KOMENTARZE do: Taki pejzaż

Do miłego!
Zainteresowanych zostawiam z tekstem. Sama oddalam się w stronę ośmiu wielkich okien, które w dniu dzisiejszym będą w moim mieszkaniu wymieniane na nowe. Nareszcie zrobię porządki w domu.

PS Wyrażenie "w dniu dzisiejszym" jest ponoć najczęściej popełnianym błędem językowym. Należy mówić/pisać "dzisiaj".
PROWINCJAŁKA 825064 | 05.03.2010 02:12


@prowincjałka
To ja jutro wróce do tekstu. Dziś już 10 raz idę spać.
Dobranoc czy dzień dobry?
SYNERGIE 984059 | 05.03.2010 03:53


Prowincjałko,
jakiś król olch się tam rozgościł...
SŁAWEKP 183160 | 05.03.2010 09:11


@prowincjałka
Wyrażenie "w dniu dzisiejszym" ...

"Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego."

Przepraszam, ale jakoś mi się tak to zawsze kojarzy...

Kłaniam się
SEMAFOR 691440 | 05.03.2010 09:51


@ośmiu wielkich okien, które będą wymieniane na nowe
...teraz rozumiem "motyw okna". Bardziej prozaicznie :)
SŁAWEKP 183160 | 05.03.2010 13:25


Pejzaż poukładany
W naturze: kalejdoskop.
AGNIESZKAZET 732278 | 05.03.2010 17:25


@Synergie
Dobranoc czy dzień dobry?

Dobranoc! Zaraz idę spać :)
PROWINCJAŁKA 825064 | 05.03.2010 19:05


@SławekP
jakiś król olch się tam rozgościł...

Sławku, bingo! ;)
PROWINCJAŁKA 825064 | 05.03.2010 19:06


@Semafor
"Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego."

Mnie z kolei te słowa kojarzą się z jakąś piosenką, jakby trochę rapującą, w której wokalista rytmicznie je powtarza. W kontekście "dnia dzisiejszego" nie myślałam o tym klasycznym już tekście :)
PROWINCJAŁKA 825064 | 05.03.2010 19:09


@SławekP
"motyw okna"

Padam na nos z powodu tego motywu ;) Okna usuwane (w liczbie szt.8) miały ponad 100 lat!
PROWINCJAŁKA 825064 | 05.03.2010 19:11

@AgnieszkaZet
Pejzaż poukładany

Pejzaż zinwentaryzowany. Właśnie tak! ;)
PROWINCJAŁKA 825064 | 05.03.2010 19:13


Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew? To król mnie wabi, to jego śpiew...

...

Goethe Johann Wolfgang

Król Olch

Noc padła na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna do domu wiózł.

- Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
- To mgła, mój synku, albo sen.

"Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk".

- Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.

"Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las,
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd.
Moje córki nucąc pląsają na mchu,
A każda z mych córek piękniejsza od snu".

- Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
- O, synku mój, to księżyc tak lśni,
To księżyc tańczy wśród czarnych pni.

"Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las!
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!"
- Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,
Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. -

Więc ojciec syna w ramionach swych skrył
I konia ostrogą popędził co sił.
Nie wiedział, że syn skonał mu już
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz.

Przekład: W. Szymborska
URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 06.03.2010 20:00


Serdecznie Pani dziękuję za dedykację : )
Pani Prowincjałko :)
Opowiadanie ma ten sam nastrój nieuchwytnej grozy jak wiersz Goethego i film Volkera Schlöndorffa, aż przeszły po mnie ciarki... :)

Żeby otrząsnąć się z mrocznych, "teutońskich" klimatów wkleję Pani jasnego Anioła spod Krakowa, i słonecznych nasturcji dołożę.Raz jeszcze dziękuję za dar tak świetny.

Urszula
...

...

URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 06.03.2010 20:16


Mesko
A pw odebrałeś?

U.
URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 06.03.2010 20:18


prowincjałka
I proszę popatrzeć i posłuchać jak świetnie czują ten wiersz dzisiejsi licealiści. :)

http://www.youtube.com/watch?v=qm6yWqxPDI4

Urszula
URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 06.03.2010 20:26


@Urszula Domyślna
Pani Urszulo, skoro moja dedykacja została przyjęta w sposób tak hojny dla mnie :) proponuję, żebyśmy mówiły sobie po niku...

