Do Kobiety, Która Wiedziała O Mnie
Wszystko
Jeśli kiedyś tutaj trafisz, oto mały
prezencik. Kliknij myszką w środek ekranu:
[...]
PROWINCJAŁKA 1075754 | 06.01.2011 17:47 zablokuj
PROWINCJAŁKA 1075754 | 06.01.2011 17:47 zablokuj
Tekst ciekawy, nie powiem, tym
bardziej, ze nasze inicjacje przypadają na ten sam czas.
Z tym, ze jak mniemam Szanowna Blogerka mieszka w Klasztorze.
Zaś ja ide przez życie piechotą i mam jeszcze daleko...
Właśnie po odchowaniu moich już dorosłych dzieci, wymieniłem sobie kobietę na nowszy model i spodziewamy się niebawem drugiego dziecka, a bedzie to już szóste w moim tu i teraz życiu i tak idziemy sobie do przodu dalej z radością z miłości. He, a moja pierwsza to tak jak Szanowna prowincjalka, juz mysli jak to bedzie jak umze :)
Niech bedzie pochwalony
Z tym, ze jak mniemam Szanowna Blogerka mieszka w Klasztorze.
Zaś ja ide przez życie piechotą i mam jeszcze daleko...
Właśnie po odchowaniu moich już dorosłych dzieci, wymieniłem sobie kobietę na nowszy model i spodziewamy się niebawem drugiego dziecka, a bedzie to już szóste w moim tu i teraz życiu i tak idziemy sobie do przodu dalej z radością z miłości. He, a moja pierwsza to tak jak Szanowna prowincjalka, juz mysli jak to bedzie jak umze :)
Niech bedzie pochwalony
O ! już jesteś : )
ale fajnie : ))
wrzucę coś na priv po zakończeniu procedury wydawania kolacji.
ale fajnie : ))
wrzucę coś na priv po zakończeniu procedury wydawania kolacji.
mocne a pouczające.
Niech bedzie pochwalony
Kto?
Kto?
wrzucę coś na priv
Pod względem uciekania w priv'atność :) jesteś bardzo podobna do bohaterki tej notki. Do poczty zajrzę trochę później, bo teraz ja muszę wziąć się za kolację :)
Pod względem uciekania w priv'atność :) jesteś bardzo podobna do bohaterki tej notki. Do poczty zajrzę trochę później, bo teraz ja muszę wziąć się za kolację :)
mocne a pouczające
Cieszę się, że tak oceniasz tekst, że nie jest wyłącznie "mocny" :)
Niech będzie, Sławku, pochwalony - Jezus Chrystus! Teraz i na wieki wieków! Amen!
Cieszę się, że tak oceniasz tekst, że nie jest wyłącznie "mocny" :)
Niech będzie, Sławku, pochwalony - Jezus Chrystus! Teraz i na wieki wieków! Amen!
Wtedy wreszcie będzie dość czasu, by
pokazać, jacy dla siebie byliśmy i jesteśmy ważni. Właśnie tam
- taką mam nadzieję.
Pozdrawiam świątecznie.
Pozdrawiam świątecznie.
Wtedy wreszcie będzie dość czasu, by
pokazać, jacy dla siebie byliśmy i jesteśmy ważni.
Wtedy, Agnieszko, czasu już nie będzie. Wtedy już na nic nie będzie czasu :)
Wtedy, Agnieszko, czasu już nie będzie. Wtedy już na nic nie będzie czasu :)
A co do tekstu tak trzymaj.
Ta, jest! :)
Lubię tu do Ciebie przychodzić.
Lubię, jak takie typy przyciąga moje pisanie :)
Wszystkiego dobrego :)
Ta, jest! :)
Lubię tu do Ciebie przychodzić.
Lubię, jak takie typy przyciąga moje pisanie :)
Wszystkiego dobrego :)
:)
Piękna perspektywa!
Tak, piękna. Wszystko będzie dobrze :)
Dobrego wszystkiego, Agnieszko :)
Tak, piękna. Wszystko będzie dobrze :)
Dobrego wszystkiego, Agnieszko :)
Ten, kto się stał naprawdę bliski,
nigdy bliskim być nie przestanie : )
Układasz słowa w tak delikatne i taktowne zdania, pisząc o swoich dawnych i obecnych znajomych ... Prawdziwa przyjemność Cię czytać : )
Układasz słowa w tak delikatne i taktowne zdania, pisząc o swoich dawnych i obecnych znajomych ... Prawdziwa przyjemność Cię czytać : )
Ten, kto się stał naprawdę bliski,
nigdy bliskim być nie przestanie
Tak, chyba tak właśnie jest. Chociaż zastanawiam się, jakie warunki musi spełniać "bliskość", żeby można było określić ją mianem "prawdziwej", czyli takiej która - przetrwa.
PS Priv'atnie już odpowiedziałam również ;)
Tak, chyba tak właśnie jest. Chociaż zastanawiam się, jakie warunki musi spełniać "bliskość", żeby można było określić ją mianem "prawdziwej", czyli takiej która - przetrwa.
PS Priv'atnie już odpowiedziałam również ;)
"mocne" to także, a chyba
nawet przede wszystkim dlatego, że daje się odczuć siłę
wewnętrzną.
„zastanawiam się, jakie warunki musi
spełniać "bliskość", żeby można było określić ją
mianem "prawdziwej", czyli takiej która –
przetrwa”
warunek podstawowy: móc o wszystko zapytać ..., o wszystkim powiedzieć ... : )
warunek podstawowy: móc o wszystko zapytać ..., o wszystkim powiedzieć ... : )
Pewnie nie w temacie, ale skojarzyło
mi się.
