@prowincjałka
Się trochę ograniczałam:))
Się trochę ograniczałam:))
Nie do końca wiem, w czym, ale sądzę, że w podobnych reakcjach porządkowych w kościele :))
Nie do końca wiem, w czym, ale sądzę, że w podobnych reakcjach porządkowych w kościele :))
W Salonie, w Salonie się ograniczałam!
W kościele jestem jak trusia:))
:-))
Podziwiam za odwagę i "tupet". Pewnie Księdzu nie pomogło.
Pozdrawiam.
Podziwiam za odwagę i "tupet". Pewnie Księdzu nie pomogło.
Pozdrawiam.
Podziwiam za odwagę i "tupet".
Do końca nie wiem, czy to była moja decyzja. Po prostu nie byłam w stanie otworzyć ust, dopóki ksiądz nie dał mi powiedzieć "Amen".
Pewnie Księdzu nie pomogło.
Zupełnie nie wiem, czy zmienił swój sposób bycia podczas Mszy, ponieważ niedługo potem całkiem zniknął z naszej parafii i już nie miałam okazji zobaczyć go w akcji.
:)
Do końca nie wiem, czy to była moja decyzja. Po prostu nie byłam w stanie otworzyć ust, dopóki ksiądz nie dał mi powiedzieć "Amen".
Pewnie Księdzu nie pomogło.
Zupełnie nie wiem, czy zmienił swój sposób bycia podczas Mszy, ponieważ niedługo potem całkiem zniknął z naszej parafii i już nie miałam okazji zobaczyć go w akcji.
:)
cieszę się, że mogłem Ci
towarzyszyć, że mnie jakoś znosiłaś, bo Twoja obecność była i
jest również dla mnie bardzo owocna. Twoje notki "wypalały".
To była Twoja praca, z której korzystaliśmy wszyscy -
czytający.
I mam cichą ("pocztówki z poczekalni") nadzieję, że będzie tak - czy inaczej - jednak nadal, jeśli tylko znajdziesz siły, czas i ochotę.
Dziękuję Prowincjałko.
I mam cichą ("pocztówki z poczekalni") nadzieję, że będzie tak - czy inaczej - jednak nadal, jeśli tylko znajdziesz siły, czas i ochotę.
Dziękuję Prowincjałko.
cieszę się, że mogłem Ci
towarzyszyć, że mnie jakoś znosiłaś
Sławku, wiesz jak było :) było pięknie :)
Tak, nie zamierzam stąd znikać, chyba, że Los mnie zniknie, bo czego człowiek może być tak naprawdę pewien :) chciałabym do końca roku zrobić sobie przerwę w pisaniu ("pocztówki z poczekalni" zamierzam jako niedługie teksty do namysłu - ale już bez fabuły i narracji), szczególnie, że za miesiąc najprawdopodobniej na dwa tygodnie znajdę się dość daleko od komputera :) ale zobaczymy :)
Cieszę się, że jesteś :) kiedyś chciałeś zniknąć (2008/2009) ;)
Sławku, wiesz jak było :) było pięknie :)
Tak, nie zamierzam stąd znikać, chyba, że Los mnie zniknie, bo czego człowiek może być tak naprawdę pewien :) chciałabym do końca roku zrobić sobie przerwę w pisaniu ("pocztówki z poczekalni" zamierzam jako niedługie teksty do namysłu - ale już bez fabuły i narracji), szczególnie, że za miesiąc najprawdopodobniej na dwa tygodnie znajdę się dość daleko od komputera :) ale zobaczymy :)
Cieszę się, że jesteś :) kiedyś chciałeś zniknąć (2008/2009) ;)
kiedyś chciałeś zniknąć
(2008/2009) ;)
Ten Sens, to jednak bardzo ciekawa sprawa... :)
A odpoczynek niewątpliwie się przydaje po zakończeniu jakiegoś zadania.