Dziękuję serdecznie za Twoją obecność na moim blogu (który w obecnej formule zbliża się do końca - z "remanentów" pozostało mi jeszcze 5 tematów do rozpisania na 6 notek). Dziękuję za: malarstwo, literaturę i film :)
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 20:44


@mesko
Wyobrażam sobie, jak bez Urszuli może być smutno i wietrznie. Dlatego - z chęcią wybaczam ;)
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 20:48


Prowincjałka
Ojej! Ale historia. Po prostu piękna. I dedykacja. Dziękuję najserdeczniej. Nie mogłem wcześniej zajrzeć, bo prawie cały dzień spędziłem przy dzieciach.
CORYLLUS 128012665 | 06.03.2010 20:50


@latinitas
Powinnaś zajmować się tylko jednym - pisaniem sentencji. Albo innych ciężkich od znaczeń, krótkich form. Bardzo ładne. Ja to musiałbym o tym ze cztery kartki napisać:-(
CORYLLUS 128012665 | 06.03.2010 21:37

@Urszula Domyślna
Pierwszy z obrazkow, które Pani zamieściła, przypomina mi trochę... Muchę ;) Choć rzeczywiście jest mniej mroczny.
SŁAWEKP 183160 | 06.03.2010 21:43


Prowincjałko,
skoro bingo!, to teraz myśl wynikająca z poprzedniej, choć nieco mniej rzucająca się w oczy: subtelne uwiedzenie.
SŁAWEKP 183160 | 06.03.2010 21:47


@coryllus
Nie mogłem wcześniej zajrzeć, bo prawie cały dzień spędziłem przy dzieciach.

Jakże mogłabym mieć pretensję w kontekście tego, co taki król olch może nawyprawiać z dziećmi pozbawionymi ojcowskiej opieki ;))

Dziękuję za dobre słowo, szczególnie że zapas moich historyjek i opowiastek zbliża się powoli do końca :)
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 22:23


@latinitas
Piszę ten komentarz od piętnastu minut

Napisanie mojej odpowiedzi zajęło mi dwa razy więcej czasu ;))

Początkowo zamierzałam dedykować Ci inną notkę, która jednak złączyła się z notką dedykowaną tu obecnemu SławkowiP, która zakończy ten cykl: "Milczenie w sieci". Pozwól, że tam napiszę to, co chciałabym teraz powiedzieć :))

Dziękuję!
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 22:29


@latinitas
Mam taki obrazek. Może i off topic, ale cudny

Nie tak bardzo off topic. Oto odpowiedni fragment notki: Jedna ze szczytowych ścian obory w pobliżu sklepów była zabudowana kilkudziesięcioma cementowymi ptasimi domkami o zaślepionych wejściach. :))

Przy okazji: dodałam do notki źródło tytułu: http://www.youtube.com/watch?v=p0_DuiVogqU
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 22:35


@SławekP
skoro bingo!, to teraz myśl wynikająca z poprzedniej, choć nieco mniej rzucająca się w oczy: subtelne uwiedzenie

Sławku, czy mógłbyś rozwinąć tę myśl?
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 22:39


Sławek
To nie Mucha, to Kazimierz Sichulski. A nasturcje - Wyspiański. MN w Krakowie.

Pozdrawiam
URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 06.03.2010 23:14


prowincjałka
Dziękuję, jestem zaszczycona. Dlaczego "remanenty"?
Przecież nie odchodzisz???
...

Jeszcze raz pozdrawiam
Urszula
URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 06.03.2010 23:19


@Urszula Domyślna
Dlaczego "remanenty"

Sporo opowiastek wydałam z siebie :) w "rzeczach pierwszych" i "rzeczach drugich". Tytuł tej edycji bloga brzmi "rzeczy trzecie: remanenty" :) Są to zasadniczo historyjki odłożone na później. To później właśnie się kończy, a jak wiemy, do trzech razy sztuka :)

Przecież nie odchodzisz???

Odchodziłam raz, ale SławekP mnie przytrzymał skutecznie :) Teraz nie do końca wiem, co będzie. Odejścia jednak nie planuję, choć zaplanowana ostatnia notka w cyklu mogła być pożegnalna ("Milczenie w sieci"!). Ale: notka ta, którą zaczęłam już pisać, teraz pisze mnie, a z tego co w niej czytam, będzie wypadało zostać ;))
PROWINCJAŁKA 825064 | 06.03.2010 23:56


@latinitas
Jeszcze to: byłaś pierwszą osobą, która przeczytała mój pierwszy wpis na S24

Doskonale to pamiętam. Urzekłaś mnie słowem, jego pięknem. Dlatego napisałam wtedy do Ciebie, i napisałam Ci o tym :))

