Nigdy nie byłem 1/3 Sentymenty

- Nigdy nie byłem, nie tylko w szkole, samcem alfa, ani nie próbowałem zająć jego miejsca. Również nigdy nie dałem się jednak podporządkować samcowi alfa, ani samicy alfa. - Tak napisał na forum klasowym, kiedy czterdzieści lat po ukończeniu szkoły podstawowej odnaleźliśmy się na znanym portalu. To mój kolega z podstawówki, o którym przedtem niewiele wiedziałam, a któremu w tej opowiastce nadam imię - samiec Beta.


LISTA OBECNOŚCI

W naszej-klasie.pl zalogował się jako jeden z pierwszych. Początek dałam ja: założyłam konto naszej malutkiej szkółki, nieistniejącej już od lat, i otworzyłam listę obecności w mojej dawnej klasie. Wkrótce odnalazła mnie tam koleżanka z podstawówki i ogólniaka [Stalowe magnolie], która w tym samym czasie zaczęła szukać kontaktu z samcem Alfa - jednym z przywódców klasowych.

Koleżance nadam imię Eta, bo na taką samą literę zaczyna się jedno z jej imion prawdziwych. Dla siebie zarezerwuję ostatnią literę greckiego alfabetu, bo przede wszystkim w przestrzeni między Alfą i Omegą rozegra się historia, której bohaterem będzie ten, o którym w szkole wiedzieliśmy tyle tylko, że jest.

Samiec Beta na liście obecności zalogował się jako trzeci, wkrótce dołączyły dwie kolejne koleżanki z Ety i Omegi dawnej paczki, oraz - przez Etę odnaleziony – samiec Alfa. Potem wpisywać się będą dalsze osoby, świadkowie internetowej dramy.

Na forum dyskusyjnym w naszej-klasie, które Eta otworzyła wątkiem „Nasza klasa poszukiwana”, Alfa zada mi pytanie, na które nie będę umiała odpowiedzieć: - Omega, jak to robiłaś, że wszyscy mieli do ciebie szacunek? - Zrewanżuję się jednak podobnym pytaniem: - Alfa, a jak ty robiłeś, że tyle dziewczyn zakochiwało się w tobie? - na które również nie uzyskam odpowiedzi.

Tak było w szkole podstawowej, tak było również w ogólniaku, gdzie Alfa miał opinię jednego z największych szkolnych amantów, a jego sława przekraczała mury naszej szkoły. Gdy patrzyłam wtedy na niego, miałam wrażenie, że działo się tak bez najmniejszego wysiłku z jego strony – wystarczało, że był. Być może z tym szacunkiem dla mnie – jeśli prawdą jest co mówi – było podobnie. Byłam – i to wystarczało.


RZUTCY, DOWCIPNI, ZGRANI

Po pierwszych emocjonalnych kontaktach, Alfa już tylko z doskoku wpadał na forum, swoją nieobecność tłumacząc trzema etatami, domowymi obowiązkami singla oraz powinnościami życia towarzyskiego. W tej sytuacji samiec Beta stawał się filarem forum klasowego, a z czasem szkolnego również.

Mała elitarna szkółka, istniejąca jedynie przez około dwadzieścia powojennych lat, zgromadziła w internecie niewielką liczbę dawnych uczniów - dzieci tej szkoły, jak lubimy o sobie mówić. W gronie stu kilkunastu osób szóstka aktywistów z klasy samca Beta, a w niej on sam, brylowała. Rocznik 1959-1967: rzutcy, dowcipni, zgrani. Inne klasy z zazdrością przypatrywały się naszym internetowym poczynaniom, z czasem kilka z tych osób dołączyło do szkolnej czołówki.

Forum tętniło życiem: spisaliśmy mnóstwo wspomnień i zgromadziliśmy mnóstwo zdjęć. Wymyśliliśmy też kilka sposobów upamiętnienia naszej szkoły: samiec Alfa rzucił pomysł stworzenia wirtualnego modelu budynku szkoły, samiec Beta proponował uczczenie miejsca po dawnej szkole, Omega zadeklarowała stworzenie strony internetowej szkole poświęconej. Wszyscy uważali, że trzeba zorganizować spotkanie – klasowe, szkolne – pierwsze po tylu latach i jak powiedział samiec Alfa, być może ostatnie w tym życiu.