Znam kapłana, który na rekolekcjach kazał dzieciom NIE ZAMYKAĆ drzwi do swojego pokoju, gdy wchodziły do niego, bo tak się bał podejrzeń.
Niejedna dziewczyna była wstrząśnięta. I niejeden chłopak. A kapłan przepraszał rodziców za takie swoje zachowanie, ale się po prostu bał "zakochanych".
To taki "czynnik stresu w tym zawodzie".
I jak każdy czynnik stresu powoduje, że człowiek dostaje małpiego rozumu i wygaduje głupoty.
Pozdrawiam serdecznie do dziś
zachwycony "trollędą"
krzesimir
Znam kapłana, który na rekolekcjach kazał dzieciom NIE ZAMYKAĆ drzwi do swojego pokoju, gdy wchodziły do niego, bo tak się bał podejrzeń.
Niejedna dziewczyna była wstrząśnięta. I niejeden chłopak. A kapłan przepraszał rodziców za takie swoje zachowanie, ale się po prostu bał "zakochanych".
To taki "czynnik stresu w tym zawodzie".
I jak każdy czynnik stresu powoduje, że człowiek dostaje małpiego rozumu i wygaduje głupoty.
Pozdrawiam serdecznie do dziś
zachwycony "trollędą"
krzesimir
Niesamowite zdanie, pełne
(mimowolnej?) treści:
"Jeśli już tak bardzo chce mnie tam mieć, to niech się stara, niech się stara."
"Jeśli już tak bardzo chce mnie tam mieć, to niech się stara, niech się stara."
warunek podstawowy [prawdziwej
bliskości]: móc o wszystko zapytać ..., o wszystkim powiedzieć
... : )
Czy to "wszystko" jest rzeczywiście możliwe?
Czy to "wszystko" jest rzeczywiście możliwe?
Pewnie nie w temacie, ale skojarzyło
mi się. Znam kapłana, który na rekolekcjach kazał dzieciom NIE
ZAMYKAĆ drzwi do swojego pokoju, gdy wchodziły do niego, bo tak się
bał podejrzeń.
Nie, skądże, uwaga jak najbardziej w temacie. Opisana w mojej notce sytuacja z "dostojnikiem kościelnym" miała miejsce w peerelu po stanie wojennym (1985?) i wobec wrogości reżimu w stosunku do kleru, wobec zagrożenia propagandowym wykorzystaniem informacji o prywatnych kontaktach duchownego z kobietą/kobietami, mogę zrozumieć podobne zabezpieczenia, ale zrozumienie sytuacji nie zmienia mojej oceny zachowania tego człowieka.
W swym komentarzu piszesz o obawie wspomnianego księdza przed byciem sam na sam z "zakochanymi" w nim podopiecznymi (dorastające dzieci wpadają często w takie egzaltacje w stosunku do nauczycieli), ale w mojej sytuacji to nie ja byłam "zakochana". Nie wiele warte jest zakochanie stosujące takie asekuracje. I choćby z tego powodu - z powodu swej miałkości - godne było odrzucenia.
…
Nie, skądże, uwaga jak najbardziej w temacie. Opisana w mojej notce sytuacja z "dostojnikiem kościelnym" miała miejsce w peerelu po stanie wojennym (1985?) i wobec wrogości reżimu w stosunku do kleru, wobec zagrożenia propagandowym wykorzystaniem informacji o prywatnych kontaktach duchownego z kobietą/kobietami, mogę zrozumieć podobne zabezpieczenia, ale zrozumienie sytuacji nie zmienia mojej oceny zachowania tego człowieka.
W swym komentarzu piszesz o obawie wspomnianego księdza przed byciem sam na sam z "zakochanymi" w nim podopiecznymi (dorastające dzieci wpadają często w takie egzaltacje w stosunku do nauczycieli), ale w mojej sytuacji to nie ja byłam "zakochana". Nie wiele warte jest zakochanie stosujące takie asekuracje. I choćby z tego powodu - z powodu swej miałkości - godne było odrzucenia.
…
Cieszę się, że moja "trollęda" sprawiła Ci świąteczną radość, Krzesimirze :)
Niesamowite zdanie, pełne
(mimowolnej?) treści: "Jeśli już tak bardzo chce mnie tam
mieć, to niech się stara, niech się stara."
Częściowo wynikało ono ze sformułowania użytego wcześniej przeze mnie - "Kobiecie, która wiedziała o mnie wszystko, powiedziałam wprost, że miło byłoby mieć ją w wieczności /.../" - w której świadomie użyłam kalki z języka angielskiego, wiedząc, że moja rozmówczyni odczyta moją myśl na tej samej fali. Ale muszę przyznać, że podczas całej rozmowy byłam niejednokrotnie poruszona zrozumieniem Absolutu, jakim w sposób spontaniczny wykazywała się moja areligijna przyjaciółka.
Częściowo wynikało ono ze sformułowania użytego wcześniej przeze mnie - "Kobiecie, która wiedziała o mnie wszystko, powiedziałam wprost, że miło byłoby mieć ją w wieczności /.../" - w której świadomie użyłam kalki z języka angielskiego, wiedząc, że moja rozmówczyni odczyta moją myśl na tej samej fali. Ale muszę przyznać, że podczas całej rozmowy byłam niejednokrotnie poruszona zrozumieniem Absolutu, jakim w sposób spontaniczny wykazywała się moja areligijna przyjaciółka.
może się przedstawię: Wichrowska
jestem – filozof dialogik i hermeneuta, ćwiczony w praktyce i
teorii : )
"Czy to "wszystko" jest rzeczywiście możliwe?"