Wracając więc do "pracy" ;)
Eumenes, stwierdził: "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę" Ale on nie patrzył na kobietę tylko na komputerowo wygenerowaną postać z gry, która z tą kobietą nie miała wiele wspólnego. Co więcej, nie znam second life, ale teoretycznie mógł to nawet być facet, który owego mężczyzny nigdy nie pociągał. Co wtedy? Gra to gra. Może być nieprzyzwoita i moralnie wątpliwa ale nadal nie różni się to specjalnie od oglądania pornografii...
;)
Ten Sens, to jednak bardzo ciekawa sprawa... :)
A odpoczynek niewątpliwie się przydaje po zakończeniu jakiegoś zadania.
Wracając więc do "pracy" ;)
Eumenes, stwierdził: "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę" Ale on nie patrzył na kobietę tylko na komputerowo wygenerowaną postać z gry, która z tą kobietą nie miała wiele wspólnego. Co więcej, nie znam second life, ale teoretycznie mógł to nawet być facet, który owego mężczyzny nigdy nie pociągał. Co wtedy? Gra to gra. Może być nieprzyzwoita i moralnie wątpliwa ale nadal nie różni się to specjalnie od oglądania pornografii...
;)
Jeszcze o znikaniu na przełomie
2008/2009 :) zostałeś, próbując mnie zatrzymać, bo też chciałam
zniknąć :) jakie to dawne, przedhistoryczne niemal, dzieje tego
miejsca :)
Odnośnie "pożądliwego
patrzenia"... naprawdę nie znajduję innego mocnego argumentu
przeciw jak ten, o którym wspomniałam w notce: pożądliwe
(nieczyste) oko nie będzie widzieć Boga... no, ale (jak napisałam)
nie każdy odczuwa (świadomie czy nie) taką potrzebę... argument
ten nazwałam "argumentem z wysokiego C" :)
Nałóg "pożądliwego patrzenia" jest podobnym nałogiem jak inne wymienione w poprzedniej notce ("Rzuciło mnie palenie") i podobnie "argument z wysokiego C" może być najlepszym motorem "bycia odrzuconym" przez nałóg również w przypadku "pożądliwości".
Nałóg "pożądliwego patrzenia" jest podobnym nałogiem jak inne wymienione w poprzedniej notce ("Rzuciło mnie palenie") i podobnie "argument z wysokiego C" może być najlepszym motorem "bycia odrzuconym" przez nałóg również w przypadku "pożądliwości".
nie udzielalem sie w komentowaniu na
tym blogu, bo jestem zanadto gruboskórny.
Raczej wole brac udzial w "bijatykach", niz w delikatnej refleksji.
Ale w tym konkretnym przypadku uwazam, ze eumenes nie miał racji.
Nie łamie Piątego Przykazania ten, który nie kradnie, chociaż ma po temu okazję, zwłaszcza wówczas, gdy nawet ma pewność, że nikt się nie dowie, iż skorzystał z takiej okazji.
Tak samo z Szóstym Przykazaniem.
Wyobraźmy sobie owego męża, ze trafia mu się przedmiotowa okazja, nie tylko w wersji wirtualnej.
Skorzystałby z niej, czy tez nie skorzystałby?
pozdr.
Raczej wole brac udzial w "bijatykach", niz w delikatnej refleksji.
Ale w tym konkretnym przypadku uwazam, ze eumenes nie miał racji.
Nie łamie Piątego Przykazania ten, który nie kradnie, chociaż ma po temu okazję, zwłaszcza wówczas, gdy nawet ma pewność, że nikt się nie dowie, iż skorzystał z takiej okazji.
Tak samo z Szóstym Przykazaniem.
Wyobraźmy sobie owego męża, ze trafia mu się przedmiotowa okazja, nie tylko w wersji wirtualnej.
Skorzystałby z niej, czy tez nie skorzystałby?
pozdr.
Odnośnie "pożądliwego
patrzenia"... naprawdę nie znajduję innego mocnego argumentu
przeciw jak ten, o którym wspomniałam w notce: pożądliwe
(nieczyste) oko nie będzie widzieć Boga... no, ale (jak napisałam)
nie każdy odczuwa (świadomie czy nie) taką potrzebę... argument
ten nazwałam "argumentem z wysokiego C" :)
A nie sądzisz, że pożądliwy wzrok może jednak zmienić czyjeś losy, bieg wydarzeń? Nie na darnmo xelowe wzbudzanie pożądania jest grzechem (mam nadzieję, że dobrze pamiętam). Za pożądliwym wzrokiem najczęściej kryje się chęć wzbudzenia pożądania, a za wirtualnym seksem na pewno.
