Nie ma tego złego, co by na dobre
nie wyszło
Dobre również jest to, że udało mi
się wreszcie ten tasiemiec jakoś skończyć. Wszystkim, którzy
zechcieli przez niego przebrnąć - dziękuję :)
Splatamy na powrót zerwane nitki i
czasem powstaje splot inny od oczekiwanego.
Podziwiam determinację :)
Podziwiam determinację :)
Podziwiam determinację :)
Ja również: jednak przeczytałaś... ;)
A na serio: z natury jestem zawzięta. Wzięłam i zawzięcie napisałam tego tasiemca. Podobnie zawzięcie zabrałam się za prowadzenie spraw szkolnych. Według dentystki mam zgryz buldoga ;)
Ja również: jednak przeczytałaś... ;)
A na serio: z natury jestem zawzięta. Wzięłam i zawzięcie napisałam tego tasiemca. Podobnie zawzięcie zabrałam się za prowadzenie spraw szkolnych. Według dentystki mam zgryz buldoga ;)
z natury jestem zawzięta
Powiedziałbym raczej, że twarda jesteś :)
tłumacząc, że nigdy tak o niej nie myślał, i że to przecież nie był on, tylko internet
No, ale tę szybę to już na pewno należałoby stłuc ;)
Powiedziałbym raczej, że twarda jesteś :)
tłumacząc, że nigdy tak o niej nie myślał, i że to przecież nie był on, tylko internet
No, ale tę szybę to już na pewno należałoby stłuc ;)
tę szybę to już na pewno należałoby
stłuc ;)
W duchu odpowiedzialności - spróbowałam :)
Już po zjeździe, na forum klasowym, zadałam pytanie:
"KIM JESTEM W INTERNECIE? Kim jestem w internecie: realną osobą czy wirtualnym awatarem? Do zadania tego pytania skłania mnie krótka wymiana zdań z "Samcem Beta" podczas zjazdowego obiadu. "Beta", z kim tutaj rozmawiam, z kim się spieram, z kim obrzucam się inwektywami?.."
Beta podjął rozmowę, a przypierany do muru, żeby konkretnie odpowiedział (tak - tak / nie - nie), w duchu radykalizmu i uczciwości, które ciągle w swoich internetowych "manifestach" postulował, zaczął się wić jak piskorz:
""Omega", jakakolwiek z mojej strony jednoznaczna deklaracja na forum publicznym nie byłaby dla mnie korzystna. /.../ za każdym razem powodowałoby negatywny wizerunek mojej osoby wśród odbiorców tej wypowiedzi /.../ postawiłaś pytanie, na które każda jednoznaczna odpowiedź byłaby przeciw mnie"
Potem zaczął rozbić erystyczne uniki, zarzucając mi brak kultury wypowiedzi i zakończył dyskusję:
"powinnaś zmienić kulturę prowadzenia dyskusji, bo obecnie reprezentowany przez Ciebie poziom mi nie odpowiada i dlatego też kończę wymianę zdań"
"Samiec Beta" w wrócił do swojego światka na onecie, gdzie prowadzi swoje prywatne forum dyskusyjne (założył je jeszcze przed naszą-klasą) i tak sobie żyje w tym internetowym sosie, nie potrafiąc wziąć odpowiedzialności za swoje słowa...
W sumie żal, bo stał się mi (i nie tylko mi) bliski przez te desperackie próby zaistnienia przez internet. W realu brakuje mu wymowy, chowa się za plecami innych. Na ostatnim luźnym zejściu się próbował coś mi znowu przygadywać, poprosiłam więc, żeby głośno wyartykułował jakie ma zarzuty czy propozycje, a on skulił się i nic nie powiedział.
Umie tylko podgryzać. ALE: kiedy w pewnej sytuacji zatrzymałam się bezradnie przed przejściem przez jezdnię i patrzyłam na grupkę moich koleżanek i kolegów, którzy wiedzieli o mojej agorafobii, TYLKO ON z miejsca ruszył mi na pomoc...
W duchu odpowiedzialności - spróbowałam :)
Już po zjeździe, na forum klasowym, zadałam pytanie:
"KIM JESTEM W INTERNECIE? Kim jestem w internecie: realną osobą czy wirtualnym awatarem? Do zadania tego pytania skłania mnie krótka wymiana zdań z "Samcem Beta" podczas zjazdowego obiadu. "Beta", z kim tutaj rozmawiam, z kim się spieram, z kim obrzucam się inwektywami?.."