Jeszcze raz dziękuję!
PROWINCJAŁKA 825064 | 07.03.2010 00:01


@prowincjałka
Dzieci są bardzo narażone, ze względu na swoją wrażliwość, na zagrożenia płynące z kontaktu z okultyzmem. Z tego nie można robić sobie zabaw, czy rozrywki. Przed tym powinno się ostrzegać.
Dzisiaj dorośli zachowują się jednak często jak ten ojciec z "Króla Olch", który uważał, że nic im nie grozi, podczas gdy jego syn właśnie ulegał pokusom Złego, nie potrafiąc sobie sam z nimi poradzić.
SŁAWEKP 183160 | 07.03.2010 01:41


@Urszula Domyślna
Nasturcje są dość łatwe do odczytania w kontekście notki Prowincjałki - to symbolika, która przekształca się w życie :)
Obraz pierwszy... - gdy się spojrzy na "aureolę", to dostrzec można, że pasuje ona do, niby abstrakcyjnego, ale chyba jednak raczej symbolicznego układu znajdującego się na dalszym planie, a w nim okazuje się być źrenicą oka. Oznaczać to może sposób patrzenia Boga na przedstawioną kobietę. Element przypominający pawie pawie pióra, który wydaje się początkowo częścią "skrzydeł anielskich", może być również i łzą, gdyż dziewczyna właśnie beztrosko i frywolnie (aż zadarła nóżkę) nagina roślinę i wyciąga rękę po kwiat (lub owoc). Co będzie dalej?
Ten obraz też oczywiście świetnie pasuje do notki - Mucha nie siada ;)
SŁAWEKP 183160 | 07.03.2010 02:07


@SławekP
Sławku, piszesz o subtelnym uwiedzeniu w tym aspekcie:

Dzisiaj dorośli zachowują się jednak często jak ten ojciec z "Króla Olch", który uważał, że nic im nie grozi, podczas gdy jego syn właśnie ulegał pokusom Złego, nie potrafiąc sobie sam z nimi poradzić.

Ciekawe!

Podczas pobytu w Rudawie miałam wrażenie, że cała wioska jest "subtelnie uwiedziona". Nasze dzieci zajęte były swoimi sprawami i nie zwracały takiej uwagi na otoczenie. Natomiast niemal wszyscy dorośli z kadry widzieli ten niesamowity klimat i wręcz prześcigali się w jego wychwytywaniu. Pewnie stąd tyle szczegółów zapamiętałam

Z miejscem tym kojarzy mi się jeszcze jedno zdarzenie o nieco innym charakterze. Podczas naszych letnich szkół dla dzieci młodsze w wieku podstawówkowym pod koniec turnusu urządzaliśmy tzw Wojnę Kolorów. Za każdym razem dorośli z kadry wymyślali jakąś mrożącą w żyłach fabułę i wplatali ją w kolonijną rzeczywistość na oczach nieświadomych niczego dzieci. Uwielbialiśmy tę zabawę - i kadra, i dzieci. Z czasem dzieci, które jeździły z nami co roku wplatały się w ten spisek wobec nieświadomych niczego nowicjuszy.

W Rudawie wydarzyło się to. Pod koniec turnusu do jednego z lektorów przyjechała w odwiedziny dziewczyna, którą od razu wciągnęliśmy do gry. Każdy dzień zaczynał się od króciutkiego apelu. Tamtego dnia przedstawiłam na nim naszego gościa: - To jest Pani z Ministerstwa, która robi kontrolę na naszej kolonii. Agnieszka bardzo profesjonalnie odegrała powierzoną jej rolę. Po kilku godzinach zwołała apel specjalny i powiadomiła dzieci, że kolonia jest prowadzona bardzo źle, że Pani Kierowniczka (czyli ja) zostaje usunięta ze stanowiska i od dziś będzie sprzątać korytarze. Potem z grobową miną dokonała innych przesunięć: jeden z lektorów (Kanadyjczyk) poszedł do pracy w kuchni, pielęgniarka miała prowadzić zajęcia z języka angielskiego, itp, itd. Dzieci były w małym szoku - jak zawsze kiedy zaczynaliśmy naszą dramę.

Po apelu posłusznie wzięłam do ręki szczotkę i mokrą szmatę, i zaczęłam myć puste korytarze w szkole. Zobaczył to jeden z chłopców, zaalarmował inne dzieci, że to wszystko dzieje się naprawdę, a sam próbował mnie zastąpić, na co pokorniutko odpowiadałam, że Pani z Ministerstwa trzeba słuchać. Michał nie wytrzymał: "Jak ona mogła pani to zrobić! Pani ma już swoje lata, pani już swoje przeżyła!"

