Kobiety mojego życia 1/3 Kiedy byłam małym chłopcem

Nagie dziewczynki zaczynają przeraźliwie piszczeć. Przez szpary w osłonach okien zauważyły cienie chłopców zaglądających do piwnicy z prysznicami. W pisku zmieszanym z szumem wody słychać więcej uciechy niż strachu, a w śmiechu chłopców więcej przekory niż niecnych zamiarów. Dziewczynki piszczą, bo taka jest rola dziewczynek. Chłopcy nie zamierzają odchodzić, bo nie po to tutaj przyszli. Uciekną w wesołym popłochu dopiero za sprawą wychowawcy, który przegoni ich spod okien kolonijnej łazienki.

Poruszenie wśród dziewczynek opada powoli. Nie wierzą, że chłopcy już nie wrócą. A może nawet mają nadzieję, że pojawią się znowu? Spoglądają zalotnie za siebie, na okna, od których w krzykliwym popłochu odwróciły się plecami. Przez szpary w ich osłonach wpadają równe promienie światła niezmąconego żadnym cieniem. Ręce, które niedawno próbowały chaotycznie zakryć nagość ciał, uspokajają się powoli. Dłonie powracają do porzuconych gąbek i mydeł.

Patrzysz na to ze swojego miejsca pod prysznicem w kącie łazienki. Nie piszczysz z koleżankami, bo nie masz tego w zwyczaju. Kiedy dziewczynki spokojnie kontynuują kąpiel wprost przed twoimi oczyma, wpadasz w wewnętrzne rozbawienie. Tyle było pisku, tyle było krzyku, a teraz - nic. A przecież z twojego ciała patrzy na nie ukryty w nim chłopiec, którego obecności wśród siebie nawet nie podejrzewają.

*

Masz trzynaście lat i od roku wiesz, że jesteś mężczyzną w ciele kobiety [Wysłuchane modlitwy]. Nagość dziewczynek pod prysznicem bawi cię, ale nie podnieca - masz przecież takie samo ciało jak one. Ciebie będzie fascynować ich psychika - psychika kobiety. Kiedy za rok lub dwa zaczniesz w pełni rozumieć dziwactwo swojej sytuacji, popłaczesz się z bólu. Skazany/skazana na samotność, nie żyjesz jednak samotnie. Masz dużo koleżanek, lubisz ich towarzystwo, czujesz się wśród nich naturalnie i bezpiecznie.

Boisz się natomiast bliskości kolegów, bo w ich towarzystwie koleżanka staje się często dziewczyną, a ty zupełnie nie potrafisz znaleźć się w tej roli. Poza tym, twoi koledzy nie wyczuwają w tobie kobiety – a to czasami bardzo boleśnie boli. Jesteś ni pies, ni wydra. Jeśli natomiast w przyszłości jakiś mężczyzna zainteresuje się tobą, często twoją pierwszą myślą będzie, że to pewnie pedał. Zresztą niezależnie od wszystkiego - homo czy hetero - i tak nie znajdzie w tobie prawdziwej wzajemności.

Twoje życie pełne będzie jeszcze innych zabawnych niespodzianek. Oto idziesz kupić sobie coś do ubrania, jak to często u ciebie bywa - w zamyśleniu. Głowa w chmurach, a nogi same cię prowadzą. Przytomniejesz dopiero na miejscu - wśród garniturów, koszul i krawatów. Wzdychasz z rezygnacją i człapiesz do stoiska dla kobiet. Albo w toalecie publicznej stajesz bezradnie przed parą drzwi i starasz się sobie przypominać, które oznakowanie odnosi się do ciebie. Są też chwile, gdy twoja psychika tak wyraźnie odbija się na twarzy, że babcia klozetowa jest gotowa przepędzić cię z toalety dla pań.

