@prowincjałka:
1. biznes is
biznes. Plajta iz plajta:)
2. Ty jesteś Ty. "Rzeczy trzecie" to "rzeczy trzecie"...
3. "rzeczy czwarte, i rzeczy piąte":
'pisać', czy 'być pisaną'...
4. narracja /opowieść/ czy metanarracja /opowieść nad opowieścią/. Blogowanie, czy metablogowanie...
5. niemniej - gdy zobaczyłem Twój wpis na stronie bocznej Salonu24.pl - ...moje serce poruszyło się intensywniej...Co i dla mnie było niespodzianką...
/może weźmiesz to pod uwagę..?/
2. Ty jesteś Ty. "Rzeczy trzecie" to "rzeczy trzecie"...
3. "rzeczy czwarte, i rzeczy piąte":
'pisać', czy 'być pisaną'...
4. narracja /opowieść/ czy metanarracja /opowieść nad opowieścią/. Blogowanie, czy metablogowanie...
5. niemniej - gdy zobaczyłem Twój wpis na stronie bocznej Salonu24.pl - ...moje serce poruszyło się intensywniej...Co i dla mnie było niespodzianką...
/może weźmiesz to pod uwagę..?/
gdy zobaczyłem
Twój wpis na stronie bocznej Salonu24.pl - ...moje serce poruszyło
się intensywniej...Co i dla mnie było niespodzianką... /może
weźmiesz to pod uwagę..?/
Już wzięłam :) Kiedy przy jakimś tekście moje serce poruszy się mocniej na myśl "Publicysta będzie to czytał!", dam temu oficjalny wyraz - ze względu choćby na stare czasy tutaj ;)
Już wzięłam :) Kiedy przy jakimś tekście moje serce poruszy się mocniej na myśl "Publicysta będzie to czytał!", dam temu oficjalny wyraz - ze względu choćby na stare czasy tutaj ;)
@prowincjałka
Ty
to jesteś pamiętliwa....:
/tłukliśmy się strasznie..../
W Twoim profilu napisałaś, że jesteś z 1952 roku - nie wiem dlaczego, wydaje mi się to interesujące. Z którego miesiąca, i z którego dnia:)
PUBLICYSTA 2096469 | 03.02.2011 23:43
/tłukliśmy się strasznie..../
W Twoim profilu napisałaś, że jesteś z 1952 roku - nie wiem dlaczego, wydaje mi się to interesujące. Z którego miesiąca, i z którego dnia:)
PUBLICYSTA 2096469 | 03.02.2011 23:43
Z którego
miesiąca, i z którego dnia:)
Skorzystam z prawa do ochrony danych osobowych :) Powiem tylko, że urodziłam się na przełomie wiosny i lata :)
Skorzystam z prawa do ochrony danych osobowych :) Powiem tylko, że urodziłam się na przełomie wiosny i lata :)
@prowincjałka
Bliski mi ostatni
akapit, tam, gdzie pytania sięgają samego dna ;-)
Bliski mi
ostatni akapit, tam, gdzie pytania sięgają samego dna ;-)
Aż tak nisko oceniasz zakończenie notki?... ;))
Aż tak nisko oceniasz zakończenie notki?... ;))
Idę do
domu.
Dobrej drogi do domu :)
Dzięki :)
Dobrej drogi do domu :)
Dzięki :)
@prowincjałka
Nie ma za
co...:)
Nogi zawsze chcą do domu...Czy podmiot liryczny wyobraża sobie tę konieczność czy nie...Zawsze oszukuje rozum...Ciągle coś wymyśla, jakieś metafory, melodyczne kadencje...Sztuka zatrzymywania.
/mówimy to jedynie ze względu na nasz najbiedniejszy w Rzeczpospolitej tużurek/
Nogi zawsze chcą do domu...Czy podmiot liryczny wyobraża sobie tę konieczność czy nie...Zawsze oszukuje rozum...Ciągle coś wymyśla, jakieś metafory, melodyczne kadencje...Sztuka zatrzymywania.