Odpowiedź brzmi: „tak” – tylko trudno trafić na kogoś, komu można bez obaw pokazać swą prawdziwą twarz.
"Czy to "wszystko" jest rzeczywiście możliwe?"
Odpowiedź brzmi: „tak” – tylko trudno trafić na kogoś, komu można bez obaw pokazać swą prawdziwą twarz.
Miałam w życiu dwóch bliskich
znajomych (przyjaciół?), którzy aspirowali do stanu duchownego.
Prowadziłam z nimi długie nocne rozmowy, a ostatecznie kończyło
się tym, że nie zostawali oni duchownymi. I nie wiem, czy to z
powodu owych rozmów, czy ci bardziej wytrwali po prostu nie chcieli
ze mną gadać...
tylko trudno trafić na kogoś, komu
można bez obaw pokazać swą prawdziwą twarz.
To, mówiąc językiem reklamy, absurdalne, że bez ryzyka nie ma się takiej gwarancji ;)
A jaka bliskość przetrwa... wieki?
To, mówiąc językiem reklamy, absurdalne, że bez ryzyka nie ma się takiej gwarancji ;)
A jaka bliskość przetrwa... wieki?
Prowadziłam z nimi długie nocne
rozmowy, a ostatecznie kończyło się tym, że nie zostawali oni
duchownymi.
Pytanie, o czym tak żeście po nocach rozprawiali? :)
Pytanie, o czym tak żeście po nocach rozprawiali? :)
Myślę, że Pani Łyżeczka
rozpoczynała wtedy tzw. prorodzinny PR. :-)
Wyznała, że raz czy dwa doświadczyła
wglądu w to, co znajduje się po drugiej stronie, w rodzaj wiecznego
rajskiego szczęścia, ale potem pochłonęły ją inne sprawy i
tamta wizja rozpłynęła się w doświadczeniach bardziej
ziemskich.
hmmm... słyszałaś kiedyś o czymś takim? :)
hmmm... słyszałaś kiedyś o czymś takim? :)
Myślę, że Pani Łyżeczka
rozpoczynała wtedy tzw. prorodzinny PR. :-)
Całkiem niewykluczone :)
Całkiem niewykluczone :)
hmmm... słyszałaś kiedyś o czymś
takim? :)
Porucznik SławekP, na tropie? ;)) Czy słyszałam, że niebiańska poezja może rozmyć się w ziemskiej prozie? Tak, słyszałam.
"Nie chowajcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i gryzoń niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną; w niebie skarby sobie chowajcie, gdzie ani mól, ani gryzoń nie niszczą, i gdzie złodzieje się nie włamują i nie kradną. Gdzie bowiem jest twój skarb, tam będzie i serce twoje." (Mt 6, 19-21)
Sporo osób otrzymuje łaskę wglądu na drugą stronę życia, będącego rodzajem przebłysku zrozumienia, ale nie każdy potrafi docenić ten dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za Chrystusem.
"A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? /.../ Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.(Mt 19, 16.21-22)
Porucznik SławekP, na tropie? ;)) Czy słyszałam, że niebiańska poezja może rozmyć się w ziemskiej prozie? Tak, słyszałam.
"Nie chowajcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i gryzoń niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną; w niebie skarby sobie chowajcie, gdzie ani mól, ani gryzoń nie niszczą, i gdzie złodzieje się nie włamują i nie kradną. Gdzie bowiem jest twój skarb, tam będzie i serce twoje." (Mt 6, 19-21)
Sporo osób otrzymuje łaskę wglądu na drugą stronę życia, będącego rodzajem przebłysku zrozumienia, ale nie każdy potrafi docenić ten dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za Chrystusem.
"A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? /.../ Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.(Mt 19, 16.21-22)
Sławku, mam nadzieję, że nie
pogniewasz się za tego porucznika ;)) Jeszcze gwoli dopowiedzenia.
Sprawa rozbija się o wolność człowieka, który zawsze może
podziękować Bogu, powiedzieć nie, odwrócić się i odejść -
poddać się ziemskiej grawitacji przyzwyczajeń czy przyjemności.
Porucznik SławekP, na tropie
w pewnym sensie ;)
Sporo osób otrzymuje łaskę wglądu na drugą stronę życia, będącego rodzajem przebłysku zrozumienia,
właśnie
ale nie każdy potrafi docenić ten dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za Chrystusem
może nie każdy od razu? - słyszałas kiedyś o czymś takim? ;)
ps. wykasowałem poprzedni komentarz, bo były jakieś problemy z wyświetlaniem - pewnie nie zamknąłem jakiegoś znacznika html.
w pewnym sensie ;)
Sporo osób otrzymuje łaskę wglądu na drugą stronę życia, będącego rodzajem przebłysku zrozumienia,
właśnie
ale nie każdy potrafi docenić ten dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za Chrystusem
może nie każdy od razu? - słyszałas kiedyś o czymś takim? ;)
ps. wykasowałem poprzedni komentarz, bo były jakieś problemy z wyświetlaniem - pewnie nie zamknąłem jakiegoś znacznika html.
Ależ dwoje się i troję, żeby
obronić tamto stwierdzenie ;))
Jeszcze jeden argument za - z mojego własnego doświadczenia. Przy okazji pierwszego nawrócenia. Gdybym nie zabiegała wtedy o zatrzymanie w sobie tamtej łaski, rozmywałaby się w doczesności. Ja jednak o nią walczyłam, ale to już wynikało z mojej świadomej decyzji. Być może byłam takim nędzarzem, który już nie miał nic nie do stracenia.