*

Nigdy nie narzucasz się kobietom, ale z nimi też bywa wesoło. W młodości dziewczyny będą ci wyznawały, że gdybyś była mężczyzną, zakochałyby się w tobie, a ty będziesz zbywać to uśmiechem. Z latami ten tryb warunkowy będzie stawał się coraz bardziej bolesny, ale nic nie będziesz odpowiadać, bo nikomu nic nie mówisz o sobie. Kiedy pewna dziewczyna zwierzy ci się, że w twoim towarzystwie coś się dzieje z jej hormonami, zastanowisz się, skąd im się to bierze. Przecież nie podrywasz ich, zwyczajnie z nimi rozmawiasz – po prostu jesteś. A mówią ci to dziewczyny jak najbardziej normalne, mające chłopaków, chodzące na randki.

Kiedyś śliczna młoda kobieta oznajmi ci - ni z gruszki, ni z pietruszki - że dla ciebie mogłaby zostać lesbijką. Uśmiechniesz się, ale nic nie powiesz, bo nie potrafisz wytłumaczyć, że ty lesbijką nie jesteś, i że lesbijstwo zupełnie ciebie nie interesuje. Kiedy przy jakiejś okazji przyjdzie wam niespodziewanie spędzić noc w jednym łóżku, będzie czekać na ciebie w skąpej jedwabnej koszulce na cienkich ramiączkach. W jej oczach zobaczysz oczekiwanie - i będziesz wiedzieć, że nic z tego się nie spełni. Ale zdasz sobie sprawę, że pod tą wielką wspólną pierzyną może być przez moment niezręcznie. Ubierzesz się więc w długą barchanową koszulę prababci gospodarzy tamtego domu, zapinaną pod samą szyję, z tysiącem drobnych guziczków na przodzie, czyniących ją podobną do kwiecistej sutanny. Ponieważ potrafisz robić z siebie klauna, wchodząc do łóżka tak sugestywnie odegrasz zwariowaną pantomimę na jedną barchanową koszulę i tysiąc guzików, że twoja towarzyszka będzie umierać ze śmiechu. Wyczerpana, zaśnie grzecznie jak dziecko, a po paru latach napisze ci w liście, że wyszła za mąż, że mieszka bardzo daleko, i że jest bardzo szczęśliwa.

Będzie jednak również i taki moment – jeden jedyny - kiedy w stosunku do kobiety wykonasz o dwa gesty za dużo. W bezwiedny sposób sprowokuje cię do tego, ale to cię nie usprawiedliwi. Jest jednak coś, co może cię tłumaczyć. Twoją dłoń będzie prowadził jakiś diabelski pierwiastek, który pozostał w tobie po niedawnym doświadczeniu zniewolenia. Granice twojej intymności zostały wtedy złamane, a ty teraz nieświadomie zaczynasz powtarzać ten sam scenariusz. Wycofasz się prawie natychmiast, ale wyrzut sumienia pozostanie w tobie na zawsze. Niczego tej kobiecie nie wyjaśnisz, bo sama jeszcze wiele w sobie nie rozumiesz. Kiedy nauczysz się modlić, będziesz modlić się za nią. Dużo później wpiszesz do internetowej wyszukiwarki jej imię i nazwisko. Okaże się, że nadal występuje pod panieńskim nazwiskiem.

*

Kobieta, której możesz powiedzieć o sobie wszystko – zjawi się na końcu. Przez wiele lat będzie ci się wydawać, że łączy was przyjaźń, a może nawet miłość, ale po jeszcze więcej latach dojdziesz do przekonania, że pojęcie, które najlepiej może oddać charakter tamtego związku to – symbioza. Mówisz jej wszystko o sobie, bo czujesz, że zrozumie cię, ale – mocno osadzona w swojej heteroseksualnej tożsamości – będzie strzegła granic, których przekroczyć się nie da. Ona jednak będzie dawać ci siebie, jak ciastko na tacy, i to ciastko bardzo kuszące. Wtedy najboleśniej odczujesz to, co wiesz od dawna. W swoim ciele nie masz – i nigdy mieć nie będziesz – narzędzi do jego skonsumowania. Nie będziesz więc w stanie pojąć, dlaczego ona to robi. Przecież jesteś człowiekiem, którego bardziej interesuje sens niż seks. W waszej zażyłości powstanie zamęt, zniknie jej pierwotna harmonia i to będzie początek jej końca. [O kobiecie, która wiedziała o mnie wszystko]

