Nagie
dziewczynki zaczynają przeraźliwie piszczeć. Przez szpary w
osłonach okien zauważyły cienie chłopców zaglądających do
piwnicy z prysznicami. W pisku zmieszanym z szumem wody słychać
więcej uciechy niż strachu, a w śmiechu chłopców więcej
przekory niż niecnych zamiarów. Dziewczynki piszczą, bo taka jest
rola dziewczynek. Chłopcy nie zamierzają odchodzić, bo nie po to
tutaj przyszli. Uciekną w wesołym popłochu dopiero za sprawą
wychowawcy, który przegoni ich spod okien kolonijnej łazienki.
Poruszenie
wśród dziewczynek opada powoli. Nie wierzą, że chłopcy już nie
wrócą. A może nawet mają nadzieję, że pojawią się znowu?
Spoglądają zalotnie za siebie, na okna, do których w krzykliwym
popłochu odwróciły się plecami. Przez szpary w ich osłonach
wpadają równe promienie światła niezmąconego żadnym cieniem.
Ręce, które niedawno próbowały chaotycznie zakryć nagość ciał,
uspokajają się powoli. Dłonie powracają do porzuconych gąbek i
mydeł.
Patrzysz
na to ze swojego miejsca pod prysznicem w kącie łazienki. Nie
piszczysz z koleżankami, bo nie masz tego w zwyczaju. Kiedy
dziewczynki spokojnie kontynuują kąpiel wprost przed twoimi oczyma,
wpadasz w wewnętrzne rozbawienie. Tyle było pisku, tyle było
krzyku, a teraz - nic. A przecież z twojego ciała patrzy na nie
ukryty w nim chłopiec, którego obecności wśród siebie nawet nie
podejrzewają.
*
Masz
trzynaście lat i od roku wiesz, że jesteś mężczyzną w ciele
kobiety [Wysłuchane modlitwy]. Nagość dziewczynek pod
prysznicem bawi cię, ale nie podnieca - masz przecież takie samo
ciało jak one. Ciebie będzie fascynować ich psychika - psychika
kobiety. Kiedy za rok lub dwa zaczniesz w pełni rozumieć dziwactwo
swojej sytuacji, popłaczesz się z bólu. Skazany/skazana na
samotność, nie żyjesz jednak samotnie. Masz dużo koleżanek,
lubisz ich towarzystwo, czujesz się wśród nich naturalnie i
bezpiecznie.
Boisz
się natomiast bliskości kolegów, bo w ich towarzystwie koleżanka
staje się często dziewczyną, a ty zupełnie nie potrafiłabyś znaleźć się w tej roli. Poza tym, twoi koledzy nie wyczuwają w
tobie kobiety – a to czasami bardzo boleśnie boli. Jesteś ni
pies, ni wydra. Jeśli natomiast w przyszłości jakiś mężczyzna zainteresuje się
tobą, często twoją pierwszą myślą będzie,
że to pewnie pedał. Zresztą niezależnie od wszystkiego - homo czy
hetero - i tak nie znajdzie w tobie prawdziwej wzajemności.
Twoje
życie pełne będzie jeszcze innych zabawnych niespodzianek. Oto
idziesz kupić sobie coś do ubrania, jak to często u ciebie bywa -
w zamyśleniu. Głowa w chmurach, a nogi same cię prowadzą.
Przytomniejesz dopiero na miejscu - wśród garniturów, koszul i
krawatów. Wzdychasz z rezygnacją i człapiesz do stoiska dla
kobiet. Albo w toalecie publicznej stajesz bezradnie przed parą
drzwi i starasz się sobie przypominać, które oznakowanie odnosi
się do ciebie. Są też chwile, gdy twoja psychika tak wyraźnie
odbija się na twarzy, że babcia klozetowa jest gotowa przepędzić
cię z toalety dla pań.
*
Nigdy
nie narzucasz się kobietom, ale z nimi też bywa wesoło. W młodości
dziewczyny będą ci wyznawały, że gdybyś była mężczyzną,
zakochałyby się w tobie, a ty będziesz zbywać to uśmiechem. Z
latami ten tryb warunkowy będzie stawał się coraz bardziej
bolesny, ale nic nie będziesz odpowiadać, bo nikomu nic nie mówisz
o sobie. Kiedy pewna dziewczyna zwierzy ci się, że w twoim
towarzystwie coś się dzieje z jej hormonami, zastanowisz się, skąd
im się to bierze. Przecież nie podrywasz ich, zwyczajnie z nimi
rozmawiasz – po prostu jesteś. A mówią ci to dziewczyny jak
najbardziej normalne, mające chłopaków, chodzące na randki.
