@prowincjałka
Ciekawa opowieść.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
wspomniałem niedawno ciebie w salonie,
no i masz, jesteś :)
pozdrawiam
pozdrawiam
Dzięki. To kolejna - po dłuższej
przerwie - z serii moich opowiastek, nieco nawiązująca do tematów
wcześniejszych. Blogging must go on - mówiąc nieco obcojęzycznie
;)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
A ja dzisiaj (naprawdę!) myślałam o
Tobie, i oto - jesteś ;)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
link nadużycie usuń odpowiedz
A z tym ubiorem do trumny to
przesadzasz - no chyba, że masz specjalne preferencje:))
Dobrze, że jesteś! "Ustrojenie
mnie do trumny" to był autorski pomysł moich ciotecznych
siostrzenic - obie to elegantki ;)
z wielkimi pozbawionymi firanek oknami
wychodzącymi na zieleń parku, z prostymi roletami, z półkami
pełnymi książek, wielkim biurkiem w wykuszu, ze sztukaterią
sufitu i piecem wyglądającym trochę jak kominek - ma w sobie coś
oksfordzkiego.
Hmmm, nic dziwnego, że taki piękny blog, skoro powstaje w niezwykłym i pobudzającym wenę twórczą miejscu :)
PS: Prowincjałko, czy masz jekieś wiadomości od Fat Mana?
Hmmm, nic dziwnego, że taki piękny blog, skoro powstaje w niezwykłym i pobudzającym wenę twórczą miejscu :)
PS: Prowincjałko, czy masz jekieś wiadomości od Fat Mana?
O tak, moje mieszkanie daje
natchnienie. Nieustannie o nim piszę ;)
O Fat Manie myślę często, ale nasz kontakt urwał się. Nie wiem, co porabia, nie wiem, jak się czuje.
Pozdrawiam.
O Fat Manie myślę często, ale nasz kontakt urwał się. Nie wiem, co porabia, nie wiem, jak się czuje.
Pozdrawiam.
:)
Dwadzieścia parę lat temu napisał mi się cykl wierszy-notatek o zmierzaniu do kresu. Tymczasem mijają lata... Wszystko, jak widać, w rękach Pana Boga. Moja ciocia, w przeciwieństwie do Ciebie, niczego już nie chce, nawet grobowca rodzinnego nie pozwala remontować, bo uważa, że nie warto... bo niebawem odejdzie...
Dwadzieścia parę lat temu napisał mi się cykl wierszy-notatek o zmierzaniu do kresu. Tymczasem mijają lata... Wszystko, jak widać, w rękach Pana Boga. Moja ciocia, w przeciwieństwie do Ciebie, niczego już nie chce, nawet grobowca rodzinnego nie pozwala remontować, bo uważa, że nie warto... bo niebawem odejdzie...
Dziękuję. Myślę, że wiem o co
chodzi - o tę cieniutką granicę dzielącą sensowną szczerość
od próżnego ekshibicjonizmu. Ponieważ znam w sobie obie te wady,
mogę je jakoś kontrolować ;)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Pieknie opisana historia osiedlania sie
na ziemiach zachodnich i pozniejszego plasterkowania tych pieknych
starych mieszkan. Przy okazji historia rodziny. Nie wiem o ktorym
miescie Pani pisze, ale moj Szczecin byl systematycznie rozbierany,
cegly czyszczone i wysylane w mysl hasla - Caly narod buduje swoja
stolice. Porzadkowano miasto, zwiekszala sie liczba mieszkanco,
brakowalo mieszkan, wiec dzielono wieksze na pokoje. Bylo jak w Rosji
- jedna kuchnia dla kilku rodzin, aby kazdy wiedzial co sasiadka
gotuje i jedna lazienka, gdzie po pewnym czasie nie wiadomo bylo
jakiego koloru byla wanna.W mieszkaniu moich rodzicow nie bylo na
szczescid takiego horroru. Potem bylo lepiej, ale zal we mnie
pozostal. Mam nadzieje, ze nie gniewa sie Pani za te troche dziegciu.
Pozdrawiam Pania.