Obiad w okienku kuchennym wydawał ubrany w biały kitel Eric, inni również wykonywali posłusznie zalecenia nowej władzy. Na stole kadry, przy każdym nakryciu stał przypisany do tego miejsca kubek z kompotem. Agnieszka (Pani z Ministerstwa) podniosła swój do ust. Po chwili z kamienną miną, teatralnym szeptem poinformowała nas: "Nasypali mi soli. W moim kompocie jest sama sól".

Jak zawsze, kiedy wspólnie oceniliśmy, że emocje sięgają zenitu, przychodził moment ich rozładowania. Wtedy do akcji wkraczałam ja, Wielki Mistrz Wojny Kolorów ;) Zwoływałam wszystkich i mówiłam dzieciom coś w tym stylu: Dzieci! Powstał konflikt, który może jedynie rozstrzygnąć... Wojna Kolorów! W tym momencie ubierałam ukryty papierowy kapelusz a'la Napoleon i cała kadra przystępowała do akcji. Szybciutko, wśród śmiechów i radości ze strony dzieci, dzieliliśmy je na dwie drużyny: Czerwonych i Niebieskich, i zaczynała się drużynowa rywalizacja - sportowa, artystyczna, z dziedziny wiedzy... Feeria pomysłów i zawrotne tempo akcji. Bardzo ważny był odpowiedni podział na drużyny, który opracowywaliśmy odpowiedni wcześniej. Chodziło o zrównoważony podział: pod względem płci, uzdolnień, itp. Ważne było również rozbicie dotychczasowych więzi: rodzeństwa i przyjaciele byli rozdzielani. Istotna była też stosowana punktacja (jury stanowili członkowie kadry): była całkowicie w gestii oceniającego z dwoma założeniami - premiowany ma być rzeczywisty zwycięzca, ale taką ilością punktów, żeby ogólną punktację utrzymać na bardzo wyrównanym poziomie (zwycięzca prowadził małą ilością punktów, a drużyna przeciwna zawsze miała szansę prześcignięcia go).

I tak, Sławku, zrodziła mi się jeszcze jedna opowiastka - opowiastka w opowiastce :)))
PROWINCJAŁKA 825064 | 07.03.2010 09:15


Pani Kierowniczko,
klasa!
SŁAWEKP 183160 | 07.03.2010 11:51


@SławekP
Sławku, dzięki :) Wojny Kolorów nauczył nas Amerykanin pracujący w ramach pierwszej letniej szkoły językowej organizowanej przez moją firmę. Jej zasady poznał pracując w Stanach w charakterze opiekuna na letnich obozach.

Tamtego lata to ja grałam schwartzcharakter. Podczas obiadu z wielkim hałasem, w eskorcie grubej pani kucharki i muskularnego pana kierowcy zaaresztowałam tego Amerykanina pod zarzutem kradzieży portfela innemu członkowi kadry. Dzieci go uwielbiały, i przez kilka godzin czułam ich niemą nienawiść w stosunku do mnie - oczywiście do momentu, kiedy okazało się, że to jest tylko gra :))

Rozmarzyłam się :) To były piękne doświadczenia: dla dzieci, młodzieży i nas, dorosłych. Moja firma zbankrutowała, jak wiesz, ale dobre - szalone - wspomnienia pozostały w wielu ludziach :)

Pozdrawiam, Sławku :)
PROWINCJAŁKA 825064 | 07.03.2010 22:35


Prowincjałko,
zasady są dość proste, ale za każdym razem wymyślić scenariusz do nich i rozwijać w zależności od przebiegu sytuacji, to dopiero sztuka. Musisz jednak założyć tego videobloga! :))
SŁAWEKP 183160 | 08.03.2010 08:38


@SławekP
Sławku, videoblog - pomyślę. A na razie - zasłoniłam kamerkę ;))

Scenariusze Wojny Kolorów wymyślaliśmy wspólnie. Kadra, którą udało mi się zgromadzić (z różnych stron kraju i nie tylko), to w swym zasadniczym składzie byli nieźli artyści! Kiedy pracowaliśmy, to solidnie. Kiedy bawiliśmy się, to do upadłego. Bez alkoholowego wspomagania. Burza mózgów. Salwy śmiechu. Przez całe lato. I dwa tygodnie w zimie.

Uczestników też mieliśmy z całego kraju (i nie tylko z kraju). Dzieci i młodzież lubili z nami jeździć, chociaż rygor był ostry. Minutowy rozkład dnia. Egzekwowany regulamin. Nawet rodzice poddawali się regulaminowi - wizyty tylko w niedzielę w ścisłych godzinach, wyznaczone dni i godziny na telefony (dopiero w ostatnich dwóch latach funkcjonowania firmy pojedyncze dzieci zaczęły przywozić telefony komórkowe).