Z punktu widzenia ateisty wzbudzanie pożądania za pomocą cudzej woli, to jednak silna ingerencja w wolę własną.
Więc chyba wzbudzanie pożądania jest niedobre nie tylko dla chcrześcijan.
kłaniam się
A nie sądzisz, że pożądliwy wzrok może jednak zmienić czyjeś losy, bieg wydarzeń? Nie na darnmo xelowe wzbudzanie pożądania jest grzechem (mam nadzieję, że dobrze pamiętam). Za pożądliwym wzrokiem najczęściej kryje się chęć wzbudzenia pożądania, a za wirtualnym seksem na pewno.
Z punktu widzenia ateisty wzbudzanie pożądania za pomocą cudzej woli, to jednak silna ingerencja w wolę własną.
Więc chyba wzbudzanie pożądania jest niedobre nie tylko dla chcrześcijan.
kłaniam się
Nie łamie Piątego Przykazania ten,
który nie kradnie, chociaż ma po temu okazję, zwłaszcza wówczas,
gdy nawet ma pewność, że nikt się nie dowie, iż skorzystał z
takiej okazji. - Tak samo z Szóstym Przykazaniem. - Wyobraźmy sobie
owego męża, ze trafia mu się przedmiotowa okazja, nie tylko w
wersji wirtualnej. - Skorzystałby z niej, czy tez nie
skorzystałby?
Czy skorzystałby z realnej okazji? Jego wola byłaby na pewno na tyle osłabiona "wirtualnymi treningami", że trudniej byłoby mu oprzeć się realnej pokusie, a więc prawdopodobieństwo zdrady w świecie realnym byłoby większe.
Odnośnie porównania sytuacji związanych z przekraczaniem granic wyznaczonych przez przykazania V i VI, należałoby wysłuchać opinii Eumenesa, którego przez PW zawiadomiłam o powrocie do tamtej dyskusji.
I dziękuję za znak obecności na moim blogu :)
Czy skorzystałby z realnej okazji? Jego wola byłaby na pewno na tyle osłabiona "wirtualnymi treningami", że trudniej byłoby mu oprzeć się realnej pokusie, a więc prawdopodobieństwo zdrady w świecie realnym byłoby większe.
Odnośnie porównania sytuacji związanych z przekraczaniem granic wyznaczonych przez przykazania V i VI, należałoby wysłuchać opinii Eumenesa, którego przez PW zawiadomiłam o powrocie do tamtej dyskusji.
I dziękuję za znak obecności na moim blogu :)
Z punktu widzenia ateisty wzbudzanie
pożądania za pomocą cudzej woli, to jednak silna ingerencja w wolę
własną. - Więc chyba wzbudzanie pożądania jest niedobre nie
tylko dla chrześcijan.
Zgadzam się. To co mówisz jest logiczne, a więc jako takie powinno trafić również do ateisty - pod warunkiem, że potrafi logicznie (i uczciwie) rozumować.
Zgadzam się. To co mówisz jest logiczne, a więc jako takie powinno trafić również do ateisty - pod warunkiem, że potrafi logicznie (i uczciwie) rozumować.
Swego czasu trafiłam na informację o
skazaniu człowieka za posiadanie pedofilskich filmów animowanych.
Odebrałam tę wiadomość jako pośrednie potwierdzenie swojej tezy
o tym, że wirtualne przygody seksualne są złem/grzechem/zdradą -
a nie "grą"/"zabawą". Problemem jest jedynie
szeroki margines przyzwalania na nie, który nie uwzględnia (na
razie?) pedofilskich zainteresowań. Wyrok był skazujący. A
przecież dzieci w tym filmie były jedynie wirtualne.
W wymienonych przykładach została
"publicznie" wyartykułowana jednoznaczna deklaracja
intencji.