Moja ciocia, w przeciwieństwie do
Ciebie, niczego już nie chce, nawet grobowca rodzinnego nie pozwala
remontować, bo uważa, że nie warto... bo niebawem
odejdzie...
Wszystko jeszcze przede mną. Może i do takiego stanu dożyję ;)
Wszystko jeszcze przede mną. Może i do takiego stanu dożyję ;)
Mam nadzieje, ze nie gniewa sie Pani za
te troche dziegciu.
Ależ skądże! Podziałem na dwa, dawne mieszkanie zostało okaleczone. Bez skrupułów nazywam je "kołchozem" - Pani porównanie do sowieckich realiów jest jak najbardziej na miejscu. Na szczęście w obu "pod-mieszkaniach" są osobne kuchnie i łazienki. Główna niedogodność to przedpokój - do drugiego "kawałka mieszkania" można dojść jedynie przez mój przedpokój. Chętnie bym to mieszkanie scaliła przez jego wykupienie - a dopiero później zabrała się za umieranie ;) - ale moja aktualna sytuacja finansowa to całkowicie wyklucza.
Pozdrawiam.
Ależ skądże! Podziałem na dwa, dawne mieszkanie zostało okaleczone. Bez skrupułów nazywam je "kołchozem" - Pani porównanie do sowieckich realiów jest jak najbardziej na miejscu. Na szczęście w obu "pod-mieszkaniach" są osobne kuchnie i łazienki. Główna niedogodność to przedpokój - do drugiego "kawałka mieszkania" można dojść jedynie przez mój przedpokój. Chętnie bym to mieszkanie scaliła przez jego wykupienie - a dopiero później zabrała się za umieranie ;) - ale moja aktualna sytuacja finansowa to całkowicie wyklucza.
Pozdrawiam.
Dzięki za zrozumienie w locie. W swoim
poprzednim komentarzu użyłam sformułowania, które może dla kogoś
być niejasne. Pozwolę więc sobie na małą erratę. Kiedy pisałam:
chodzi - o tę cieniutką granicę dzielącą sensowną szczerość
od próżnego ekshibicjonizmu. Ponieważ znam w sobie obie te wady,
mogę je jakoś kontrolować - miałam na myśli kontrolowanie wady
próżności oraz wady ekshibicjonizmu. Sensowna szczerość wadą
nie jest i być może.
Piszesz, że boisz się pisać o sobie, gdyż za wcześnie na refleksje osobiste nad życiem oraz brak potrzeby do dzielenia się tym, co wypełnia moje prywatne życie z osobami w wirtualnej przestrzeni. Postępujesz więc słusznie unikając osobistych wynurzeń.
Dlaczego ja tak szczerze piszę, to rzecz dość skomplikowana i trudna na razie do nazwania. Przy tym nie chronię swojej tożsamości w sposób bezwzględny. Niektórzy z Blogerów znają mnie z imienia i nazwiska, niektórzy osobiście. Podobnie niektórzy z moich Znajomych znają adres tego bloga i jeśli chcą mogą "mnie" czytać. W swoich opowiastkach niczego nie "konfabuluję", jednak faktem pozostaje, że przedstawiam swoje życie przez swój własny - a więc zawsze subiektywny - filtr.
Piszesz, że boisz się pisać o sobie, gdyż za wcześnie na refleksje osobiste nad życiem oraz brak potrzeby do dzielenia się tym, co wypełnia moje prywatne życie z osobami w wirtualnej przestrzeni. Postępujesz więc słusznie unikając osobistych wynurzeń.
Dlaczego ja tak szczerze piszę, to rzecz dość skomplikowana i trudna na razie do nazwania. Przy tym nie chronię swojej tożsamości w sposób bezwzględny. Niektórzy z Blogerów znają mnie z imienia i nazwiska, niektórzy osobiście. Podobnie niektórzy z moich Znajomych znają adres tego bloga i jeśli chcą mogą "mnie" czytać. W swoich opowiastkach niczego nie "konfabuluję", jednak faktem pozostaje, że przedstawiam swoje życie przez swój własny - a więc zawsze subiektywny - filtr.