Pamiętam, jak nikły był tamten ogieniek, który nie podtrzymywany religią (!) groził zgaśnięciem. Wtedy zaczęłam szukać dla siebie religii - domu dla tego czegoś, co zostało mi dane. Jakimi drogami odbywało się to szukanie, i jak po latach wróciłam do swojego własnego Kościoła, to osobna historia, zresztą już opowiedziana na blogu.
Jeszcze jeden argument za - z mojego własnego doświadczenia. Przy okazji pierwszego nawrócenia. Gdybym nie zabiegała wtedy o zatrzymanie w sobie tamtej łaski, rozmywałaby się w doczesności. Ja jednak o nią walczyłam, ale to już wynikało z mojej świadomej decyzji. Być może byłam takim nędzarzem, który już nie miał nic nie do stracenia.
Pamiętam, jak nikły był tamten ogieniek, który nie podtrzymywany religią (!) groził zgaśnięciem. Wtedy zaczęłam szukać dla siebie religii - domu dla tego czegoś, co zostało mi dane. Jakimi drogami odbywało się to szukanie, i jak po latach wróciłam do swojego własnego Kościoła, to osobna historia, zresztą już opowiedziana na blogu.
Porucznik SławekP, na tropie - w
pewnym sensie ;)
Wiem, i szczerze dziękuję :)
nie każdy potrafi docenić ten dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za Chrystusem - może nie każdy od razu? - słyszałas kiedyś o czymś takim? ;)
Póki życia, póty nadziei :)
Wiem, i szczerze dziękuję :)
nie każdy potrafi docenić ten dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za Chrystusem - może nie każdy od razu? - słyszałas kiedyś o czymś takim? ;)
Póki życia, póty nadziei :)
Ty: ale nie każdy potrafi docenić ten
dar na tyle, aby wszystko sprzedać/porzucić i pójść za
Chrystusem
ja: może nie każdy od razu? - słyszałas kiedyś o czymś takim? ;)
spytam inaczej... a może czytałaś? ;)
Ty: Póki życia, póty nadziei :)
:)
ja: może nie każdy od razu? - słyszałas kiedyś o czymś takim? ;)
spytam inaczej... a może czytałaś? ;)
Ty: Póki życia, póty nadziei :)
:)
Póki życia, póty nadziei
OK. Rozumiem, że zgadzasz się z taką perspektywą spojrzenia na sprawę? :)
OK. Rozumiem, że zgadzasz się z taką perspektywą spojrzenia na sprawę? :)
"A jaka bliskość przetrwa...
wieki?"
Bliskość, w którą wpisana jest Miłość : ),
A "Miłość" - czyje to imię ?
Słowa użyte przeze mnie w odpowiedzi
Sławkowi zaczerpnęłam z przedwczorajszej rozmowy z bohaterką
niegdysiejszej notki „Przy otwartych drzwiach”.
Wracałyśmy razem z kościoła i moja znajoma opowiadał mi, w jaki sposób stara się w różnych religijnych dyskusjach wyjaśniać istotę Trójcy Świętej. Na przykład: Bóg-Ojciec jest Bogiem nad nami, Jezus-Emmanuel jest Bogiem z nami, Duch Święty jest Bogiem w nas. I jeszcze w ten sposób mówi o jedności natury i różności osób: Bóg tak nas kocha, że dwoi się i troi, żeby do nas dotrzeć.
To tak, na marginesie :)
Wracałyśmy razem z kościoła i moja znajoma opowiadał mi, w jaki sposób stara się w różnych religijnych dyskusjach wyjaśniać istotę Trójcy Świętej. Na przykład: Bóg-Ojciec jest Bogiem nad nami, Jezus-Emmanuel jest Bogiem z nami, Duch Święty jest Bogiem w nas. I jeszcze w ten sposób mówi o jedności natury i różności osób: Bóg tak nas kocha, że dwoi się i troi, żeby do nas dotrzeć.
To tak, na marginesie :)
ja: Póki życia, póty nadziei
Ty: OK. Rozumiem, że zgadzasz się z taką perspektywą spojrzenia na sprawę? :)
ja: A mam inne wyjście? Z faktami się nie dyskutuje :)
Ty: OK. Rozumiem, że zgadzasz się z taką perspektywą spojrzenia na sprawę? :)
ja: A mam inne wyjście? Z faktami się nie dyskutuje :)
No dobrze. A Romeo i Juliet? ;)
Z faktami się nie dyskutuje :)
Zdaje się, że zwiodło mnie słowo "słyszeć" w Twoim pytaniu ("słyszałaś kiedyś o czymś takim?") i może niepotrzebnie włączyłam trzeci bieg polemiczny?... :))
Zdaje się, że zwiodło mnie słowo "słyszeć" w Twoim pytaniu ("słyszałaś kiedyś o czymś takim?") i może niepotrzebnie włączyłam trzeci bieg polemiczny?... :))
Zdaje się, że zwiodło mnie słowo
"słyszeć"
Dlatego się poprawiłem na "czytać" ;)
Dlatego się poprawiłem na "czytać" ;)
Dlatego się poprawiłem na "czytać"
;)
Dzięki za naprowadzenie mnie na właściwy trop :) Pocieszam się jedynie myślą, że to, co przy okazji wcześniej napisałam, ma wartość samo w sobie :)
Dzięki za naprowadzenie mnie na właściwy trop :) Pocieszam się jedynie myślą, że to, co przy okazji wcześniej napisałam, ma wartość samo w sobie :)
"No dobrze. A Romeo i Juliet? ;)"
to samo co Żwirek i Muchomorek
: )
może się przedstawię: Wichrowska
jestem – filozof dialogik i hermeneuta, ćwiczony w praktyce i
teorii : )
Dziękuję za prezentację. Szczególnie ten "dialogik" mnie zainteresował - w ogólności, oraz w szczególności rozmowy o bliskości. Czy mogłabyś przybliżyć, jak filozofia dialogu ma się do zagadnienia "prawdziwej bliskości"? :)
Dziękuję za prezentację. Szczególnie ten "dialogik" mnie zainteresował - w ogólności, oraz w szczególności rozmowy o bliskości. Czy mogłabyś przybliżyć, jak filozofia dialogu ma się do zagadnienia "prawdziwej bliskości"? :)
dobra - zabiorę się za to zaraz po
kolacji
: )
: )
Blisko było! Miałem na myśli Pawła
i Gawła ;))
Romeo i Julia. Żwirek i Muchomorek.