/mówimy to jedynie ze względu na nasz najbiedniejszy w Rzeczpospolitej tużurek/
„Decyzja o
pisaniu wydaje się należeć do mnie, natomiast decyzja o byciu
pisaną jest całkowicie poza zasięgiem mojej woli”
Jest jeszcze inna możliwość: można dać się „napisać” Komuś, kogo obdarzy się całkowitym zaufaniem. Decyzja o „byciu pisaną” w ten sposób zależy jednak wyłącznie od Twojej wolnej woli
Jest jeszcze inna możliwość: można dać się „napisać” Komuś, kogo obdarzy się całkowitym zaufaniem. Decyzja o „byciu pisaną” w ten sposób zależy jednak wyłącznie od Twojej wolnej woli
: )
można dać się
„napisać” Komuś, kogo obdarzy się całkowitym zaufaniem
Masz całkowitą rację.
Ostatni akapit miał być bardziej rozbudowany, ale "napisał się" w takiej formie, jaka jest widoczna w notce. Moje rozważania (pytania) mają sens ogólny, ale jednocześnie dotyczą dylematu, przed którym staję dość cyklicznie w moim życiu, i nie wiem, czy dylemat ten jest czytelny w mojej notce.
Otóż co jakiś czas mam ochotę zacząć pisać/tworzyć fikcję literacką. Z latami, w dużej mierze dzięki blogowi, jestem coraz bardziej gotowa do podjęcia takiej próby, ale nie wiem, czy Ktoś, kto mnie pisze, a ja jak najbardziej Mu na to pozwalam, chce, żebym swoją uwagę przeniosła ze świata stworzonego przez Niego na światy tworzone przeze mnie. To jest mój dylemat :)
Nie wiem, kiedy uda mi się zakończyć obecny cykl notek (rzeczy trzecie: remanenty). Kiedy to się stanie, mogłabym przejść do zamierzonych rozważań z pogranicza życia i fikcji, chociażby po to, żeby zobaczyć, dokąd one mnie doprowadzą. Ten blog - prowadzi mnie. A więc - może tutaj znajdę odpowiedź na wspomniany dylemat :)
:))
Masz całkowitą rację.
Ostatni akapit miał być bardziej rozbudowany, ale "napisał się" w takiej formie, jaka jest widoczna w notce. Moje rozważania (pytania) mają sens ogólny, ale jednocześnie dotyczą dylematu, przed którym staję dość cyklicznie w moim życiu, i nie wiem, czy dylemat ten jest czytelny w mojej notce.
Otóż co jakiś czas mam ochotę zacząć pisać/tworzyć fikcję literacką. Z latami, w dużej mierze dzięki blogowi, jestem coraz bardziej gotowa do podjęcia takiej próby, ale nie wiem, czy Ktoś, kto mnie pisze, a ja jak najbardziej Mu na to pozwalam, chce, żebym swoją uwagę przeniosła ze świata stworzonego przez Niego na światy tworzone przeze mnie. To jest mój dylemat :)
Nie wiem, kiedy uda mi się zakończyć obecny cykl notek (rzeczy trzecie: remanenty). Kiedy to się stanie, mogłabym przejść do zamierzonych rozważań z pogranicza życia i fikcji, chociażby po to, żeby zobaczyć, dokąd one mnie doprowadzą. Ten blog - prowadzi mnie. A więc - może tutaj znajdę odpowiedź na wspomniany dylemat :)
:))
Jeszcze
dopowiedzenie w kwestii dylematu: pisać czy nie pisać?
Moje życie obfituje w "ślepe uliczki" - wątki, które wydają się nie mieć "dalszego ciągu" (na przykład - moja przygoda z klasztorem). Pewnie dlatego tak uważnie przyglądam się pragnieniu pisania, które rodzi się we mnie, ale nie wiem czy jest jedynie moją fanaberią, czy jest mi pisane :)
Moje życie obfituje w "ślepe uliczki" - wątki, które wydają się nie mieć "dalszego ciągu" (na przykład - moja przygoda z klasztorem). Pewnie dlatego tak uważnie przyglądam się pragnieniu pisania, które rodzi się we mnie, ale nie wiem czy jest jedynie moją fanaberią, czy jest mi pisane :)
innego :)
W planach piękne jest to, że można na chwilę żyć przyszłością. I pozwolić, by rosły skrzydła. Każdy je przecież ma.