Moim zdaniem całkowicie to wystarcza do oceny zachowania składajacego takie deklaracje.
Natomiast, jesli chodzi o pedofilów, to poza samą deklaracją intencji, zazwyczaj rozpowszechniają pomiędzy sobą podobnego rodzaju materiały (filmy, etc.).
pozdr.
Moim zdaniem całkowicie to wystarcza do oceny zachowania składajacego takie deklaracje.
Natomiast, jesli chodzi o pedofilów, to poza samą deklaracją intencji, zazwyczaj rozpowszechniają pomiędzy sobą podobnego rodzaju materiały (filmy, etc.).
pozdr.
Chciałem tylko powiedzieć, że moim
zdaniem w swoim komentarzu Eumenes tak naprawdę to wcale nie
dyskutował ze słowami "Każdy, kto pożądliwie patrzy na
kobietę...". Z tej wypowiedzi wynika myśl, by nie utożsamiać
zła pożądliwości jedynie z żywą kobietą. Dodatkowo
potwierdzone zostaje, iż zło dzieje się w sercu człowieka, a nie
tylko poprzez czyny zewnętrzne.
zło dzieje się w sercu człowieka, a
nie tylko poprzez czyny zewnętrzne
Tak. Natomiast zło, które dzieje się jedynie w nas (np. w wyobraźni, w pamięci) i wydawałoby się, że nie dosięga drugiego człowieka, i tak rani człowieka - nas samych (noszących to zło w sobie) rani, pomniejsza, deformuje wewnętrznie. W tym miejscu znowu wrócę do "argumentu z wysokiego C" - żeby dostrzec tę wewnętrzną dewastację potrzebujemy punktu odniesienia, jakim jest Bóg - Święty, który nas do świętości zaprasza. Każdy grzech, każde zło zamazuje obraz Boga w nas i od Boga nas oddala.
Tak. Natomiast zło, które dzieje się jedynie w nas (np. w wyobraźni, w pamięci) i wydawałoby się, że nie dosięga drugiego człowieka, i tak rani człowieka - nas samych (noszących to zło w sobie) rani, pomniejsza, deformuje wewnętrznie. W tym miejscu znowu wrócę do "argumentu z wysokiego C" - żeby dostrzec tę wewnętrzną dewastację potrzebujemy punktu odniesienia, jakim jest Bóg - Święty, który nas do świętości zaprasza. Każdy grzech, każde zło zamazuje obraz Boga w nas i od Boga nas oddala.
Dla mnie salon24 stał się przygodą
(niespodziewaną) poznania ludzi "w realu". A najpierw
poznawałam ich myśli, ich serca przez słowa.
Mam nadzieję, że będziesz w jakiś sposób obecna tu, ze swoim sercem, żywym i prawdziwym, mimo iż znanym mi tylko poprzez słowa.
Pozdrowienia :)))
Mam nadzieję, że będziesz w jakiś sposób obecna tu, ze swoim sercem, żywym i prawdziwym, mimo iż znanym mi tylko poprzez słowa.
Pozdrowienia :)))
Natomiast zło, które dzieje się
jedynie w nas (np. w wyobraźni, w pamięci) i wydawałoby się, że
nie dosięga drugiego człowieka, i tak rani człowieka - nas samych
(noszących to zło w sobie) rani, pomniejsza, deformuje
wewnętrznie.
Do tego ma konsekwencje i ciąg dalszy w postaci błędnych wniosków, które wyciągamy i przekazujemy innym. Np. takie o nieszkodliwości zła, które dzieje się jedynie w nas.
kłaniam się
Do tego ma konsekwencje i ciąg dalszy w postaci błędnych wniosków, które wyciągamy i przekazujemy innym. Np. takie o nieszkodliwości zła, które dzieje się jedynie w nas.
kłaniam się
Tak jakoś w życiu się poukładało.