Paweł i Gaweł.
A mnie - z Bono i Sinatrą - przyjmiecie do tej zabawy? ;))
A mnie - z Bono i Sinatrą - przyjmiecie do tej zabawy? ;))
Panie Sławku,
Ja: pas
nie przegadam Pana po prostu :)
Ja: pas
nie przegadam Pana po prostu :)
to już może Państwo pobawcie się
sami : )
ja do wykładu muszę się przygotować ...
: )
ja do wykładu muszę się przygotować ...
: )
pisałaś z nieco innej perspektywy -
słyszenia ;) A pisałaś, jak zrozumiałem, że nawet czas się
kiedyś skończy. I to też fakt, z którym nie ma co dyskutować :)
czekam na wykład w takim razie :) U
Pani na blogu będzie?
A mnie - z Bono i Sinatrą -
przyjmiecie do tej zabawy? ;))
Powtórki się nie liczą! :) W zabawie już dawno jesteś, bo od Bono i Sinatry przecież się zaczęło ;)
Powtórki się nie liczą! :) W zabawie już dawno jesteś, bo od Bono i Sinatry przecież się zaczęło ;)
A pisałaś, jak zrozumiałem, że
nawet czas się kiedyś skończy. I to też fakt, z którym nie ma co
dyskutować :)
A może jednak spróbujmy?
Ja do AgnieszkiZet: Wtedy, Agnieszko, czasu już nie będzie. Wtedy już na nic nie będzie czasu.
Ja do SławkaP: Póki życia, póty nadziei.
Życie jest jednak dłuższe od czasu. Nadzieja więc sięga dalej, poza grób.
A może jednak spróbujmy?
Ja do AgnieszkiZet: Wtedy, Agnieszko, czasu już nie będzie. Wtedy już na nic nie będzie czasu.
Ja do SławkaP: Póki życia, póty nadziei.
Życie jest jednak dłuższe od czasu. Nadzieja więc sięga dalej, poza grób.
Sławku, świetny pomysł: Pani
Katarzyno, czekam na wykład w takim razie :) U Pani na blogu
będzie?
Jestem za!!! :)
Jestem za!!! :)
Skoro para Bono i Sinatra nie liczy
się, w oczekiwaniu na wykład Katarzyny Wichrowskiej, zgłaszam
przerywnik w osobach duetu Willie Nelsona and Julio Iglesiasa:
[…]
Nadzieja więc sięga dalej, poza
grób.
zależy czyja i na co, bo przecież
Wtedy już na nic nie będzie czasu.
A obecne Póki życia, póty nadziei zrozumiałem w przybliżeniu jako "póki tchu, póty nadziei". Potem będzie już pewność.
zależy czyja i na co, bo przecież
Wtedy już na nic nie będzie czasu.
A obecne Póki życia, póty nadziei zrozumiałem w przybliżeniu jako "póki tchu, póty nadziei". Potem będzie już pewność.
Nadzieja więc sięga dalej, poza grób.
- zależy czyja i na co, bo przecież - Wtedy już na nic nie będzie
czasu.
Nadzieja nasza na Boże Miłosierdzie i automatyczną pralkę w eschatologicznej pralni.
A obecne - Póki życia, póty nadziei - zrozumiałem w przybliżeniu jako "póki tchu, póty nadziei". Potem będzie już pewność.
Życie nie kończy się z ostatnim tchnieniem. Zmienia się, ale nie kończy. Życie nie ma końca.
Nadzieja nasza na Boże Miłosierdzie i automatyczną pralkę w eschatologicznej pralni.
A obecne - Póki życia, póty nadziei - zrozumiałem w przybliżeniu jako "póki tchu, póty nadziei". Potem będzie już pewność.
Życie nie kończy się z ostatnim tchnieniem. Zmienia się, ale nie kończy. Życie nie ma końca.
Ta pralnia to też pewność, jeśli
się już udało do niej wejść :) A pewność z kolei, chociaż
wymaga życia, to jednak nie wymaga tchu.
Jaś i Małgosia? ;)
Jaś i Małgosia?
;)
voilà!
[...]
Ale w rzeczywistości znowu mamy duet jednopłciowy ;)
voilà!
[...]
Ale w rzeczywistości znowu mamy duet jednopłciowy ;)
to już może Państwo pobawcie się
sami : ) ja do wykładu muszę się przygotować ...