Znikam do jutra wieczór. Dobrej
niedzieli życzę wszystkim, którzy zechcą tutaj zajrzeć :)
Bardzo piękna opowieść.
"Z oddechem", jak to się kiedyś mawiało.
Bardzo dziękuję za tę chwilę spokojnego zastanowienia, którą dziś wieczorem Pani zawdzięczam.
serdecznie pozdrawiam!
"Z oddechem", jak to się kiedyś mawiało.
Bardzo dziękuję za tę chwilę spokojnego zastanowienia, którą dziś wieczorem Pani zawdzięczam.
serdecznie pozdrawiam!
dobrze, że jesteś, bo się stęskniłem
już chyba za bardzo.
kłaniam się
kłaniam się
Dziękuję za dobre słowo. Cieszę
się, że moja notka mogła być pokarmem dla myśli ;)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
dobrze, że jesteś, bo się stęskniłem
już chyba za bardzo
Ja tęskniłam za Tobą pewnie trochę mniej - od czasu do czasu poczytywałam Cię bowiem po cichu, podziwiając Twój rozmach pisarski, i Twoje zaangażowanie! Ja na razie nie będę jeszcze udzielać się komentatorsko - z przyczyn, które pewnie wyłożę w jednej z kolejnych notek. O innym zobowiązaniu nadal pamiętam - uporządkowanie przy okazji remontu księgozbioru będzie bardzo pomocne w jego realizacji ;)
Pozdrawiam.
Ja tęskniłam za Tobą pewnie trochę mniej - od czasu do czasu poczytywałam Cię bowiem po cichu, podziwiając Twój rozmach pisarski, i Twoje zaangażowanie! Ja na razie nie będę jeszcze udzielać się komentatorsko - z przyczyn, które pewnie wyłożę w jednej z kolejnych notek. O innym zobowiązaniu nadal pamiętam - uporządkowanie przy okazji remontu księgozbioru będzie bardzo pomocne w jego realizacji ;)
Pozdrawiam.
Myślę jeszcze o tych Twoich
słowach:
Dwadzieścia parę lat temu napisał mi się cykl wierszy-notatek o zmierzaniu do kresu. Tymczasem mijają lata... Wszystko, jak widać, w rękach Pana Boga.
Myślenie o śmierci, szykowanie się do niej, pisanie o niej wierszy, nie musi oznaczać jej bliskości, ale na pewno jest świadectwem świadomości o jej nieuchronności.
Tak myślę.
Dwadzieścia parę lat temu napisał mi się cykl wierszy-notatek o zmierzaniu do kresu. Tymczasem mijają lata... Wszystko, jak widać, w rękach Pana Boga.
Myślenie o śmierci, szykowanie się do niej, pisanie o niej wierszy, nie musi oznaczać jej bliskości, ale na pewno jest świadectwem świadomości o jej nieuchronności.
Tak myślę.
pokój zawsze jest związany z remontem
:)
pokój zawsze jest związany z remontem
:)
obawiam się, że z remontem zawsze związany jest niepokój.
kłaniam się
obawiam się, że z remontem zawsze związany jest niepokój.
kłaniam się
to przed i ewentualnie w trakcie ;)
Czy możemy przyjąć sformułowanie:
Pokój owocem remontu?
Kłaniam się Obu Panom ;)
Kłaniam się Obu Panom ;)
:)
I witam :))
I witam :))
Cieszę się, że jesteś, bo może być
ostro ;) Jak Bóg da, będę zamieszczać nowe notki mniej więcej co
tydzień.