Również ciepło pozdrawiam. :)
Z przyjemnością oddam w tym miejscu
sprawiedliwość Matiksowi :) Kiedy spotkaliśmy się w s24 w 2007,
Matix był uczniem klasy maturalnej - teraz studiuje dwa kierunki:
matematykę i filozofię (na Uniwersytecie Wrocławskim). Po
rozpoczęciu studiów zniknął stąd, jedynie bardzo sporadycznie
zamieszczając kilka słów na blogu. Jednak dla mnie będzie jednym
z tutejszych blogerów, których zawsze będę nosiła w sercu
(nawet, jeśli pamięć kiedyś zaszwankuje). Kiedy po trzech
pierwszych notkach ("politycznych" - napisanych na emocjach
wywołanych wyborami 2007), nie wiedziałam, co dalej, Matix był tą
osobą, która wręcz kazała mi pisać. Nie dawał mi spokoju,
dopóki nie zaczęłam pisać, a nie mając lepszego pomysłu
zaczęłam pisać o swoim - życiu. A potem już poszło! - również
z pomocą i zachętą innych - aż do tego miejsca w mojej blogowej
historii :)
Mam nadzieję, że będziesz w jakiś
sposób obecna tu, ze swoim sercem, żywym i prawdziwym, mimo iż
znanym mi tylko poprzez słowa.
Tobie również dziękuję za zachętę, Aneto :) ponieważ moje pisanie jest/było bardzo intymne i osobiste, nie spieszę się z przenoszeniem kontaktów do reala - może za 70 lat?... ;) ale w tym sercu, które wspominasz, noszę wszystkich spotkanych tutaj ludzi... :) co będzie dalej zobaczymy... :)
Powodzenia na wszystkich internetowych frontach! ;)
Tobie również dziękuję za zachętę, Aneto :) ponieważ moje pisanie jest/było bardzo intymne i osobiste, nie spieszę się z przenoszeniem kontaktów do reala - może za 70 lat?... ;) ale w tym sercu, które wspominasz, noszę wszystkich spotkanych tutaj ludzi... :) co będzie dalej zobaczymy... :)
Powodzenia na wszystkich internetowych frontach! ;)
ponieważ moje pisanie jest/było
bardzo intymne i osobiste, nie spieszę się z przenoszeniem
kontaktów do reala Z tegoż powodu moje nie jest intymne, czego mi
czasem brakuje, mówiłam już naszej Zasznurowanej.
Tak myślę, że nosisz w sercu osoby.
Dzięki i nawzajem :)
Tak myślę, że nosisz w sercu osoby.
Dzięki i nawzajem :)
Matix był tą osobą, która wręcz
kazała mi pisać.
Dziękuję
Dziękuję
żeby dostrzec tę wewnętrzną
dewastację potrzebujemy punktu odniesienia, jakim jest Bóg -
Święty
Nie ma innych Argumentów w ludzkim życiu...
Nie ma innych Argumentów w ludzkim życiu...
Nie ma innych Argumentów w ludzkim
życiu...
Chyba jednak są :) wskazali na nie inni rozmówcy - mówimy o wirtualnej zdradzie:
1. Unukalhai wskazał (za Krzysztofem Leskim) na argument "prawny" - "deklaracja woli" przez stronę zdradzającą (nawet jeśli na razie nie doszło do żadnych czynów, jest jednak deklaracje gotowości).
2. Niegdysiejszy Blondyn podniósł argument "wolnościowy" - rozbudzanie czyjegoś pożądania stanowi oddziaływanie i manipulowanie wolną wolą drugiej strony.
3. Ty i ja mówimy o argumencie, który określiłabym optymalnym ("z wysokiego C") - oddając się nawet dla zabawy podobnym praktykom oddalamy się od czystości Boga, do której zostaliśmy stworzeni i powołani.
Chyba jednak są :) wskazali na nie inni rozmówcy - mówimy o wirtualnej zdradzie:
1. Unukalhai wskazał (za Krzysztofem Leskim) na argument "prawny" - "deklaracja woli" przez stronę zdradzającą (nawet jeśli na razie nie doszło do żadnych czynów, jest jednak deklaracje gotowości).
2. Niegdysiejszy Blondyn podniósł argument "wolnościowy" - rozbudzanie czyjegoś pożądania stanowi oddziaływanie i manipulowanie wolną wolą drugiej strony.