Pobawiwszy się, bajeczkę obejrzawszy, do snu się zbieram, na wykład na Twoim blogu czekając - u mnie już miejsca nie ma :) Na razie - dobranoc :))
Pobawiwszy się, bajeczkę obejrzawszy, do snu się zbieram, na wykład na Twoim blogu czekając - u mnie już miejsca nie ma :) Na razie - dobranoc :))
No niestety, zasnęłam podczas
czytania „dzieci z Bullerbyn” i do biurka dotarłam przed
śniadaniem, nie zaś po kolacji : ). Mam jeszcze godzinkę zanim
wsiądę na codzienną karuzelę, więc nie sądzę, żebym zdążyła
w sposób odpowiednio skoncentrowany przedstawić to, co zamierzam,
wcześniej niż po kolejnej kolacji, lub przed poniedziałkowym
śniadaniem : )
Co do miejsca publikacji – ok. Wykład będzie w zakresie wskazanym przez Prowincjałkę i zgodnie z jej życzeniem u mnie na blogu.
Jeszcze tylko tutaj napiszę, że ja tę filozofię wolę PRAKTYKOWAĆ, a nie o niej opowiadać : )
Co do miejsca publikacji – ok. Wykład będzie w zakresie wskazanym przez Prowincjałkę i zgodnie z jej życzeniem u mnie na blogu.
Jeszcze tylko tutaj napiszę, że ja tę filozofię wolę PRAKTYKOWAĆ, a nie o niej opowiadać : )
Wykład będzie w zakresie wskazanym
przez Prowincjałkę i zgodnie z jej życzeniem u mnie na
blogu.
Bardzo serdecznie dziękuję :))
Jeszcze tylko tutaj napiszę, że ja tę filozofię wolę PRAKTYKOWAĆ, a nie o niej opowiadać : )
Bardzo dobrze rozumiem :)) Za czas jakiś pewnie urodzi się tutaj notka - z dedykacją dla Ciebie - w dyskutowanym temacie :))
Dobrej niedzieli. Ja właśnie budzę się do tradycyjnego niedzielnego omleta :))
Bardzo serdecznie dziękuję :))
Jeszcze tylko tutaj napiszę, że ja tę filozofię wolę PRAKTYKOWAĆ, a nie o niej opowiadać : )
Bardzo dobrze rozumiem :)) Za czas jakiś pewnie urodzi się tutaj notka - z dedykacją dla Ciebie - w dyskutowanym temacie :))
Dobrej niedzieli. Ja właśnie budzę się do tradycyjnego niedzielnego omleta :))
Mam wrażenie, że teraz to ja się
zgubiłem. Miałem na myśli okruszki, po których dzieci wracały do
domu, podobnie jak na Twoim blogu Ty szłaś przez swoje życie
(również przez wspomnienia o "Kobietach Twojego życia"),
ale chyba miałaś na myśli coś jeszcze innego. Wygląda na to, że
wygrałaś :) A co kryje się pod zagadkowym duetem Willie Nelsona
and Julio Iglesiasa? :)
Mam wrażenie, że teraz to ja się
zgubiłem. Miałem na myśli okruszki, po których dzieci wracały do
domu /.../
Zgubiłeś się, Sławku, przez moją ignorancję :)
Wygląda na to, że wygrałaś :)
Przegrałam na całej linii :)
A co kryje się pod zagadkowym duetem Willie Nelsona and Julio Iglesiasa? :)
Nic, poza zabawą. Podoba mi się ta radosna parodia klasycznego już występu prawdziwych Nelsona & Iglesiasa:
Zgubiłeś się, Sławku, przez moją ignorancję :)
Wygląda na to, że wygrałaś :)
Przegrałam na całej linii :)
A co kryje się pod zagadkowym duetem Willie Nelsona and Julio Iglesiasa? :)
Nic, poza zabawą. Podoba mi się ta radosna parodia klasycznego już występu prawdziwych Nelsona & Iglesiasa:
[…]
Miałem na myśli okruszki, po których
dzieci wracały do domu, podobnie jak na Twoim blogu Ty szłaś przez
swoje życie (również przez wspomnienia o "Kobietach Twojego
życia"), ale chyba miałaś na myśli coś jeszcze innego.
Już kiedyś ktoś w s24 zwrócił, Sławku, uwagę - chyba na blogu Eine'go - na koronkowość (nie pamiętam dokładnego zwrotu) Twojego rozumowania, gdy tymczasem ze mną trzeba nie koronkowo, ale konkretnie rozmawiać: "przywalić" czy "popuscić" ;)) Taka jest prawda, Mistrzu :))
Już kiedyś ktoś w s24 zwrócił, Sławku, uwagę - chyba na blogu Eine'go - na koronkowość (nie pamiętam dokładnego zwrotu) Twojego rozumowania, gdy tymczasem ze mną trzeba nie koronkowo, ale konkretnie rozmawiać: "przywalić" czy "popuscić" ;)) Taka jest prawda, Mistrzu :))
no właśnie o tego "Mistrza"
się rozchodzi. Jak niedawno "przywaliłem" (nawet nie
umyślnie - to była rada, choć rzeczywiście był użyty tryb
rozkazujący i można to było odebrać inaczej), to nim zostałem ;)
I teraz mam jeszcze większe obawy przed "przywalaniem", co
skutkuje podwyższoną "koronkowością" :) Już przez
moment nawet myślałem, że przynajmniej pobędę sobie w miarę
znośnym "porucznikiem", a tu znowu "Mistrzu"...
echh... ;) A za pisanie chaotycznie i niezrozumiale przepraszam.