Utratę pierwotnej harmonii tamtej zażyłości będziesz kojarzyć z biblijnym wygnaniem z raju. Po prostu są granice, których przekroczenie wprowadza w świat bezsens i nieład. Być może twoja a-religijna przyjaciółka, której imię tak bardzo pasuje do rajskiego kontekstu, opacznie zrozumiała inne biblijne słowa, które usłyszała od ciebie w pierwszych dniach waszej znajomości: Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł. Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje? A jeśli napadnie ich jeden, to dwóch przeciwko niemu stanie; a powróz potrójny niełatwo się zerwie. Księga Koheleta była wtedy twoim pierwszym biblijnym odkryciem - po wielu latach bezbożnie przeżytych. W dziwnym scenariuszu, w który układać się będzie jej i twoje życie, będzie też miejsce na inne biblijne odniesienia, jak choćby to, odwołujące się do pewnej nazaretańskiej rodziny, w którym tobie przypadnie rola Józefa.

*

I jeszcze dwa krótkie epizody z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. W stanie wojennym twoja bardzo daleka znajoma pod jakimś pretekstem zaprosi cię do siebie. Jest kameralny klimat, nastój intymności, mała kolacyjka, i rozmowa, która przypomina zakamuflowany wywiad psychologiczny. Nie wiesz, o co tak naprawdę tej kobiecie chodzi, ale pamiętasz, że masz dwa słabe punkty, które jako uczestniczka struktur opozycyjnych musisz jak najdłużej chronić przed wiedzą bezpieki – pęknięcie w osobowości oraz uzależnienie od relanium. Od początku stanu wojennego - obok oficjalnych przesłuchań - co jakiś czas jacyś dziwni ludzie zgłaszają się do ciebie z dziwnymi problemami, a ty czujesz, że są to jedynie preteksty do sondowania cię to w tej, to w innej sprawie. Twoja znajoma w niewinnej z pozoru rozmowie co jakiś czas dotyka punktów newralgicznych dla dewiacji seksualnych. Świadomie lub nieświadomie – tworzy jednocześnie klimacik sprzyjający homoseksualnemu uwiedzeniu. Jako niezła aktorka nie dajesz po sobie poznać, że domyślasz się, jaka gra może się tutaj toczyć. Jako człowiek, który na własny użytek przeczytał sporo książek i przemyślał wiele spraw związanych z ludzką seksualnością, wiesz jakich odpowiedzi udzielać – wiesz jak mylić tropy. Serdeczność i zaproszenie z jej strony już się nie powtórzą, a po latach pomyślisz, że – teoretycznie rzecz biorąc – mógł to być jakiś odprysk ówczesnej akcji milicji oraz bezpieki o kryptonimie „Hiacynt”.

Podobnie jak inwigilacja, również indoktrynacja ideologiczna jest w peerelu wszechobecna. Na wyjazdowych studiach podyplomowych, w których bierzesz udział, w ramach zajęć z obowiązkowego szkolenia politycznego, w żaden sposób niezwiązanego z twoim kierunkiem studiów, peerelowski politolog zaczyna kpić z katolickiego pojmowania seksualności. Nie wytrzymujesz i zabierasz głos. Twoje wystąpienie przeradza się w chrześcijański hymn o miłości między kobietą i mężczyzną – również tej płciowej. Oczy zafascynowanych słuchaczy wpatrują się w ciebie z uwagą. Wykładowca bez słowa kończy zajęcia. Na przerwie jedna z koleżanek – młodziutka mężatka – podchodzi do ciebie. Z widocznym pragnieniem w oczach prosi o przesłanie jakiejś lektury na tematy, o których mówiłaś. Z domu wyślesz jej kilka książek, których nie musi ci oddawać, jeśli ją zainteresują. Książki te nigdy do ciebie nie wrócą.



29.10.2010


KOMENTARZE – tutaj
 
 
CYKL WCZEŚNIEJSZY - Wysłuchane modlitwy


.