szkołą w roli głównej, który powstał jako wstęp do zamierzonej szczegółowej wizualizacji.

Beta zapamiętał wiele szczegółów dotyczących dawnej szkoły, którymi chętnie się dzielił, ale nie wydawał się dzielić z innymi uczniami obecnymi na forum ciepłych uczuć w stosunku do niej. Przywoływał wspomnienia aktów niesprawiedliwości ze strony uczniów lub nauczycieli, których ofiarami były osoby słabsze lub mniej przebojowe, do których zaliczał samego siebie. Kiedy po roku fala wspomnień toczonych w internecie przygasła, Beta zaczął otwierać na forum szkolnym coraz bardziej kontrowersyjne wątki, zaczynając od tematu „Czego poszukujemy?”. Pisał, że odnaleźliśmy się po latach wyłącznie dzięki pomysłowi kilku informatyków z Wrocławia, którzy stworzyli ten portal. Stwierdzał, że reakcja dawnych uczniów na szansę powrotu do minionych lat jest poszukiwaniem czegoś, czego przez całe życie nam brakowało. Według niego to bliżej nieokreślone „coś” miało być brakującym elementem, który „pozwoli każdemu poprawić jakość swojego życia, przede wszystkim w rozumieniu psychicznym”.

Samiec Beta sugerował, że forum przygasło, ponieważ poszukiwane „coś” nie spełniło pokładanych w nim oczekiwań: „Zastanawiam się czy to coś nie mogło nabrać jakichś realnych kształtów, czy też nie potrafiliśmy tego wydobyć z siebie. Ten mój wątek jest próbą wyciągnięcia z nas wszystkich, czym jest to coś. Zapewne jest to próba w bardzo dużym stopniu skazana na niepowodzenie, bo wymagałaby obnażenia przez każdego swojego wnętrza. Zapewne jest to na forum publicznym bardzo trudne, a być może szkodliwe dla każdego z nas. Wraca tu motyw nieuniknionej samotności, którą musimy nosić z sobą od chwili urodzenia aż do śmierci.”

Po długiej i ciekawej wymianie zdań na tematy poruszone w tym wątku przez samca Betę, na forum ponownie zapadła cisza. Omega od czasu do czasu pojawiała się głównie po to, żeby przypomnieć, że pamięta o postulowanej przez wszystkich organizacji pierwszego zjazdu szkolnego. Nikt jednak nie podejmował tego tematu, poza Betą, który powątpiewał, czy grupka aktywistów z internetowego forum poza przestrzenią wirtualną będzie miała innym cokolwiek ciekawego do zaproponowania. I cytował kolejnych poetów wyszukanych w internecie. Po Wisławie Szymborskiej („nasi ludzie nie umieją mówić ze sobą”) oraz Małgorzacie Hillar („miłość jest czekaniem”) przyszedł czas na Tetmajera: „Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie, / Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów: / Posągi moich marzeń strącam z piedestałów / I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie...”


DALSZE CYTATY

W nawiązaniu do wiersza o miłości będącej czekaniem samiec Beta napisał, że czytając powyższy wiersz zobaczył, że „całe jego życie było wielką miłością, ciągłym czekaniem”. Na pytanie Omegi, dlaczego „było”, dlaczego czas przeszły, odpowiedział: „Przeszły, bo ciągle jednak mam malutką nadzieję, że się doczekam. Przeszedłem i obok Was. Dlatego teraz powróciłem do podstawówki aby być może przejść chociaż na skróty jeszcze tą zagubioną właściwą ścieżką. Myślę, że każdy z nas ma jakieś pokręcone swoje drogi i chyba jest tu właściwa odpowiedź na moje pytanie w tytule wątku.”

Następnie samiec Beta zacytował jeszcze psalm 25 o ufności wśród niebezpieczeństw, potem zaczął pisać o okrucieństwie życia oraz o cierpieniu, po czym zalał forum kolejnymi smutnymi wierszami, a potem uraczył obecnych tekstem Marii Peszek „Pieprzę cię miasto” i narzekaniem, że wszyscy zamilkli. I znowu nastąpił wysyp melancholijnych wierszy w dużej ilości, przeplatanych przez innych uczestników forum kierowanymi do Bety prośbami o niezalewanie forum rozpaczą. Eta zacytowała słowa Goethego: "Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeżeli to możliwe, powiedzieć parę rozsądnych słów”, dodając, że ostatni fragment zdania szczególnie poleca samcowi Beta w jego drodze do destrukcji. Kiedy inna z uczestniczek zauważyła, że w cytowanej myśli należałoby położyć szczególny nacisk na słowo „rozsądnych”, Beta wyznał, że jemu akurat to „rozsądne” zbytnio nie pasuje, gdyż dość często z tym „rozsądnym” nie jest po drodze temu co sprawiedliwe i prawdziwe. Według niego postępować rozsądnie, to postępować tak, aby nasze działanie przyniosło zamierzone efekty, a na tej drodze nie ma jednak niczego, co wiązałoby się z moralnością czy uczciwością. - Omega zapamiętała te słowa.



17.09.2011


KOMENTARZE - tutaj