Serdecznie pozdrawiam.
W planach piękne jest to, że można na chwilę żyć przyszłością. I pozwolić, by rosły skrzydła. Każdy je przecież ma.
Serdecznie pozdrawiam.
Zaiste, coś
innego :)
I o to chodziło, i o to chodziło ;))
W planach /.../ pozwolić, by rosły skrzydła.
Czasami nie tyle skrzydła rosną, co kroki się plączą :))
I o to chodziło, i o to chodziło ;))
W planach /.../ pozwolić, by rosły skrzydła.
Czasami nie tyle skrzydła rosną, co kroki się plączą :))
jedno bez
drugiego nie ma sensu?
Może jedno bez
drugiego nie ma sensu?
Zobaczyłam: kroki plączące się z powodu przerostu skrzydeł ;))
Zobaczyłam: kroki plączące się z powodu przerostu skrzydeł ;))
Znajoma
uczestniczy w spotkaniach z ojcem Witką.
- Jeden problem się rozwiązuje, widzisz inny.
Myślę sobie, że to po prostu życie.
Skrzydła kontra stopy. Uśmiech naprzeciw strachu. Nadzieja wbrew doświadczeniu.
Samo życie.
Jak żyć bez choćby szelestu skrzydeł?
- Jeden problem się rozwiązuje, widzisz inny.
Myślę sobie, że to po prostu życie.
Skrzydła kontra stopy. Uśmiech naprzeciw strachu. Nadzieja wbrew doświadczeniu.
Samo życie.
Jak żyć bez choćby szelestu skrzydeł?
A światy
tworzone przez Ciebie, byłyby w pewnym sensie również światami
tworzonymi przez Niego?!
Danielu, serdecznie dziękuję za te słowa. Od pewnego czasu czuję, że mogłoby tak właśnie być. Gdybym zaczęła iść tą drogą, to nawet już wiem, jak chciałabym to robić.
Za inne dobre słowa dziękuję Ci również :))
Danielu, serdecznie dziękuję za te słowa. Od pewnego czasu czuję, że mogłoby tak właśnie być. Gdybym zaczęła iść tą drogą, to nawet już wiem, jak chciałabym to robić.
Za inne dobre słowa dziękuję Ci również :))
...ale nie
wiem, czy Ktoś, kto mnie pisze, a ja jak najbardziej Mu na to
pozwalam, chce, żebym swoją uwagę przeniosła ze świata
stworzonego przez Niego na światy tworzone przeze mnie. To jest mój
dylemat :)...
a może zwróć większą uwagę na siebie, na swoje chęci i potrzeby. Czy, gdyby przypuszczał, że Twoje chęci są Mu przeciwne, mogą Mu zaszkodzić, zawracałby sobie Tobą głowę? Raczej wie, że Twoje chęci pójdą w dobrym kierunku. Twoje własne, a nie Twoje przypuszczenia o Jego chęciach. Tych nigdy nie poznasz bez Jego woli.
kłaniam się
a może zwróć większą uwagę na siebie, na swoje chęci i potrzeby. Czy, gdyby przypuszczał, że Twoje chęci są Mu przeciwne, mogą Mu zaszkodzić, zawracałby sobie Tobą głowę? Raczej wie, że Twoje chęci pójdą w dobrym kierunku. Twoje własne, a nie Twoje przypuszczenia o Jego chęciach. Tych nigdy nie poznasz bez Jego woli.
kłaniam się
dlaczego to
miałaby być nieodwracalna decyzja? Dopiszesz w tagach "fikcja
literacka" i będzie wiadomo. Nie dopiszesz - też będzie
wiadomo :)
Obaj mili
Panowie: Pan Pako i Pan Niegdysiejszy Blondyn wyrazili pięknie to
wszystko o czym i ja myślałam.
A teraz ? : )
Sto lat, sto lat, „niech pisze”, pisze nam !
: ))
A teraz ? : )
Sto lat, sto lat, „niech pisze”, pisze nam !