3. Ty i ja mówimy o argumencie, który określiłabym optymalnym ("z wysokiego C") - oddając się nawet dla zabawy podobnym praktykom oddalamy się od czystości Boga, do której zostaliśmy stworzeni i powołani.
Nie ma innych Argumentów
Ale jednocześnie zgadzam się :) Argumenty (przez duże "A") możemy znaleźć tylko w Absolucie (również przez duże A) :)
Ale jednocześnie zgadzam się :) Argumenty (przez duże "A") możemy znaleźć tylko w Absolucie (również przez duże A) :)
No tak, bo ja trochę wyszedłem,
cytując Twoje słowa o "wewnętrznej dewastacji", poza
wirtualną zdradę jedynie. Zastanawiałem się ogólnie nad każdą
"wewnętrzną dewastacją", bo też i w tych Twoich słowach
uogólnienie to już było zawarte. Myślałem o tym, jak to bez
Łaski i jej przyjęcia nic nie jesteśmy w stanie zrobić sami ze
sobą.
trochę wyszedłem, cytując Twoje
słowa o "wewnętrznej dewastacji", poza wirtualną zdradę
jedynie. Zastanawiałem się ogólnie nad każdą "wewnętrzną
dewastacją"
Zdrada nie jedno ma imię. Opisany w notce ksiądz, niezależnie jakiego typu kontakty internetowe utrzymywał, cudzołożył, tzn ofiarę swojej wewnętrznej uwagi, swoje jestestwo, składał na jakimś innym ołtarzu, służąc współczesnym idolom, a nie Odwiecznemu Bogu.
Nałogi opisane/wspomniane w poprzedniej notce również są rodzajem cudzołóstwa, oddawania się w posiadanie bożkomu użycia (uzależnienie od używek).
Zdrada nie jedno ma imię. Opisany w notce ksiądz, niezależnie jakiego typu kontakty internetowe utrzymywał, cudzołożył, tzn ofiarę swojej wewnętrznej uwagi, swoje jestestwo, składał na jakimś innym ołtarzu, służąc współczesnym idolom, a nie Odwiecznemu Bogu.
Nałogi opisane/wspomniane w poprzedniej notce również są rodzajem cudzołóstwa, oddawania się w posiadanie bożkomu użycia (uzależnienie od używek).
Ale nie mam czasu się dłużej
wypowiedzieć. Wrócę ;)
Pozdrawiam,
Pozdrawiam,
Witam :) będę/będziemy czekać :)
pozdrawiam śródadwentowo dziękując
raz jeszcze za link do rekolekcji :)
Sławku, również pamiętam adwentowo
:)
Podaję link do rekolekcji dla innych ewentualnych zainteresowanych: Ciemne noce Nikodema.
Serdecznie pozdrawiam:)
Podaję link do rekolekcji dla innych ewentualnych zainteresowanych: Ciemne noce Nikodema.
Serdecznie pozdrawiam:)
dziękuję za link :)
Niegdysiejszy Blondynie, Adwentowe
serdeczności - cieszę się, że link się przyda :)
przyda się i to z wielu względów. Są
tam również linki do bardzo ciekawych stron.
kłaniam się
kłaniam się
Witam serdecznie
Trudna to tematyka, niejednoznacznie postawiony problem.
Zachowanie owego męża niewątpliwie mieści się w definicji grzechu cudzołóstwa, nie wiem jednak - pomimo jednoznacznej intencji - czy w definicji zdrady małżeńskiej - nieodniesionej do złamania VI przykazania. Spróbuję pomyśleć głośno:
Jeśli owa żona wystąpiła "z pozwem rozwodowym" oznacza to, że nie zastosowała zasad etyki katolickiej, trudno więc założyć, że używając pojęcia "zdrada małżeńska" miała na myśli złamanie przykazania cudzołóstwa (a złamanie to niewątpliwie nastapiło).
Jeśli zaś odnosiła się do treści przysięgi to prawny problem będzie jedynie tej treści dotyczył. Oznacza to więc, że bardziej trzeba skierować się na termin "wierność małżeńska" (jeśli w kraju, któego sprawa dotyczy słowo to w treści przysięgi lub jakichś dokumentach mających moc prawną występuje).
