Oto bajka


W pałacu znalazła się nieoczekiwanie, przeniesiona niespodziewanie do jego świetności wprost z piaszczystych pól i błotnistych bagien, wprost z rozległych równin i groźnych gór, w których i na których przez lata toczyła bitewne boje u boku doświadczonego wojownika. Rycerz ten był dla niej jak ojciec, a ona była dla niego jak dziecko. Zabrana od świata, szczelnie zamknięta w żelaznym pancerzu, u jego boku uczyła się wojaczki.

Zakuci w bitewne zbroje, w bojowym rynsztunku, zjeździli przez lata świat niemal cały, pojawiając się na rączych rumakach to tu, to tam, gdziekolwiek człowiekowi wyzwanie rzucała - Bestia. Wspólnymi siłami stawiali jej czoła, kiedy próbowała się panoszyć, kiedy chciała zawładać ludźmi, kiedy zaczynała szkody w świecie robić. Bestia – zraniona znikała, aby wkrótce pojawić się ponownie. A oni - zawsze gotowi, zawsze czujni, zawsze waleczni. Mistrz wojowania i jego przybrane dziecko, dziewczynka ukryta w żelazie – mały rycerzyk.

Pancerz sprawiedliwości, pas prawdy, obuwie gorliwości, hełm zbawienia, tarcza wiary oraz miecz Ducha – takim orężem walczyli. Bestię najbardziej raniły ciosy płynące z wnętrza walczącego i do wnętrza walczącego broniące jej dostępu. Wtedy rycząc oddalała się, aby niebawem znowu zaatakować - w innym miejscu i w inny sposób. W tej walce każda obroniona piędź ziemi, każdy zachowany przyczółek, każda umocniona placówka – pomniejszały jej panowanie, umniejszały jej znaczenie, ograniczały jej wpływy.

*

Dziecko dawno temu ukryte w zwykłym żelazie, teraz niespodziewanie i nieoczekiwanie przeniesione do niezwykłego pałacu, stoi oto zdumione na progu wielkiej złotej komnaty. Nagle zniknął gdzieś żelazny zbrojny pancerz, odkrywając przed światem kobietę, w którą przez tamte wszystkie lata niepostrzeżenie przemieniła się zakuta weń kiedyś mała dziewczynka. Długie rozpuszczone włosy spływają teraz faliście na proste siermiężne odzienie, które przez lata nosiła pod pancerzem. Stojąc tak na progu rozświetlonej sali czuje, jak bardzo jej strój odbiega od złocistych sukien dam wypełniających pałacową komnatę. Okrywające ją wyblakłe i przybrudzone grube płótna o wytartych skórzanych naszyciach nie pasują do złocistości tego miejsca.

Czystość i prostota, pokora i sprawiedliwość – z takich nitek utkane są szaty mężczyzn i kobiet obecnych w pałacowej sali. W ich strojach odbija się złocistość tego miejsca, jego subtelna elegancja, klasa i styl. Zatopieni w wymianie myśli prowadzonej bez słów, z uwagą skupioną na jednym punkcie w głębi sali, powoli rozstępują się, i oto stojąca w zgrzebnej szacie na progu spostrzega w przeciwległym końcu komnaty podwyższenie, a na nim – królewski tron.

Zasiadający w królewskiej szacie na tronie patrzy prosto w jej oczy tak, jakby poza nim i poza nią nikogo innego na świecie nie było, a ona poprzez ogrom dzielącej ich odległości widzi w pełnym miłości wzroku rozgwieżdżone niebo, pod którym nie raz przychodziło jej nocować u boku wiernego towarzysza, doświadczonego rycerza, który teraz gdzieś zniknął, i jeszcze widzi w tym wzroku bezmiar stepów, które pomiędzy zbrojnymi potyczkami nie raz konno przemierzała ze swym mistrzem, który był dla niej jak ojciec, i jeszcze widzi w królewskich oczach wszystkie stoczone bitwy, których kurzu nie zdążyła nawet zmyć z twarzy, i zastanawia się, skąd władca tej krainy tyle o niej wie.

Królewskie spojrzenie w cierpliwym oczekiwaniu łagodnie przytrzymuje jej spojrzenie przy swoim. Trwają więc tak, spojrzenie przy spojrzeniu, aż wreszcie zrozumie, aż wreszcie pojmie, że najbliższy towarzysz jej wszystkich życiowych potyczek i bojów jest w tej krainie - Królem! Nie wiedząc o tym, przez lata walczyła u jego boku o rozszerzenie jego królestwa. Ukryta zaś została w żelaznej zbroi, żeby Król swoje przybrane dziecko mógł pewnie przeprowadzić przez zasadzki, które na człowieka zastawia Bestia, i żeby swoją przybraną córkę mógł bezpiecznie przyprowadzić do bram swojego pałacu.

*

Nasza bajka zatrzyma się na progu królewskiej komnaty. Przybrana królewska córka odejdzie do pomieszczeń dla służby, gdyż w swoim zgrzebnym stroju tam będzie czuła się najlepiej. Była na dworze pewna zwykła kobieta, która miała być dla niej jak matka, pod której opieką towarzyszka królewskich bojów miała zostać przygotowana do przekroczenia progu złocistej komnaty. Okaże się jednak, że owa dama dała się oczarować złemu czarowi i nie może już się zajmować królewskimi dziećmi. Jest jednak na królewskim dworze również kobieta niezwykła, Królowa, która litościwie na zgrzebny strój nowo przybyłej zarzuci swój wspaniały złocisty płaszcz jako znak królewskiego przybrania.

Nasza bajka nie opowie jednak, czy Królewicz, prawdziwy królewski syn, poślubi przybraną królewską córkę. Czy ona, w swoim własnym niemal żołnierskim stroju, ze swoimi własnymi niemal żołnierskimi zwyczajami, kiedykolwiek stanie się taka jak on, albo taka jak jego matka, aby móc zostać wprowadzoną do królewskiego pałacu. Na razie najchętniej pomieszkuje więc w stajni, obok wiernego rumaka, na którym w ciężkiej żelaznej zbroi, w obronie granic królestwa, które przebiegają przez serce człowieka, zjeździła świat niemal cały - u boku Króla.

Nasza bajka wie tylko, że teraz świat przychodzi do niej, do przybranej królewskiej córki, a ona znużonym wędrowcom zatrzymującym się w cieniu królewskiego pałacu pomaga, jak dobra matka, opatrzyć umęczone nogi oraz nabrać sił na dalszą wędrówkę. Czasami zaś, jak zaprawiony w bojach żołnierz, szukającym tutaj schronienia pomaga leczyć bolesne rany zadane przez Bestię. A innym razem siada sobie zwyczajnie w bramie królewskiego pałacu i rozmawia z przechodniami wypełniającymi jego podwórzec. Wspomina wtedy ujrzaną kiedyś złocistość królewskich komnat i opowiada wtedy o ujrzanym kiedyś pięknie królewskiego syna. I próbuje znaleźć w sobie to, co zobaczyła w nim: radosną miłość, mądrą subtelność, żywotność, cierpliwość i dyskrecję, oraz nieziemską wprost wewnętrzną elegancję. Czy ktoś taki kiedykolwiek zechce odnaleźć ją - w jej ubogiej stajni?


Spisane z pamięcią
o pewnej Małej Księżniczce w przeddzień
Bardzo Ważnego Dnia.


06.05.2011


KOMENTARZE - tutaj


.