: ))
Raczej wie, że
Twoje chęci pójdą w dobrym kierunku. Twoje własne, a nie Twoje
przypuszczenia o Jego chęciach.
Rzecz w tym, że moje chęci, aby szły w dobrym kierunku, z zasady muszą być - JEGO chęciami. Sztuką jest tak się wewnętrznie wyregulować/nastroić, aby chcieć tego, czego ON chce. I właśnie tego szukam - pewności, że moje chęci nie są moimi chęciami :)
Rzecz w tym, że moje chęci, aby szły w dobrym kierunku, z zasady muszą być - JEGO chęciami. Sztuką jest tak się wewnętrznie wyregulować/nastroić, aby chcieć tego, czego ON chce. I właśnie tego szukam - pewności, że moje chęci nie są moimi chęciami :)
dlaczego to
miałaby być nieodwracalna decyzja? Dopiszesz w tagach "fikcja
literacka" i będzie wiadomo. Nie dopiszesz - też będzie
wiadomo :)
Dobre pytanie :)
Po pierwsze, nie wiem, czy powinnam w ogóle wypełniać swoje wnętrze (czyli zajmować swoją uwagę) fikcyjnymi tworami swojej wyobraźni. To jest pytanie zasadnicze, które postawiłam w zakończeniu notki.
Po drugie, jeśli odpowiedź na powyższe byłaby twierdząca, to nie chciałabym na blogu mieszać gatunków. Kolejny - po zakończeniu obecnego - cykl musiałby być jednorodny: albo fikcja, albo życie.
Po trzecie, nie wiem, czy fikcję chciałabym pisać na blogu. Z powodów, które wyłuszczę w odpowiedzi Katarzynie Wichrowskiej.
Dobre pytanie :)
Po pierwsze, nie wiem, czy powinnam w ogóle wypełniać swoje wnętrze (czyli zajmować swoją uwagę) fikcyjnymi tworami swojej wyobraźni. To jest pytanie zasadnicze, które postawiłam w zakończeniu notki.
Po drugie, jeśli odpowiedź na powyższe byłaby twierdząca, to nie chciałabym na blogu mieszać gatunków. Kolejny - po zakończeniu obecnego - cykl musiałby być jednorodny: albo fikcja, albo życie.
Po trzecie, nie wiem, czy fikcję chciałabym pisać na blogu. Z powodów, które wyłuszczę w odpowiedzi Katarzynie Wichrowskiej.
Sto lat, sto lat,
„niech pisze”, pisze nam !
Dziękuję za ten budujący entuzjazm :))
Pisać? Nawet fikcję? - OK!
Pytanie zasadnicze: GDZIE? Im dłużej nad tym poważnie myślę, tym bardziej widzę, że ze względów praktycznych (zabezpieczenie praw autorskich) nie na blogu - aż do ukończenia całości. Jak widzisz, bardzo poważnie podchodzę do sprawy - mam zbyt dużo dobrych pomysłów, aby zbyt wcześnie zdradzić je na takim żerowisku, jakim jest internet. Chodzi mi o wypalonych piszących profesjonalistów, którzy mogliby za friko karmić się moimi pomysłami. Nie po to w moim życiu pojawił się kiedyś Doktor Zet ;) żebym teraz palnęła takie głupstwo :)
Dziękuję za ten budujący entuzjazm :))
Pisać? Nawet fikcję? - OK!
Pytanie zasadnicze: GDZIE? Im dłużej nad tym poważnie myślę, tym bardziej widzę, że ze względów praktycznych (zabezpieczenie praw autorskich) nie na blogu - aż do ukończenia całości. Jak widzisz, bardzo poważnie podchodzę do sprawy - mam zbyt dużo dobrych pomysłów, aby zbyt wcześnie zdradzić je na takim żerowisku, jakim jest internet. Chodzi mi o wypalonych piszących profesjonalistów, którzy mogliby za friko karmić się moimi pomysłami. Nie po to w moim życiu pojawił się kiedyś Doktor Zet ;) żebym teraz palnęła takie głupstwo :)
z tego co
napisałam najważniejsze jest "niech pisze" :)
nawet i z zabezpieczeniem praw autorskich - tylko pytanie: czyich ?