PRYWATNE ŚLEDZTWA

Kiedy Beta wpisał się na klasową listę obecności, nie był pewien, czy ktokolwiek będzie go pamiętał. Być może dlatego udawał, że sam niczego nie pamięta. Jednak Eta i Omega zapamiętały prawie wszystkich uczniów, którzy choćby przewinęli się przez ich klasę, a więc jego też.

Omega pamiętała twarz o semickich rysach, ale niewiele mogłaby o swoim koledze powiedzieć. Pamiętała jeszcze jego matkę i siostrę, i że mieszkali w domu z dużym ogrodem. Po skończeniu szkoły spotkała samca Beta tylko raz: w latach osiemdziesiątych minęła na ulicy kapitana milicji, w którym bez trudu rozpoznała kolegę z podstawówki.

Gdy spotkali się w internecie, Beta napisał, że pracuje w firmie telekomunikacyjnej, i że musi codziennie pokonywać prawie osiemdziesiąt kilometrów w drodze do/z pracy. A kiedy po raz pierwszy rozmawiali twarzą w twarz, Omega spytała wprost o tamten mundur, za co Beta był jej bardzo wdzięczny.

Wyjaśnił, że pracował w pionie technicznym, a Omega na ten temat nie zadawała więcej pytań, choć niektóre wypowiedzi samca Beta na temat różnych osób mogły świadczyć, że mógł mieć dostęp do milicyjnych akt. A może to tylko zwykła ciekawość kazała mu przeprowadzać małe prywatne śledztwa?


ZDJĘCIA Z UKRYCIA

Samiec Beta akcentował na forum swoje żydowskie pochodzenie, wspominał też o przykrościach, które z powodu pochodzenia spotykały go w szkole podstawowej, czego Omega zupełnie nie była świadoma. Przypomniał też, że należał do dołów klasowych, do tych niewidzialnych, którzy nie liczą się w życiu klasy. Omega nie bardzo wiedziała, o co samcowi Beta chodzi. Przecież ona też nie kolegowała się ze wszystkimi dziećmi. Sympatie powstawały spontanicznie, tak jak spontanicznie dziewczynki zakochiwały się w tym, a nie w innym chłopcu.

Pamiętała jednak bardzo wyraziście Ipsylona, spokojnego i pogodnego chłopca o palcach wiecznie poplamionych atramentem, który miał opinię klasowego ciamajdy, ale który z uśmiechem uczestniczył w zabawach samca Alfa oraz jego niewielkiej paczki, na przykład jako giermek, kiedy bawili się w rycerzy, i którego Alfa teraz wspominał jako dobrego kolegę. Ipsylon w pewnym momencie wpisał się na klasową listę obecności, ale na tym skończyła się jego aktywność w dawnej klasie. Później od siostry  Ipsylona dowiedzieliśmy się, że mieszka poza naszym miastem i z pełnym oddaniem opiekuje się niepełnosprawnym dorosłym synem.

Omega czuła, że samiec Beta, kiedyś niewidzialny, teraz przyszedł tutaj, żeby wreszcie zostać zauważonym. I jeszcze po to, żeby skonfrontować się z samcem Alfa jak równy z równym. Alfa i Beta przywitali się serdecznie, lecz bez wylewności. Samiec Alfa nie miał samcowi Beta wiele do powiedzenia, a ten w jego obecności powściągał swoją zwykłą internetową rozmowność.

Jak okazało się, Beta pamiętał bardzo dużo z czasów szkolnych. Był chyba tym, który przechował w pamięci najwięcej szczegółów. Mówiąc o koleżankach i kolegach używał czasami urzędowej formy – imienia i nazwiska, bez żadnych zdrobnień, tak jakby miał je spisane na jakiejś liście. Przechował wiele pamiątek z okresu szkoły, w tym zdjęcia, o których istnieniu nie wiedzieliśmy, a które Beta robił nam ukradkiem.



25.06.2011


KOMENTARZE - tutaj