Od czasu do czasu włączam Google Analytics, z których wynika, że wielkiego ruchu na blogu nie ma. Tradycyjnie wyłączyłam więc to ustrojstwo, żeby nie zawracać sobie głowy liczbami. Liczę na jakość Przyjaciół tego bloga, a nie na ich ilość ;)
Od czasu do czasu włączam Google Analytics, z których wynika, że wielkiego ruchu na blogu nie ma. Tradycyjnie wyłączyłam więc to ustrojstwo, żeby nie zawracać sobie głowy liczbami. Liczę na jakość Przyjaciół tego bloga, a nie na ich ilość ;)
Jeszcze a propos "może być
ostro". Cały dzień chodzi mi po głowie tekst zaczynający się
do zdania: "Nagie dziewczynki zaczynają przeraźliwie
piszczeć"... :)
strach sie bać ;)
Bój się nic. Kończy się świętym
happy endem :)
Dzięki. A pokój z wykuszem zmienił
się nie do poznania. Pokój Tobie :)
W wątku obok natrafiłem na ten
utwór... to a'propos dzieciaków :)
Danielu, uzupełniam własne słowa
"Pokój Tobie": nie tylko pokój, ale całe mieszkanie
Tobie ;)
Dziękuję, Sławku. Bardzo dawno nie
widziałam tego filmu i niewiele już pamiętam. Mam go na DVD, ale
jakoś nie mogę zabrać się do oglądania - ze względu na pamięć
o jego brutalności.
to był trudny film, podobnie jak np.
"Pasja", czy powiązany jakoś z "Misją" -
"Apocalypto", ale nie był niewarty oglądnięcia (choć
też często do nich nie wracam - z podobnego, jak Ty powodu).
A ten śpiew dziecka czystym głosem "miserere mei Deus" łączy je wszystkie w pewną całość.
A ten śpiew dziecka czystym głosem "miserere mei Deus" łączy je wszystkie w pewną całość.
śpiew dziecka czystym głosem
Dziękuję :)
Dziękuję :)
Dziękuję. Pax!
Dobrze, że wróciłaś :)
Dobrze, Krzesimirze, że jesteś, i że
- działasz ;)
po podróży okiem rzuciłam i
ucieszyłam się: wróciła, pisze :)
Pozwoliłam sobie na odłożenie lektury w czasie, by móc spokojnie przeczytać.
A teraz myślę o kolorach :)
Pozdrawiam.
Pozwoliłam sobie na odłożenie lektury w czasie, by móc spokojnie przeczytać.
A teraz myślę o kolorach :)
Pozdrawiam.
ucieszyłam się: wróciła, pisze
A ja cieszę się, że jest gdzie i do kogo wracać!
myślę o kolorach
Jeśli masz na myśli kolorystykę mieszkania, to fakt - o kolorach nic nie napisałam. Spostrzegłam to po jakimś czasie, ale pomyślałam, że może już dosyć tej inwentaryzacji ;)
Ale mogę brak ten uzupełnić: "Gabinet" - biel nowych drewnianych okiennic w starym stylu, jasnodębowy parkiet, umeblowanie proste nowoczesne w różnych odcienie jasnych brązów, ściany to rodzaj nieco ciemniejszego brązu, słoneczny piec oraz podobne rolety. "Sypialnia" - biel nowych drewnianych okiennic w starym stylu, jasnodębowy parkiet, wyposażenie to orzech starych poniemieckich mebli, ściany pistacjowe, piec w kolorze butelkowej zieleni oraz takie same rolety.
Odpoczywaj, Agnieszko, zdrowo :)
A ja cieszę się, że jest gdzie i do kogo wracać!
myślę o kolorach
Jeśli masz na myśli kolorystykę mieszkania, to fakt - o kolorach nic nie napisałam. Spostrzegłam to po jakimś czasie, ale pomyślałam, że może już dosyć tej inwentaryzacji ;)
Ale mogę brak ten uzupełnić: "Gabinet" - biel nowych drewnianych okiennic w starym stylu, jasnodębowy parkiet, umeblowanie proste nowoczesne w różnych odcienie jasnych brązów, ściany to rodzaj nieco ciemniejszego brązu, słoneczny piec oraz podobne rolety. "Sypialnia" - biel nowych drewnianych okiennic w starym stylu, jasnodębowy parkiet, wyposażenie to orzech starych poniemieckich mebli, ściany pistacjowe, piec w kolorze butelkowej zieleni oraz takie same rolety.
Odpoczywaj, Agnieszko, zdrowo :)
dziękuję, nieco pociągając. Ot,
uroki gapienia się na widoki z Kasprowego i Rusinowej Polany
;)
Biel zatem i brązy z zieleniami. Początek to okno, ja chyba zaczęłabym od ścian. Ciekawe, prawda?