:))
nawet i z zabezpieczeniem praw autorskich - tylko pytanie: czyich ?
:))
z tego co
napisałam najważniejsze jest "niech pisze" :)
Tak właśnie zrozumiałam Twoje słowa :)
nawet i z zabezpieczeniem praw autorskich - tylko pytanie: czyich ?
Dobre pytanie! To też wzięłam pod uwagę - i to bardzo poważnie :)
:))
Tak właśnie zrozumiałam Twoje słowa :)
nawet i z zabezpieczeniem praw autorskich - tylko pytanie: czyich ?
Dobre pytanie! To też wzięłam pod uwagę - i to bardzo poważnie :)
:))
Po pierwsze, nie
wiem, czy powinnam w ogóle wypełniać swoje wnętrze (czyli
zajmować swoją uwagę) fikcyjnymi tworami swojej wyobraźni.
W pracy bez przerwy wypełniam swoją uwagę (bardzo) fikcyjnymi tworami, ale pod koniec dnia jestem na tyle zmęczony, że nie mam najmniejszej ochoty wpuszczać ich do swojego wnętrza ;)
W pisarstwie jest jednak trudniej - trzeba się jeszcze zastanowić nad wypełnianiem wnętrz innych.
W pracy bez przerwy wypełniam swoją uwagę (bardzo) fikcyjnymi tworami, ale pod koniec dnia jestem na tyle zmęczony, że nie mam najmniejszej ochoty wpuszczać ich do swojego wnętrza ;)
W pisarstwie jest jednak trudniej - trzeba się jeszcze zastanowić nad wypełnianiem wnętrz innych.
W pracy bez
przerwy wypełniam swoją uwagę (bardzo) fikcyjnymi tworami, ale pod
koniec dnia jestem na tyle zmęczony, że nie mam najmniejszej ochoty
wpuszczać ich do swojego wnętrza ;)
Powiem tak :)
Mam zaprzyjaźnioną młodą sąsiadeczkę (lat 15), której daję lekcje, i która czasami towarzyszy mi w wędrówkach do miasta. Dziewczynka jest bardzo uzdolniona artystycznie: plastycznie i literacko. Mając 12 - 13 lat napisała takie wiersze, że moi znajomi sądzili, że autorką (i to dobrą) jest 40-letnia kobieta.
Oprócz wierszy moja sąsiadeczka pisze również "powieści" - dla swojej przyjemności i dla koleżanek. Mnie jeszcze nie zechciała dać żadnej, ale opowiada mi o nich. Kiedy idziemy przez miasto, obie często zapadamy w milczenie: ja zagłębiam się w swoich myślach, ona w swoich. Trzymając ją pod rękę, mogę wyczuć w napięciu jej ciała przebieg kolejnego rozdziału, którym właśnie żyje. Pytam wtedy, kto kogo aktualnie ściga. I nigdy się nie mylę, że właśnie przeżywa w sobie jakiś element historyjki, którą za chwilę zapisze na papierze.
Jako anegdotkę dodam, że ostatnio zwierzyła mi się, że po napisaniu chyba 4 czy 5 "powieści" (znając ją, wiem że na pewno są dobre - w swoim gatunku) ma kłopoty z dalszym ciągiem, gdyż bohaterowie są już bardzo starzy. Na moje pytanie, ile mają lat, odpowiedziała z ciężkim westchnieniem: - 17! - Zdałam sobie sprawę, że w wierszach, które są bardzo esencjonalną syntezą myśli lub intuicji, mogła zawrzeć treści "dorosłe" (pisała je po śmierci ojca), natomiast w "powieści", która wymaga użycia wielu codziennych realiów, świat jej życiowego doświadczenia, którym mogła obdarzyć bohaterów, kończył się na horyzoncie 17 lat.
Ad rem. Mam w sobie przedsmak tego, co znaczyłoby pisanie fikcji. W tym procesie nie ma (dla mnie nie byłoby) godzin pracy od - do, a potem fajrant. Opowieść najpierw musi rozegrać się w twoim wewnętrznym teatrze, zanim przeniesiesz ją na papier. Stajesz się inkubatorem, w którym opowieść dojrzewa. Oddajesz swoje myśli i uczucia na jej służbę.