Sławku, prawda jest prosta. Jesteś
kimś więcej niż każde ze słów, którymi czasami zwracam się do
Ciebie. Gdyby nie Ty, nie byłoby mnie. Tutaj jest dowód. W słowach
- również w słowach rozmowy - możemy czasami się pogubić. Ważne
to, co poza słowami :))
jak Twoje notki "piszą się
same", podobnie i ja czasami mam wrażenie, że niektóre moje
komentarze, te bardziej zrozumiałe ;) , "piszą się same"
(np. kiedy przychodzi mi z kimś o tym później porozmawiać, to mam
pustkę w głowie i nijak nie potrafię znaleźć odpowiedniego
argumentu, albo gdy czytam coś, co kiedyś napisałem, dziwię się,
skąd mi to przyszło do głowy?). Jaka więc dla mnie z tego
zasługa?
Niech będzie, Prowincjałko, pochwalony - Jezus Chrystus!
Niech będzie, Prowincjałko, pochwalony - Jezus Chrystus!
Niech będzie, Prowincjałko,
pochwalony - Jezus Chrystus!
Na wieki wieków! Amen!
Mam jeszcze, Sławku, dwie sprawy organizacyjne:
1. Zgodnie z postanowieniem noworocznym nowe notki będę zamieszczać nie częściej niż co 2 tygodnie. Wynika to z potrzeby dopracowania warsztatu pisarskiego ;)
2. Jeśli uznasz za zasadne, czy mógłbyś wyjaśnić, co miałeś na myśli wprowadzając nieco wcześniej do dyskusji o warunkach "prawdziwej bliskości" przykładu Romea i Juliety? :)
Na wieki wieków! Amen!
Mam jeszcze, Sławku, dwie sprawy organizacyjne:
1. Zgodnie z postanowieniem noworocznym nowe notki będę zamieszczać nie częściej niż co 2 tygodnie. Wynika to z potrzeby dopracowania warsztatu pisarskiego ;)
2. Jeśli uznasz za zasadne, czy mógłbyś wyjaśnić, co miałeś na myśli wprowadzając nieco wcześniej do dyskusji o warunkach "prawdziwej bliskości" przykładu Romea i Juliety? :)
czy mógłbyś wyjaśnić, co miałeś
na myśli wprowadzając nieco wcześniej do dyskusji o warunkach
"prawdziwej bliskości" przykładu Romea i
Juliety?
Anty-przykład (podobny nieco do tego, co opisałaś w notce, o owym kapłanie). Takie sytuacje są bardzo niebezpieczne, bo mogą kończyć się wieczną śmiercią duchową i nici z wiecznej bliskości, choćby na ziemi mogło się wydawać, że "tak bardzo się kochają". Odpowiedź, że tak się Romeo i Julia mają do prawdziwej bliskości jak bliskość fikcyjna Żwirka i Muchomorka, w moim rozumieniu była w tym momencie jak najbardziej zasadna. Paweł i Gaweł zaś byli jakby następnym w kolejności skojarzeniem do tekstu notki, na zasadzie właśnie podobieństwa do tytułu piosenki wykonywanej przez Bono i Sinatrę (co mi się wydawało - zauważyłaś), ale w tym już wypadku bliżej było, pomimo jakichś niechęci, do tego wspólnego celu, niż w wypadku Romea i Julii, którzy sobie tę szansę sami odebrali.
Anty-przykład (podobny nieco do tego, co opisałaś w notce, o owym kapłanie). Takie sytuacje są bardzo niebezpieczne, bo mogą kończyć się wieczną śmiercią duchową i nici z wiecznej bliskości, choćby na ziemi mogło się wydawać, że "tak bardzo się kochają". Odpowiedź, że tak się Romeo i Julia mają do prawdziwej bliskości jak bliskość fikcyjna Żwirka i Muchomorka, w moim rozumieniu była w tym momencie jak najbardziej zasadna. Paweł i Gaweł zaś byli jakby następnym w kolejności skojarzeniem do tekstu notki, na zasadzie właśnie podobieństwa do tytułu piosenki wykonywanej przez Bono i Sinatrę (co mi się wydawało - zauważyłaś), ale w tym już wypadku bliżej było, pomimo jakichś niechęci, do tego wspólnego celu, niż w wypadku Romea i Julii, którzy sobie tę szansę sami odebrali.
Piszesz o przykładzie Romea i Julii,
że w zamierzeniu został przez Ciebie przywołany jako:
Anty-przykład (podobny nieco do tego, co opisałaś w notce, o owym
kapłanie). Takie sytuacje są bardzo niebezpieczne, bo mogą kończyć
się wieczną śmiercią duchową i nici z wiecznej bliskości,
choćby na ziemi mogło się wydawać, że "tak bardzo się
kochają".
Na czym, Sławku, polegała wina tych dwojga?
Julia wydaje się mówić całkiem do rzeczy:
Daj pokój przysięgom;
Lubo się cieszę z twojej obecności,
Te nocne śluby nie cieszą mnie jakoś;
Za nagłe one są, za nierozważne,
Podobne niby do blasku, co znika,
Nim człowiek zdąży powiedzieć: „Błysnęło.”
Dobranoc, luby! Oby nam. ten wonny
Miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!
Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,
Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.
/.../
Jeszcze słów parę, a potem dobranoc,
Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność
Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo:
To mię uwiadom jutro przez osobę,
Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy
Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy
Całą mą przyszłość u nóg twoich złożę
I w świat za tobą pójdę w imię Boże.
http://pl.wikisource.org/wiki/Romeo_i_Julia/Akt_drugi#Scena_druga
Na czym, Sławku, polegała wina tych dwojga?
Julia wydaje się mówić całkiem do rzeczy:
Daj pokój przysięgom;
Lubo się cieszę z twojej obecności,
Te nocne śluby nie cieszą mnie jakoś;
Za nagłe one są, za nierozważne,
Podobne niby do blasku, co znika,
Nim człowiek zdąży powiedzieć: „Błysnęło.”