Kiedyś
śliczna młoda kobieta oznajmi ci - ni z gruszki, ni z pietruszki -
że dla ciebie mogłaby zostać lesbijką. Uśmiechniesz się, ale
nic nie powiesz, bo nie potrafisz wytłumaczyć, że ty lesbijką
nie jesteś, i że lesbijstwo zupełnie ciebie nie interesuje. Kiedy
przy jakiejś okazji przyjdzie wam niespodziewanie spędzić noc w
jednym łóżku, będzie czekać na ciebie w skąpej jedwabnej
koszulce na cienkich ramiączkach. W jej oczach zobaczysz oczekiwanie
- i będziesz wiedzieć, że nic z tego się nie spełni. Ale zdasz
sobie sprawę, że pod tą wielką wspólną pierzyną może być
przez moment niezręcznie. Ubierzesz się więc w długą barchanową
koszulę prababci gospodarzy tamtego domu, zapinaną pod samą szyję,
z tysiącem drobnych guziczków na przodzie, czyniących ją podobną
do kwiecistej sutanny. Ponieważ potrafisz robić z siebie klauna,
wchodząc do łóżka tak sugestywnie odegrasz zwariowaną pantomimę
na jedną barchanową koszulę i tysiąc guzików, że twoja
towarzyszka będzie umierać ze śmiechu. Wyczerpana, zaśnie
grzecznie jak dziecko, a po paru latach napisze ci w liście, że
wyszła za mąż, że mieszka bardzo daleko, i że jest bardzo
szczęśliwa.
Będzie
jednak również i taki moment – jeden jedyny - kiedy w stosunku do
kobiety wykonasz o dwa gesty za dużo. W bezwiedny sposób
sprowokuje cię do tego, ale to cię nie usprawiedliwi. Jest jednak
coś, co może cię wytłumaczyć. Twoją dłoń będzie prowadził
jakiś diabelski pierwiastek, który pozostał w tobie po niedawnym
doświadczeniu zniewolenia. Granice twojej intymności zostały wtedy
złamane, a ty teraz nieświadomie zaczynasz powtarzać ten sam
scenariusz. Wycofasz się natychmiast, ale wyrzut sumienia
pozostanie w tobie na zawsze. Niczego tej kobiecie nie wyjaśnisz, bo
sama jeszcze wiele w sobie nie rozumiesz. Kiedy nauczysz się
modlić, będziesz modlić się za nią. Dużo później wpiszesz do
internetowej wyszukiwarki jej imię i nazwisko. Okaże się, że
nadal występuje pod panieńskim nazwiskiem.
*
Kobieta,
której możesz powiedzieć o sobie wszystko – zjawi się na końcu [O kobiecie, która wiedziała o mnie wszystko].
Przez wiele lat będzie ci się wydawać, że łączy was przyjaźń,
a może nawet miłość, ale po jeszcze więcej latach dojdziesz do
przekonania, że pojęcie, które najlepiej może oddać charakter
tamtego związku to – symbioza. Mówisz jej wszystko o sobie, bo
czujesz, że zrozumie cię, ale – mocno osadzona w swojej
heteroseksualnej tożsamości – będzie strzegła granic, których
przekroczyć się nie da. Ona jednak będzie dawać ci siebie, jak
ciastko na tacy, i to ciastko bardzo kuszące. Wtedy najboleśniej
odczujesz to, co wiesz od dawna. W swoim ciele nie masz – i nigdy
mieć nie będziesz – narzędzi do jego skonsumowania. Nie będziesz
więc w stanie pojąć, dlaczego ona to robi. Przecież jesteś
człowiekiem, którego bardziej interesuje sens niż seks.
W waszej zażyłości powstanie zamęt, zniknie jej pierwotna
harmonia i to będzie początek jej końca.