A Wojna Kolorów zawsze kończyła turnus (dziecięcy). To był akcent końcowy. To było szaleństwo :))
PROWINCJAŁKA 825064 | 08.03.2010 10:34


Subtelne uwiedzenie
Sławku, rozmyślam. Rozmyślam nad pobojowiskiem w mieszkaniu po wymianie okien i czekającym mnie latem remoncie. Rozmyślam na następną notką ("Taxi!"). Rozmyślam nad Twoimi słowami z jednego z powyższych komentarzy do tej notki:

Dzieci są bardzo narażone, ze względu na swoją wrażliwość, na zagrożenia płynące z kontaktu z okultyzmem. Z tego nie można robić sobie zabaw, czy rozrywki. Przed tym powinno się ostrzegać.

Dzisiaj dorośli zachowują się jednak często jak ten ojciec z "Króla Olch", który uważał, że nic im nie grozi, podczas gdy jego syn właśnie ulegał pokusom Złego, nie potrafiąc sobie sam z nimi poradzić.

Żeby ostrzegać, trzeba samemu być najpierw ostrzeżonym - i ostrzeżenie to zrozumieć i przyjąć! Ojciec z ballady Goethego wydaje się nie tyle bagatelizować, co nie rozumieć zagrożenia.
PROWINCJAŁKA 825064 | 08.03.2010 13:25


Prowincjałko,
Żeby ostrzegać, trzeba samemu być najpierw ostrzeżonym - i ostrzeżenie to zrozumieć i przyjąć! Ojciec z ballady Goethego wydaje się nie tyle bagatelizować, co nie rozumieć zagrożenia.

Ale dlaczego? Czym różnił się ojciec od dziecka, które zagrożenie jednak dostrzegło, choć nie potrafiło sobie z nim poradzić?
SŁAWEKP 183160 | 09.03.2010 09:30


@SławekP
Sławku: Czym różnił się ojciec od dziecka

Może tym, że już dzieckiem nie jest? Pamiętasz: Mamusiu, a miłość?!...
PROWINCJAŁKA 825064 | 09.03.2010 11:52


Prowincjałko,
więc czy to nie było tak, że i ojciec zagrożenie rozumiał, a jedynie je ignorował, czy wypierał?
SŁAWEKP 183160 | 09.03.2010 12:01


@SławekP
Znowu wchodzimy w niuanse, Sławku :) Czy ignorował, czy wypierał, czy może nigdy tego mechanizmu nie rozumiał? To też jest możliwe: zwykły brak zrozumienia.
PROWINCJAŁKA 825064 | 10.03.2010 14:30


Prowncjałko,
Niuanse i temat poboczny? :) Dążę jednak do tego, że u nas wszystkich głos sumienia, w swym najgłębszym miejscu, mówi to samo, bo mówi w nim Ten sam. Dzieci łatwiej czasami odczytują go niż dorośli. Mamy więc do czyniania z ignorancją, a czy zawinioną, czy nie, to często rzeczywiście niuans nie do rozstrzygnięcia dla kogoś "z zewnątrz".
SŁAWEKP 183160 | 10.03.2010 20:20


@SławekP
Definicja pojęcia: ignorancja - nieznajomość czegoś lub brak wiedzy z jakiejś dziedziny. (Słownik języka polskiego)

Z kolei w duchowości ignorancję uznaje się za przejaw pychy, o ile dobrze pamiętam.
PROWINCJAŁKA 825064 | 10.03.2010 20:48


Prowincjałko,
miałem na myśli takie znaczenie ignorancji, jak w Katechizmie, ale że leń ze mnie, to nie chciało mi się wcześniej szukać ;)

KKK 1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane.

KKK 1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 16). W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia.

KKK 1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej.

KKK 1793 Jeśli – przeciwnie – ignorancja jest niepokonalna lub sąd błędny bez odpowiedzialności podmiotu moralnego, to zło popełnione przez osobę nie może być jej przypisane. Mimo to pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia.
SŁAWEKP 183160 | 10.03.2010 22:55


@SławekP
miałem na myśli takie znaczenie ignorancji, jak w Katechizmie, ale że leń ze mnie, to nie chciało mi się wcześniej szukać ;)

Z Ciebie leń, a ze mnie ignorantka :) Tak, zacytowany fragment wiele wyjaśnia.
PROWINCJAŁKA 825064 | 11.03.2010 08:23


TEKST – tutaj


.