Napisałam: "opowieść", gdyż pomysły, które chodzą mi po głowie, przekroczyły już ramy "opowiastki" :))
Powiem tak :)
Mam zaprzyjaźnioną młodą sąsiadeczkę (lat 15), której daję lekcje, i która czasami towarzyszy mi w wędrówkach do miasta. Dziewczynka jest bardzo uzdolniona artystycznie: plastycznie i literacko. Mając 12 - 13 lat napisała takie wiersze, że moi znajomi sądzili, że autorką (i to dobrą) jest 40-letnia kobieta.
Oprócz wierszy moja sąsiadeczka pisze również "powieści" - dla swojej przyjemności i dla koleżanek. Mnie jeszcze nie zechciała dać żadnej, ale opowiada mi o nich. Kiedy idziemy przez miasto, obie często zapadamy w milczenie: ja zagłębiam się w swoich myślach, ona w swoich. Trzymając ją pod rękę, mogę wyczuć w napięciu jej ciała przebieg kolejnego rozdziału, którym właśnie żyje. Pytam wtedy, kto kogo aktualnie ściga. I nigdy się nie mylę, że właśnie przeżywa w sobie jakiś element historyjki, którą za chwilę zapisze na papierze.
Jako anegdotkę dodam, że ostatnio zwierzyła mi się, że po napisaniu chyba 4 czy 5 "powieści" (znając ją, wiem że na pewno są dobre - w swoim gatunku) ma kłopoty z dalszym ciągiem, gdyż bohaterowie są już bardzo starzy. Na moje pytanie, ile mają lat, odpowiedziała z ciężkim westchnieniem: - 17! - Zdałam sobie sprawę, że w wierszach, które są bardzo esencjonalną syntezą myśli lub intuicji, mogła zawrzeć treści "dorosłe" (pisała je po śmierci ojca), natomiast w "powieści", która wymaga użycia wielu codziennych realiów, świat jej życiowego doświadczenia, którym mogła obdarzyć bohaterów, kończył się na horyzoncie 17 lat.
Ad rem. Mam w sobie przedsmak tego, co znaczyłoby pisanie fikcji. W tym procesie nie ma (dla mnie nie byłoby) godzin pracy od - do, a potem fajrant. Opowieść najpierw musi rozegrać się w twoim wewnętrznym teatrze, zanim przeniesiesz ją na papier. Stajesz się inkubatorem, w którym opowieść dojrzewa. Oddajesz swoje myśli i uczucia na jej służbę.
Napisałam: "opowieść", gdyż pomysły, które chodzą mi po głowie, przekroczyły już ramy "opowiastki" :))
W pisarstwie jest
jednak trudniej - trzeba się jeszcze zastanowić nad wypełnianiem
wnętrz innych.
To płynie naturalnie: z wnętrza piszącego do wnętrza czytającego. Pisarz karmi czytelników tym, czym sam żyje. Żyje szmirą, karmi szmirą. Żyje dobrym wewnętrznym jedzonkiem, takim samym jedzonkiem żywi czytających. Czyż nie, Sławku?
To płynie naturalnie: z wnętrza piszącego do wnętrza czytającego. Pisarz karmi czytelników tym, czym sam żyje. Żyje szmirą, karmi szmirą. Żyje dobrym wewnętrznym jedzonkiem, takim samym jedzonkiem żywi czytających. Czyż nie, Sławku?
ale w
opowieściach czasami pojawiają się "czarne charaktery".
Tym również trzeba poświęcić jakąś część myśli i uczuć,
albo pokazać, czym oni żyją. I wydaje mi się (jako asekurantowi),
że trzeba wtedy zachować tzw. szczególną ostrożność :)
"czarne
charaktery" /.../ Tym również trzeba poświęcić jakąś
część myśli i uczuć, albo pokazać, czym oni żyją.
Tak, w tym może zawierać się niebezpieczeństwo duchowe.