Utratę
pierwotnej harmonii tamtej zażyłości będziesz kojarzyć z
biblijnym wygnaniem z raju. Po prostu są granice, których
przekroczenie wprowadza w świat bezsens i nieład. Być może twoja
a-religijna przyjaciółka, której imię tak bardzo pasuje do
rajskiego kontekstu, opacznie zrozumiała inne biblijne słowa, które
usłyszała od ciebie w pierwszych dniach waszej znajomości: Lepiej
jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. Bo gdy
upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie,
a nie ma drugiego, który by go podniósł. Również, gdy dwóch śpi
razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje? A
jeśli napadnie ich jeden, to dwóch przeciwko niemu stanie; a powróz
potrójny niełatwo się zerwie. Księga Koheleta była wtedy
twoim pierwszym biblijnym odkryciem - po wielu latach bezbożnie
przeżytych. W dziwnym scenariuszu, w który układać się będzie
jej i twoje życie, będzie też miejsce na inne biblijne
odniesienia, jak choćby to, odwołujące się do pewnej
nazaretańskiej rodziny, w którym tobie przypadnie rola Józefa.
*
I
jeszcze dwa krótkie epizody z lat osiemdziesiątych dwudziestego
wieku. W stanie wojennym twoja bardzo daleka znajoma pod jakimś
pretekstem zaprosi cię do siebie. Jest kameralny klimat, nastój
intymności, mała kolacyjka, i rozmowa, która przypomina
zakamuflowany wywiad psychologiczny. Nie wiesz, o co tak naprawdę
tej kobiecie chodzi, ale pamiętasz, że masz dwa słabe punkty,
które jako uczestniczka struktur opozycyjnych musisz jak najdłużej
chronić przed wiedzą bezpieki – pęknięcie w osobowości oraz
uzależnienie od relanium. Od początku stanu wojennego - obok
oficjalnych przesłuchań - co jakiś czas jacyś dziwni ludzie
zgłaszają się do ciebie z dziwnymi problemami, a ty czujesz, że
są to jedynie preteksty do sondowania cię to w tej, to w innej
sprawie. Twoja znajoma w niewinnej z pozoru rozmowie co jakiś czas
dotyka punktów newralgicznych dla dewiacji seksualnych. Świadomie
lub nieświadomie – tworzy jednocześnie klimacik sprzyjający
homoseksualnemu uwiedzeniu. Jako niezła aktorka nie dajesz po sobie
poznać, że domyślasz się, jaka gra może się tutaj toczyć. Jako
człowiek, który na własny użytek przeczytał sporo książek i
przemyślał wiele spraw związanych z ludzką seksualnością, wiesz
jakich odpowiedzi udzielać – wiesz jak mylić tropy. Serdeczność
i zaproszenie z jej strony już się nie powtórzą, a po latach
pomyślisz, że – teoretycznie rzecz biorąc – mógł to być
jakiś odprysk ówczesnej akcji milicji oraz bezpieki o kryptonimie
„Hiacynt”.
Podobnie
jak inwigilacja, również indoktrynacja ideologiczna jest w peerelu
wszechobecna. Na wyjazdowych studiach podyplomowych, w których
bierzesz udział, w ramach zajęć z obowiązkowego szkolenia
politycznego, w żaden sposób niezwiązanego z twoim kierunkiem
studiów, peerelowski politolog zaczyna kpić z katolickiego
pojmowania seksualności. Nie wytrzymujesz i zabierasz głos. Twoje
wystąpienie przeradza się w chrześcijański hymn o miłości
między kobietą i mężczyzną – również tej płciowej. Oczy
zafascynowanych słuchaczy wpatrują się w ciebie z uwagą.
Wykładowca bez słowa kończy zajęcia. Na przerwie jedna z
koleżanek – młodziutka mężatka – podchodzi do ciebie. Z
widocznym pragnieniem w oczach prosi o przesłanie jakiejś lektury
na tematy, o których mówiłaś. Z domu wyślesz jej kilka książek,
których nie musi ci oddawać, jeśli ją zainteresują. Książki te
nigdy do ciebie nie wrócą.
29.10.2010
KOMENTARZE
– tutaj
DALSZY CIĄG - Kobiety mojego życia 2/3 Kobieta z odzysku
CYKL WCZEŚNIEJSZY - Wysłuchane modlitwy
.