Inspirujących widoków życzę w tak eleganckiej oprawie :D
Dobrej nocy!
Biel zatem i brązy z zieleniami. Początek to okno, ja chyba zaczęłabym od ścian. Ciekawe, prawda?
Inspirujących widoków życzę w tak eleganckiej oprawie :D
Dobrej nocy!
Biel zatem i brązy z
zieleniami.
Brązy z zieleniami i biel (okna i sufity). Takiej kolejności użyłabym
Początek to okno, ja chyba zaczęłabym od ścian. Ciekawe, prawda?
Okna są po prostu sztuką/wartością same w sobie.
Inspirujących widoków życzę w tak eleganckiej oprawie.
Czy jest elegancko? Bo ja wiem? Jest natomiast bardzo "po mojemu". Poza tym jeszcze sporo rzeczy stoi w sypialni w kartonach, a ja zamiast je odkurzać zabrałam się za blogowanie. Może faktycznie tak mnie odnowione wnętrza inspirują? ;)
Za życzenie zdrowia serdecznie dziękuję, nieco pociągając. Ot, uroki gapienia się na widoki z Kasprowego i Rusinowej Polany
Zazdroszczę Ci! Ja ciągle pokaszluję - ale z powodów bardzo prozaicznych. Chyba któryś z klientów przywlókł wirusa ;)
Dobranoc!
Brązy z zieleniami i biel (okna i sufity). Takiej kolejności użyłabym
Początek to okno, ja chyba zaczęłabym od ścian. Ciekawe, prawda?
Okna są po prostu sztuką/wartością same w sobie.
Inspirujących widoków życzę w tak eleganckiej oprawie.
Czy jest elegancko? Bo ja wiem? Jest natomiast bardzo "po mojemu". Poza tym jeszcze sporo rzeczy stoi w sypialni w kartonach, a ja zamiast je odkurzać zabrałam się za blogowanie. Może faktycznie tak mnie odnowione wnętrza inspirują? ;)
Za życzenie zdrowia serdecznie dziękuję, nieco pociągając. Ot, uroki gapienia się na widoki z Kasprowego i Rusinowej Polany
Zazdroszczę Ci! Ja ciągle pokaszluję - ale z powodów bardzo prozaicznych. Chyba któryś z klientów przywlókł wirusa ;)
Dobranoc!
O mały włos nie zepsułam tej
kolorystyki. Ktoś poradził, żeby przed fugowaniem pieca, które
planowałam, szczeliny miedzy kaflami i same kafle wyczyścić płynem
o nazwie SZOP. Tymczasem okazało się, że SZOP zaczyna zmywać
złocenia na kaflach, czyniąc je mdłymi. Zrezygnowałam więc z
SZOPA, a przy okazji z fugowania pieca również. Za czasów
Rodziców, kiedy był przestawiany po raz ostatni (obecnie
zamontowane jest w nim ogrzewanie elektryczne), zdun musiał być
albo bardzo niechlujny, albo bardzo pijany, a fugi mogłyby jedynie
wszystkie wady i braki jego pracy podkreślić.
Tyle o piecu ;)
Tyle o piecu ;)
widzę, że jesteś spiecjalistką
widzę, że jesteś
spiecjalistką
Świetne! Zdun - to jest dopiero spiecjalista!
Świetne! Zdun - to jest dopiero spiecjalista!
"Zdun - to jest dopiero
spiecjalista!"
a zdunka - spiecjalistka z Danii?
spiecjalistyczne
dobranoc
a zdunka - spiecjalistka z Danii?
spiecjalistyczne
dobranoc
Słów nie mam! Jedynie rozbawienie
:D
Dobranoc.
Dobranoc.
a zdunka - spiecjalistka z Danii?
Wiem tylko, że holenderka to krowa ;))
Wiem tylko, że holenderka to krowa ;))
Wiem tylko, że holenderka to
krowa
Spiecę donieść, że z kolei angielka to - piec ;)
Spiecę donieść, że z kolei angielka to - piec ;)
bardzo elegancka ;)
Elegancka, jak to angielka ;)
TEKST – tutaj
.