Dobranoc, luby! Oby nam. ten wonny
Miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!
Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,
Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.
/.../
Jeszcze słów parę, a potem dobranoc,
Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność
Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo:
To mię uwiadom jutro przez osobę,
Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy
Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy
Całą mą przyszłość u nóg twoich złożę
I w świat za tobą pójdę w imię Boże.
http://pl.wikisource.org/wiki/Romeo_i_Julia/Akt_drugi#Scena_druga
Na samobójstwie.
Czyli wieczna wina Romea i Julii nie
leżała u początku ich historii, lecz u jej końca. Twoja wzmianka
o analogii do dostojnika kościelnego z mojej notki skierowała moją
uwagę na ewentualne zło leżące u podłoża tragicznej historii
kochanków z Werony.
Jeśli natomiast idzie o uwagę Katarzyny Wichrowskiej o Żwirku i Muchomorku, nie wiem, jaka myśl jej przyświecała, ale ja odebrałam to porównanie jako postawienie obu historii w jednym rzędzie - fikcji literackiej, czyjegoś wymysłu, a nie rzeczywistego fenomenu, którym zajmowałby się filozof - fenomenolog. Ale może za mało wiem o fenomenologii?
Jeśli natomiast idzie o uwagę Katarzyny Wichrowskiej o Żwirku i Muchomorku, nie wiem, jaka myśl jej przyświecała, ale ja odebrałam to porównanie jako postawienie obu historii w jednym rzędzie - fikcji literackiej, czyjegoś wymysłu, a nie rzeczywistego fenomenu, którym zajmowałby się filozof - fenomenolog. Ale może za mało wiem o fenomenologii?
Miłość, która prowadzi ku śmierci
wiecznej, okazuje się nie być prawdziwą Miłością. Gdyby
sytuacja z Twojej notki rozwinęła się w innym kierunku, okazać by
się to mogło w końcowym rezultacie bardzo podobne w skutkach. Ta
możliwość jak najbardziej dotyczyła przecież nie tylko
literackiej fikcji, ale i rzeczywistości. Dzięki Tobie może nawet
ta druga osoba mogła się wyplątać ze swojego problemu.
Miłość, która prowadzi ku śmierci
wiecznej, okazuje się nie być prawdziwą Miłością.
Rozumiem. Często stosujesz tak wysublimowane skróty logiczne, że naprawdę za nimi nie nadążam. Mnie trzeba - kawę na ławę.
Rozumiem. Często stosujesz tak wysublimowane skróty logiczne, że naprawdę za nimi nie nadążam. Mnie trzeba - kawę na ławę.
Jeszcze odnośnie tragicznej historii
Romea i Juliety: koniec historii świadczy o jej początku,
zwieńczenie o fundamencie, chociażby wszystkim wydawało się, że
przecież tak bardzo się kochali. Wreszcie w pełni zrozumiałam
Twoją myśl.
Przy okazji: Where did they go wrong? - mówiąc językiem twórcy tych postaci. W którym miejscu popełnili błąd? Czy w samym tekście sztuki - tylko to mamy do dyspozycji - znalazłbyś odpowiedź na to pytanie?
Przy okazji: Where did they go wrong? - mówiąc językiem twórcy tych postaci. W którym miejscu popełnili błąd? Czy w samym tekście sztuki - tylko to mamy do dyspozycji - znalazłbyś odpowiedź na to pytanie?
Ty:Rozumiem. Często stosujesz tak
wysublimowane skróty logiczne, że naprawdę za nimi nie nadążam.
Mnie trzeba - kawę na ławę.
Katarzyna Wichrowska: warunek podstawowy: móc o wszystko zapytać ..., o wszystkim powiedzieć ... : )
No właśnie. Czasami nawet jak się chce to nie da rady :) Przynajmniej nie od razu. Więc jeszcze cierpliwość - co najmniej.
Where did they go wrong?
Aż tak nie przeanalizowałem tego, ale mnie zaciekawiłaś, więc kto wie? :) Wydaje mi się jednak, że to nie była wyłącznie ich wina, że było tu coś i z "grzechu społecznego".
Katarzyna Wichrowska: warunek podstawowy: móc o wszystko zapytać ..., o wszystkim powiedzieć ... : )
No właśnie. Czasami nawet jak się chce to nie da rady :) Przynajmniej nie od razu. Więc jeszcze cierpliwość - co najmniej.
Where did they go wrong?
Aż tak nie przeanalizowałem tego, ale mnie zaciekawiłaś, więc kto wie? :) Wydaje mi się jednak, że to nie była wyłącznie ich wina, że było tu coś i z "grzechu społecznego".
Katarzyna Wichrowska: warunek
podstawowy: móc o wszystko zapytać ..., o wszystkim powiedzieć ...
: )
Tak, chyba tędy droga.
Tak, chyba tędy droga.
z zastrzeżeniem, że miałem na myśli
siebie, że muszę bardziej cierpliwie pisać, żeby to miało szansę
być zrozumiałe :)
Sławku, bardzo dobrze rozumiem, co
czujesz :) Ja już postanowiłam: jeśli jakaś myśl nie będzie dla
mnie jasna, będę prosiła o "kawę na ławę" - właśnie
tak. I wzajemnie proszę o to samo - o hasło "kawa-ława"
;)
mocne a pouczające :)
Świetna pointa naszej rozmowy ("moce
a pouczające") - zatoczyliśmy krąg wracając do pierwotnej
konstatacji :)
TEKST – tutaj
.