Kiedy
twoja psychika była mężczyzną, nieraz przychodziło ci na myśl,
że gdyby nie więzienie kobiecego ciała, byłbyś niezłym
sukinsynem. Teraz, kiedy twoja psychika i twoje ciało są jednością,
a ty w pełni czujesz się kobietą, myślisz sobie, że gdyby nie
tamten krzyż transseksualizmu, to ze swoim temperamentem
rozmieniłabyś życie na drobne, spędzając je na romansach i
przygodach. A tak – uparcie rozwiązując krzyżową zagadkę
swojego życia – zostałaś myślicielem zapatrzonym w wieczność.
*
Adam,
pierwszy mężczyzna, z którym rozmawiasz po uzdrowieniu [Trzy pieczęcie],
przypatruje ci się z niedowierzaniem. Widzi w twojej twarzy coś,
czego kilka dni temu tam jeszcze nie było. Zafascynowany tym
widokiem odwraca co chwilę wzrok, zamyka mocno oczy, ponownie patrzy
na ciebie, sprawdzając, czy znowu ujrzy to samo. Śmiejesz się do
niego całą sobą, z głębi swojej istoty, jak nigdy dotąd nie
śmiałaś się do mężczyzny. Tradycyjnie jednak niczego nie
mówisz, niczego nie wyjaśniasz - bo jak tu opisać cud.
Źródło
światła, które z ciebie bije, jest poza tobą. To samo źródło
oświecało twój umysł już dawniej, na progu poprzedniego
nawrócenia [Świadectwo]. Teraz jednak ogarnia również twoje
ciało, ciebie całą - scaloną i odmienioną. Po raz pierwszy
patrzysz na mężczyznę jak i jako kobieta. Jego fascynuje twoja
jasność - ciebie fascynuje twoje nowe doświadczenie.
Rozbawiona
stawiasz szybko następny krok i zaczynasz patrzeć na niego jak i
jako na mężczyznę: - Jak by to było, gdyby... - wyobraźnią
docierasz do jego nagości. W jednej chwili odebrane zostaje ci
poczucie scalenia. Śmiech w środku ciebie zamiera, wraca dawny ból
rozdarcia. W myślach słyszysz skierowane do siebie szybkie pytanie:
- Chcesz, żeby znowu tak było? - Nie! - krzyczysz bezgłośnie. -
Nie? No to uważaj! - pada ostrzeżenie.
Poczucie
scalenia natychmiast wraca, a ty posłusznie uspokajasz wyobraźnię,
skracasz wzrok, spuszczasz oczy. Czy Bóg może być zazdrosny o
mężczyznę? - szukasz sensu niespodziewanej interwencji. Czy po to
zaledwie parę dni temu - podczas Wylania Ducha Świętego - dał ci
nieoczekiwane uzdrowienie, żeby teraz cię szantażować? Przecież
mężczyzną i kobietą stworzył człowieka. Wmyślasz się w
usłyszane ostrzeżenie i nareszcie - rozumiesz! Adam nie jest twoim
mężem, co więcej - on jest człowiekiem żonatym. Sięgnęłaś po
zakazany owoc, powtórzyłaś grzech Ewy.
*
Przez
pół wieku szukałaś sensu. Teraz jesteś gotowa szukać
tego, co przez tamte wszystkie lata pozostawało poza twoim zasięgiem
– jesteś gotowa na poszukiwanie sensownego seksu. Czujesz,
że Bóg nie odmawia ci mężczyzny, że gdzieś tam w swoim boskim
rękawie może mieć asa, którego w każdej chwili może wyciągnąć
– dla ciebie. U Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Pragniesz
mężczyzny w całkowitym - psychicznym i fizycznym - doświadczeniu
tego, co między kobietą a mężczyzną się dzieje. W pełni
widzisz, jak ważny dla ciebie jest seks. Jednak pół wieku
życia w bolesnej samotności uczyniło z ciebie myśliciela,
więc teraz również rozważasz to swoje nowe doświadczenie i to
swoje nowe pragnienie, i zadajesz sobie pytanie - czy teraz seks
będzie miał sens?
Pierwsza
myśl: Twój kręgosłup tego nie wytrzyma. Myśl druga: Dziwna jest
kobieta z odzysku, którą wniosłabyś w posagu mężczyźnie.
Trzecia myśl: Twoja płodność przeminęła bezpłodnie i
bezpowrotnie. Z góry więc wiadomo, że będzie to seks w pewnym
sensie jałowy. Jeśli nie będzie związany z życiem, czy
nie grozi mu zbytnie związanie z wyżyciem? Myśl czwarta: W
doświadczeniu, którego owocem jest twoje uzdrowienie, Stwórca
rozkochał już ciebie - w Sobie. Był najpierw, przed jakimkolwiek
mężczyzną. Czy nie ma więc prawa do pierwszeństwa względem
ciebie? I dlaczego pragniesz mniej, skoro dano ci więcej? Dlaczego
szukasz namiastki, gdy doświadczyłaś pełni?
*
Na
miłość fizyczną jest już za późno. Prosisz więc Boga, żeby
nie wyciągał z rękawa żadnych asów, żeby nie wprowadzał w
twoje życie nowego zamieszania. Ukształtowało cię pół wieku
życia z poczuciem bycia mężczyzną. Psychika mężczyzny
wyrzeźbiła twoją twarz, nadała charakter twojej postaci.
Oddzielona od kobiet murem inności, nie nauczyłaś się dzielić z
nimi ich świata. Jako kobieta nie masz właściwie żadnej
przeszłości. W tym swoim nowym wydaniu jesteś jak człowiek, który
obudził się z letargu trwającego pół stulecia.
W
świat kobiet w cudzie uzdrowienia zostałaś jednak wpisana przez -
dar macierzyństwa. Fizycznie jesteś już ziemią jałową,
ale duchowo możesz kwitnąć. Stwórca udzielając nam ze swojej
boskości może dokonać tego przez filtr człowieczeństwa ludzi,
którzy znaleźli uznanie w niebie. Tak jak w wymiarze biologicznym
dziedziczymy genetycznie po naszych rodzicach, jak w wymiarze
społecznym przesiąkamy naszym otoczeniem, tak samo w porządku
duchowym możemy otrzymywać od tych, którzy poprzedzili nas w
drodze do wieczności. Nasza dusza może zostać zabarwiona kropelką
duchowego kolorytu ludzi świętych. Do ciebie boskie uzdrowienie
przyszło z naznaczeniem twej duszy kolorem maryjnego
macierzyństwa. Maryja - to twoja nowa rola.
W tym
samym czasie odkryłaś jeszcze inną kobietę. - Madre! - nie
mogłaś powstrzymać zachwytu pochłaniając kolejne jej dzieła.
Księgi duchowe, które przez lata stały nieczytane na twej półce,
teraz jedna po drugiej otwierały się przed tobą. Wiedziałaś, o
czym pisze mistyczka z Avili, rozumiałaś każde jej słowo i każdy
poryw jej serca. I zazdrościłaś Teresie integralnego kobiecego
piękna, które w swej osobie oddawała Stwórcy - aż wreszcie
zrozumiałaś, że twoja droga do Niego była po prostu inna. To
droga ludzi o zaburzonej seksualności i obolałej psychice, którzy
również mają swoje miejsce w Sercu Boga.
01.11.2010
KOMENTARZE
– tutaj
DALSZY CIĄG - Kobiety mojego życia 3/3 Autobiografia
.