W tym przypadku porównałbym status zdarzenia do skorzystania z sex telefonu (istnieje kontakt, z intencją rozładowania napięcia, bez kontaktu cielesnego) a nie do skorzystania z pornografii jak pisze eumenes. Zasada wierności małżeńskiej chyba niezalżenie od definicji została złamana.
Pozostaje nam ustalić relację prawną pomiędzy terminem "wierność małżeńska" a "zdrada". Nie podejmuję się...
Lepiej jednak oprzeć się na etyce katolickiej - ale wówczas byłoby przebaczenie a nie rozwód.
Chyba nas więc ten problem między ową panią a panem nie dotyczy ...
Pozdrawiam
Krzesimir
Trudna to tematyka, niejednoznacznie postawiony problem.
Zachowanie owego męża niewątpliwie mieści się w definicji grzechu cudzołóstwa, nie wiem jednak - pomimo jednoznacznej intencji - czy w definicji zdrady małżeńskiej - nieodniesionej do złamania VI przykazania. Spróbuję pomyśleć głośno:
Jeśli owa żona wystąpiła "z pozwem rozwodowym" oznacza to, że nie zastosowała zasad etyki katolickiej, trudno więc założyć, że używając pojęcia "zdrada małżeńska" miała na myśli złamanie przykazania cudzołóstwa (a złamanie to niewątpliwie nastapiło).
Jeśli zaś odnosiła się do treści przysięgi to prawny problem będzie jedynie tej treści dotyczył. Oznacza to więc, że bardziej trzeba skierować się na termin "wierność małżeńska" (jeśli w kraju, któego sprawa dotyczy słowo to w treści przysięgi lub jakichś dokumentach mających moc prawną występuje).
W tym przypadku porównałbym status zdarzenia do skorzystania z sex telefonu (istnieje kontakt, z intencją rozładowania napięcia, bez kontaktu cielesnego) a nie do skorzystania z pornografii jak pisze eumenes. Zasada wierności małżeńskiej chyba niezalżenie od definicji została złamana.
Pozostaje nam ustalić relację prawną pomiędzy terminem "wierność małżeńska" a "zdrada". Nie podejmuję się...
Lepiej jednak oprzeć się na etyce katolickiej - ale wówczas byłoby przebaczenie a nie rozwód.
Chyba nas więc ten problem między ową panią a panem nie dotyczy ...
Pozdrawiam
Krzesimir
Krzesimirze, witam i dziękuję za
interesujący komentarz. Odniosę się do niego na dniach :)
Lepiej jednak oprzeć się na etyce
katolickiej - ale wówczas byłoby przebaczenie a nie rozwód.
W grę wchodzi jeszcze separacja niesprzeczna z etyką katolicką.
A przy okazji: argument z etyki katolickiej również zaliczyłabym do "argumentów z wysokiego C" - przebaczenie byłoby bowiem aktem heroicznym.
Chyba nas więc ten problem między ową panią a panem nie dotyczy ...
Możemy nie akceptować rozwiązania problemu, na który zdecydowała się cytowana pani (rozwód), co nie zmienia faktu, że w podobnej sytuacji może znaleźć się każda osoba (kobieta czy mężczyzna) każdego światopoglądu. A więc opisana sytuacja w jakimś sensie dotyczy (może dotyczyć) "każdego z nas".
W grę wchodzi jeszcze separacja niesprzeczna z etyką katolicką.
A przy okazji: argument z etyki katolickiej również zaliczyłabym do "argumentów z wysokiego C" - przebaczenie byłoby bowiem aktem heroicznym.
Chyba nas więc ten problem między ową panią a panem nie dotyczy ...
Możemy nie akceptować rozwiązania problemu, na który zdecydowała się cytowana pani (rozwód), co nie zmienia faktu, że w podobnej sytuacji może znaleźć się każda osoba (kobieta czy mężczyzna) każdego światopoglądu. A więc opisana sytuacja w jakimś sensie dotyczy (może dotyczyć) "każdego z nas".
TEKST – tutaj
.