Beta podjął rozmowę, a przypierany do muru, żeby konkretnie odpowiedział (tak - tak / nie - nie), w duchu radykalizmu i uczciwości, które ciągle w swoich internetowych "manifestach" postulował, zaczął się wić jak piskorz:
""Omega", jakakolwiek z mojej strony jednoznaczna deklaracja na forum publicznym nie byłaby dla mnie korzystna. /.../ za każdym razem powodowałoby negatywny wizerunek mojej osoby wśród odbiorców tej wypowiedzi /.../ postawiłaś pytanie, na które każda jednoznaczna odpowiedź byłaby przeciw mnie"
Potem zaczął rozbić erystyczne uniki, zarzucając mi brak kultury wypowiedzi i zakończył dyskusję:
"powinnaś zmienić kulturę prowadzenia dyskusji, bo obecnie reprezentowany przez Ciebie poziom mi nie odpowiada i dlatego też kończę wymianę zdań"
"Samiec Beta" w wrócił do swojego światka na onecie, gdzie prowadzi swoje prywatne forum dyskusyjne (założył je jeszcze przed naszą-klasą) i tak sobie żyje w tym internetowym sosie, nie potrafiąc wziąć odpowiedzialności za swoje słowa...
W sumie żal, bo stał się mi (i nie tylko mi) bliski przez te desperackie próby zaistnienia przez internet. W realu brakuje mu wymowy, chowa się za plecami innych. Na ostatnim luźnym zejściu się próbował coś mi znowu przygadywać, poprosiłam więc, żeby głośno wyartykułował jakie ma zarzuty czy propozycje, a on skulił się i nic nie powiedział.
Umie tylko podgryzać. ALE: kiedy w pewnej sytuacji zatrzymałam się bezradnie przed przejściem przez jezdnię i patrzyłam na grupkę moich koleżanek i kolegów, którzy wiedzieli o mojej agorafobii, TYLKO ON z miejsca ruszył mi na pomoc...
Skupienie na innych bardziej niż na
sobie samym może być cechą szkodliwą, jak i pożyteczną... ale
właśnie, kiedyś należałoby wreszcie tę podróż, o której i on
sam pisał, jednak podjąć na poważnie, choć może nie być
przyjemna.
kiedyś należałoby wreszcie tę
podróż, o której i on sam pisał, jednak podjąć na
poważnie
Obawiam się, że nie każdy "nadaje się" do podróży w głąb siebie, jak nie każdy nadaje się do wyprawy w głąb Afryki... Niewprawny podróżnik może przepaść na dobre w buszu swojego serca...
Obawiam się, że nie każdy "nadaje się" do podróży w głąb siebie, jak nie każdy nadaje się do wyprawy w głąb Afryki... Niewprawny podróżnik może przepaść na dobre w buszu swojego serca...
Mała korekta do moich własnych
słów:
Niewprawny podróżnik może przepaść na dobre w buszu swojego serca...
Powinno być:
Niewprawny podróżnik może przepaść na złe w buszu swojego serca...
:)
Niewprawny podróżnik może przepaść na dobre w buszu swojego serca...
Powinno być:
Niewprawny podróżnik może przepaść na złe w buszu swojego serca...
:)
Dla porządku informuję ewentualnych
zainteresowanych, że rozbudowałam nieco ostatni akapit. Informuję
o tym, bo teraz dopiero mi się spodobał :)
Dopiero dziś, po przeczytaniu
powyższej informacji, zauważyłem, że w tytułach odcinków cyklu
również zaszły zmiany. Momentami zaskakujące i z widoczną dawką
sporego poczucia humoru :)
zaszły zmiany
Nie po raz pierwszy Twoje słowa są mi natchnieniem - np. pytanie o "dezintegrację" :)
Nie tylko w tytułach, ale i w tekstach wszystkich trzech notek dokonałam zmian (cz. 2 wyczyściłam szczególnie). Tak jakoś się składa, że często dopracowuję notki już zawieszone na blogu - wtedy najlepiej je "widzę" :)
Nie po raz pierwszy Twoje słowa są mi natchnieniem - np. pytanie o "dezintegrację" :)
Nie tylko w tytułach, ale i w tekstach wszystkich trzech notek dokonałam zmian (cz. 2 wyczyściłam szczególnie). Tak jakoś się składa, że często dopracowuję notki już zawieszone na blogu - wtedy najlepiej je "widzę" :)
Zafiksowałam się czy zaprefeksiłam?
w tym ciągu wywodu.
Afiks się zaafiksował. Poza ciągiem.
TEKST – tutaj
.