Ale:
Po pierwsze, wydaje mi się, że już poznałam (w sobie) ciemną stronę człowieka, i gdybym zaczęła pisać, stanęłabym przed koniecznością przypomnienia sobie tego doświadczenia, a nie poszukiwania nowych doświadczeń za wszelką cenę.
Pomyślałam w tej chwili o casusie Krzysztofa Piesiewicza. Pisałam wtedy o tej sprawie chyba w całkiem innym duchu: Ars longa, vita aeterna
Masz rację - mimo wszystko niebezpieczeństwo istnieje.
Po drugie, prowadząc akcję, jak mi się przynajmniej teoretycznie wydaje, zmierzałam w niej do zwycięstwa światła w człowieku. Takie jest moje doświadczenie i z niego bym w tej mierze głównie czerpała. Mam nawet pomysł, jak to można robić... Więcej nie napiszę - dla dobra sprawy ;)
Po trzecie, nadal/ciągle nie wiem, co jest mi pisane :)
Tak, w tym może zawierać się niebezpieczeństwo duchowe.
Ale:
Po pierwsze, wydaje mi się, że już poznałam (w sobie) ciemną stronę człowieka, i gdybym zaczęła pisać, stanęłabym przed koniecznością przypomnienia sobie tego doświadczenia, a nie poszukiwania nowych doświadczeń za wszelką cenę.
Pomyślałam w tej chwili o casusie Krzysztofa Piesiewicza. Pisałam wtedy o tej sprawie chyba w całkiem innym duchu: Ars longa, vita aeterna
Masz rację - mimo wszystko niebezpieczeństwo istnieje.
Po drugie, prowadząc akcję, jak mi się przynajmniej teoretycznie wydaje, zmierzałam w niej do zwycięstwa światła w człowieku. Takie jest moje doświadczenie i z niego bym w tej mierze głównie czerpała. Mam nawet pomysł, jak to można robić... Więcej nie napiszę - dla dobra sprawy ;)
Po trzecie, nadal/ciągle nie wiem, co jest mi pisane :)
nadal/ciągle
nie wiem, co jest mi pisane :)
Ciągnie Cię do aktywności, ot co :)
Ciągnie Cię do aktywności, ot co :)
Ciągnie Cię do
aktywności, ot co :)
Chyba tak. Tymczasem zbytnia wewnętrzna aktywność może zabić w człowieku kontemplatywność, której w świecie tak wiele nie ma. Byłoby szkoda chyba, co? :)
Chyba tak. Tymczasem zbytnia wewnętrzna aktywność może zabić w człowieku kontemplatywność, której w świecie tak wiele nie ma. Byłoby szkoda chyba, co? :)
Tymczasem zbytnia
wewnętrzna aktywność może zabić w człowieku
kontemplatywność
No właśnie. Sama aktywność - nie. Dopiero zatracenie się w aktywności - tak. Czyli wniosek byłby: módl się i pracuj? :)
No właśnie. Sama aktywność - nie. Dopiero zatracenie się w aktywności - tak. Czyli wniosek byłby: módl się i pracuj? :)
Czyli wniosek
byłby: módl się i pracuj?
Tak, w takiej kolejności. Jednocześnie z doświadczenia wiem, że intensywna modlitwa, które obecnie nie praktykuję, wyprowadzałaby mnie na takie duchowe Oceany Rzeczywistości, że ani w głowie byłoby mi tworzenia światów nierzeczywistych.
Ta rozmowa przypomniała mi pewien motyw, który pewnie dołączę do notki "Księgobranie" - już robię z tego notatkę, zgodnie ze sprawdzoną metodą Doktora Zet:)
Tak, w takiej kolejności. Jednocześnie z doświadczenia wiem, że intensywna modlitwa, które obecnie nie praktykuję, wyprowadzałaby mnie na takie duchowe Oceany Rzeczywistości, że ani w głowie byłoby mi tworzenia światów nierzeczywistych.
Ta rozmowa przypomniała mi pewien motyw, który pewnie dołączę do notki "Księgobranie" - już robię z tego notatkę, zgodnie ze sprawdzoną metodą Doktora Zet:)
jacie!
nie mogę! ;)
TEKST –
tutaj
.